Kolejny stargardzki muzyk wspomina wielkiego bębniarza Grzegorza Grzyba.

Z Grześkiem Grzybem długo kojarzyliśmy się tak bardziej z nazwiska przez wspólnych znajomych, ale wcześniej ze sobą nie współpracowaliśmy. W 2016 za sprawą Toniego Kanicki stargardzkiego bardzo dobrego  basisty dowiedziałem się, że Grzesiek planuje powrót do Stargardu, tutaj mieć bazę wypadową na różne projekty muzyczne. A skoro będzie miał tutaj tę bazę, to chciałby z lokalnymi muzykami podziałać. Grzesiek rzucił takie hasło w swoim zabawnym stylu: grzybki, podgrzybki, coś takiego. Ja oczywiście zareagowałem na to bardzo entuzjastycznie. Wiadomo, że Grzesiek to legenda polskiej muzyki i to nie tylko jazzowej, ale rozrywkowej światowego formatu. To niewątpliwie był geniusz muzyczny. Akurat był czas, że Norbert Śliwa składał zespół Kawuś, to ja zaproponowałem taką szerszą koalicję, aby spotkać się wspólnie i podżemować i później ewentualnie coś podziałać tak szerzej. I udało się, spotkaliśmy się, podżemowaliśmy, było bardzo sympatycznie. Namówiłem do tego grania Norberta, Marcina Rakowskiego. Marcina jako bębniarza, aby przyszedł i podpatrzył jak on gra. Zresztą Grzesiek udzielił mu kilku cennych wskazówek, pokazał parę sztuczek.  I tak się właśnie poznaliśmy z Grześkiem Grzybem już tak osobiście. No, a potem to już wiadomo: 2018 rok Marian Bęćkowski, zaprosiliśmy Grześka do współpracy. Dalej planowałem taką szerszą współpracę, byłem po rozmowach z Tomkiem Grabowym, Grzesiek był bardzo entuzjastycznie nastawiony, tym bardziej, że zawsze Stargard miał w sercu, to było dodatkowo dla niego motywujące, że wspiera swoją osobą ten Stargard.

Miesiąc po koncercie wydarzyła się tragedia – wypadek.

Przemek Wieleba
Opracowanie Dariusz Górski

Autor zdjęć: Adam Socik - dziękujemy
Cały album z koncertu dostępny: TUTAJ

www.grzybograniemusicfestival.pl