Patryk Neumann: Za Błękitnymi Stargard długi i wyczerpujący sezon. Jak pan go podsumuje? Skończyliście na 12. miejscu. To jest wynik, który odzwierciedla potencjał drużyny, czy jest pewien niedosyt?
Wojciech Fadecki: Myślę, że jest pewien niedosyt, choć patrząc na ostatnie kolejki to możemy być z tego miejsca zadowoleni, bo zespół drżał do końca o to, czy zostanie w II lidze. Mieliśmy wiele meczów ostatniej szansy, a udało się w ostatnim meczu i utrzymaliśmy II ligę w Stargardzie. Po pierwszej rundzie byliśmy dosyć wysoko. Nawet w miejscu barażowym. Pojawiła się taka myśl, że czemu by nie zagrać w barażach?
Później pojawiły się jakieś informacje, że klub i tak nie dostanie licencji na I ligę i te emocje opadły. Nie wiem, czym było spowodowane, że zaczęliśmy przegrywać, choć bardzo chcieliśmy wygrywać. To, że klub nie dostanie licencji na I ligę nie oznacza, że przestaliśmy chcieć wygrywać mecze. Ogólnie ten sezon można uznać za udany, bo celem było utrzymanie, ale tak, jak mówiłem przed sezonem chcieliśmy zająć jak najwyższe miejsce. Do pewnego czasu było dobrze. Pod koniec trochę się to posypało, ale II liga na szczęście zostaje w Stargardzie.
No właśnie te informacje nie podcięły wam skrzydeł? Wydawało się, że spokojnie się utrzymacie, a szanse na awans były praktycznie stracone.
- Trochę może podcięły, choć my o tym tak nie myśleliśmy. Robiliśmy swoje. Chcieliśmy dalej wygrywać spotkania. Dopadł nas kryzys. Nie mogliśmy nawet wygrać meczu u siebie, gdzie w pierwszej rundzie byliśmy na swoim boisku niepokonani. Tabela była tak ciasna, że z szóstego miejsca spadliśmy na 14. i drżeliśmy o to, czy zespół zostanie w II lidze. Na szczęście wszystko poszło po naszej myśli.
Zdobyliście 47 punktów. Zabrakło tylko czterech do miejsca barażowego. Punktowo całkiem dobrze to wyglądało.
- Tak ten sezon był zakręcony, bo we wcześniejszych 41-42 punkty już dawały spokojne utrzymanie a tutaj zespoły z górnej części tabeli przegrywały swoje mecze. Dół wygrywał. Było tak ciasno, że jednym wygranym meczem można było wskoczyć do baraży a jednym przegranym podłączyć się do walki o utrzymanie. Dziwny to był sezon, ale na szczęście wyszliśmy z niego zwycięsko.
Trzymaliście kibiców w dużej niepewności. W meczu o wszystko do 75. minuty było 0: 0, ale finisz był imponujący.
- Tak wydaje mi się, że kontrolowaliśmy ten mecz od początku. Mieliśmy dużo sytuacji w pierwszej połowie. Niestety wtedy nie udało się strzelić bramki i do końca drżeliśmy o wynik. Wiedzieliśmy, że tylko trzy punkty mogą nas uratować. W drugiej połowie nadeszła 75. minuta. Przed nią Lech miał dwie stuprocentowe sytuacje, których nie strzelił. Myślę, że gdyby to wpadło to mielibyśmy ciężko żeby ten mecz wygrać, ale na szczęście cały czas staraliśmy się doprowadzić do zdobyczy bramkowej. Udało się to w 75. minucie. Później poprawiliśmy drugi i trzeci raz. Myślę, że zasłużenie wygraliśmy.
Spodziewaliście się, że Lech II wyjdzie tak młodym składem? Dla gospodarzy ten mecz też miał znaczenie, ale nie wystawili wszystkich zawodników, którzy mogliby teoretycznie zagrać.
- Mieliśmy pewne informacje, że ten skład będzie trochę odmłodzony, chociaż tam o odmłodzeniu składu ciężko mówić. Wiedzieliśmy, że młodzi zawodnicy na pewno się nie położą i będą chcieli się pokazać trenerowi. My koncentrowaliśmy się bardziej na naszej drużynie i tym, co mamy zrobić. Tylko zwycięstwo dawało nam spokój i szanse na utrzymanie. Skupiliśmy się na sobie. Byliśmy w stu procentach przygotowani do tego meczu, co wydaje mi się było widoczne.
Kibice Błękitnych Stargard pana zaskoczyli? Mecz odbywał się bez publiczności. Oni byli poza stadionem, ale na obiekcie we Wronkach można było się czuć, jakbyście grali u siebie.
- Tak kibice się spisali na medal. Parę minut przed spotkaniem dowiedziałem się, że kibice ze Stargardu przyjechali i wspierali nas z balkonów hotelowych. Myślę, że to bardzo nam pomogło. Fajnie, że po meczu mogliśmy się razem cieszyć ze zwycięstwa i z utrzymania II ligi w Stargardzie.
Mobilizacja ze strony władz miasta przed meczem również pomogła?
- Tak myślę, że to też miało swój wpływ. Prezydent przyszedł na trening. Powiedział, że bardzo liczy na nasz zespół. Bardzo nas wspiera niezależnie od tego, czy zostaniemy w II lidze, czy nie. Uważam, że chłopakom to też dało do myślenia, że Błękitni w mieście są bardzo ważnym klubem.
Podobno prezydent obiecał, że będzie modernizacja stadionu. Padły jakieś szczegóły?
- Pan prezydent powiedział, że będzie modernizacja. Na spotkaniu przedtreningowym powiedział, że gdyby się udało awansować do I ligi to te plany by trochę przyśpieszyły, ale o I lidze nie było mowy. Są jakieś plany. Na pewno Błękitni nie są obojętni władzom miasta. Oby tak się wydarzyło, jak pan prezydent mówił.
Pan rozegrał 36 meczów. Tylko w trzech był pan zmieniany. Czy fizycznie wytrzymał pan trudy tego sezonu? Pytam o to, dlatego że terminarz po wznowieniu rozgrywek był bardzo napięty.
- Ogólnie to był bardzo ciężki sezon, ale we wcześniejszych też rozgrywałem ponad 30 meczów. Wiedziałem w okresie przygotowawczym, że trzeba się na to mocno przygotować. Myślę, że fizycznie dałem radę. Dobrze się czułem. Wiadomo, że końcówka sezonu była już ciężka. Zmęczenie się nasilało, ale wydaje mi się, że z perspektywy całego sezonu mogę być zadowolony ze swojego przygotowania fizycznego.
Wojciech Fadecki: Myślę, że jest pewien niedosyt, choć patrząc na ostatnie kolejki to możemy być z tego miejsca zadowoleni, bo zespół drżał do końca o to, czy zostanie w II lidze. Mieliśmy wiele meczów ostatniej szansy, a udało się w ostatnim meczu i utrzymaliśmy II ligę w Stargardzie. Po pierwszej rundzie byliśmy dosyć wysoko. Nawet w miejscu barażowym. Pojawiła się taka myśl, że czemu by nie zagrać w barażach?
Później pojawiły się jakieś informacje, że klub i tak nie dostanie licencji na I ligę i te emocje opadły. Nie wiem, czym było spowodowane, że zaczęliśmy przegrywać, choć bardzo chcieliśmy wygrywać. To, że klub nie dostanie licencji na I ligę nie oznacza, że przestaliśmy chcieć wygrywać mecze. Ogólnie ten sezon można uznać za udany, bo celem było utrzymanie, ale tak, jak mówiłem przed sezonem chcieliśmy zająć jak najwyższe miejsce. Do pewnego czasu było dobrze. Pod koniec trochę się to posypało, ale II liga na szczęście zostaje w Stargardzie.
No właśnie te informacje nie podcięły wam skrzydeł? Wydawało się, że spokojnie się utrzymacie, a szanse na awans były praktycznie stracone.
- Trochę może podcięły, choć my o tym tak nie myśleliśmy. Robiliśmy swoje. Chcieliśmy dalej wygrywać spotkania. Dopadł nas kryzys. Nie mogliśmy nawet wygrać meczu u siebie, gdzie w pierwszej rundzie byliśmy na swoim boisku niepokonani. Tabela była tak ciasna, że z szóstego miejsca spadliśmy na 14. i drżeliśmy o to, czy zespół zostanie w II lidze. Na szczęście wszystko poszło po naszej myśli.
Zdobyliście 47 punktów. Zabrakło tylko czterech do miejsca barażowego. Punktowo całkiem dobrze to wyglądało.
- Tak ten sezon był zakręcony, bo we wcześniejszych 41-42 punkty już dawały spokojne utrzymanie a tutaj zespoły z górnej części tabeli przegrywały swoje mecze. Dół wygrywał. Było tak ciasno, że jednym wygranym meczem można było wskoczyć do baraży a jednym przegranym podłączyć się do walki o utrzymanie. Dziwny to był sezon, ale na szczęście wyszliśmy z niego zwycięsko.
Trzymaliście kibiców w dużej niepewności. W meczu o wszystko do 75. minuty było 0: 0, ale finisz był imponujący.
- Tak wydaje mi się, że kontrolowaliśmy ten mecz od początku. Mieliśmy dużo sytuacji w pierwszej połowie. Niestety wtedy nie udało się strzelić bramki i do końca drżeliśmy o wynik. Wiedzieliśmy, że tylko trzy punkty mogą nas uratować. W drugiej połowie nadeszła 75. minuta. Przed nią Lech miał dwie stuprocentowe sytuacje, których nie strzelił. Myślę, że gdyby to wpadło to mielibyśmy ciężko żeby ten mecz wygrać, ale na szczęście cały czas staraliśmy się doprowadzić do zdobyczy bramkowej. Udało się to w 75. minucie. Później poprawiliśmy drugi i trzeci raz. Myślę, że zasłużenie wygraliśmy.
Spodziewaliście się, że Lech II wyjdzie tak młodym składem? Dla gospodarzy ten mecz też miał znaczenie, ale nie wystawili wszystkich zawodników, którzy mogliby teoretycznie zagrać.
- Mieliśmy pewne informacje, że ten skład będzie trochę odmłodzony, chociaż tam o odmłodzeniu składu ciężko mówić. Wiedzieliśmy, że młodzi zawodnicy na pewno się nie położą i będą chcieli się pokazać trenerowi. My koncentrowaliśmy się bardziej na naszej drużynie i tym, co mamy zrobić. Tylko zwycięstwo dawało nam spokój i szanse na utrzymanie. Skupiliśmy się na sobie. Byliśmy w stu procentach przygotowani do tego meczu, co wydaje mi się było widoczne.
Kibice Błękitnych Stargard pana zaskoczyli? Mecz odbywał się bez publiczności. Oni byli poza stadionem, ale na obiekcie we Wronkach można było się czuć, jakbyście grali u siebie.
- Tak kibice się spisali na medal. Parę minut przed spotkaniem dowiedziałem się, że kibice ze Stargardu przyjechali i wspierali nas z balkonów hotelowych. Myślę, że to bardzo nam pomogło. Fajnie, że po meczu mogliśmy się razem cieszyć ze zwycięstwa i z utrzymania II ligi w Stargardzie.
Mobilizacja ze strony władz miasta przed meczem również pomogła?
- Tak myślę, że to też miało swój wpływ. Prezydent przyszedł na trening. Powiedział, że bardzo liczy na nasz zespół. Bardzo nas wspiera niezależnie od tego, czy zostaniemy w II lidze, czy nie. Uważam, że chłopakom to też dało do myślenia, że Błękitni w mieście są bardzo ważnym klubem.
Podobno prezydent obiecał, że będzie modernizacja stadionu. Padły jakieś szczegóły?
- Pan prezydent powiedział, że będzie modernizacja. Na spotkaniu przedtreningowym powiedział, że gdyby się udało awansować do I ligi to te plany by trochę przyśpieszyły, ale o I lidze nie było mowy. Są jakieś plany. Na pewno Błękitni nie są obojętni władzom miasta. Oby tak się wydarzyło, jak pan prezydent mówił.
Pan rozegrał 36 meczów. Tylko w trzech był pan zmieniany. Czy fizycznie wytrzymał pan trudy tego sezonu? Pytam o to, dlatego że terminarz po wznowieniu rozgrywek był bardzo napięty.
- Ogólnie to był bardzo ciężki sezon, ale we wcześniejszych też rozgrywałem ponad 30 meczów. Wiedziałem w okresie przygotowawczym, że trzeba się na to mocno przygotować. Myślę, że fizycznie dałem radę. Dobrze się czułem. Wiadomo, że końcówka sezonu była już ciężka. Zmęczenie się nasilało, ale wydaje mi się, że z perspektywy całego sezonu mogę być zadowolony ze swojego przygotowania fizycznego.
Materiał sponsorowany