"Schorzenia nefrologiczne rozwijają się podstępnie, nawet 30 lat, długo nie dają objawów. Łatwo je wykryć przy pomocy prostych i tanich badań krwi i moczu" - mówi prof. Ryszard Gellert, krajowy konsultant w dziedzinie nefrologii. Dziś ponad 4,5 mln Polaków ma chore nerki. Wielu przedwcześnie umrze z powodu braku diagnozy i leczenia. 20 tysięcy osób żyje dzięki stale prowadzonym zabiegom hemodializy. W tym roku grono dializowanych powiększy się o kolejne 4 tysiące.
"Gdy się ma 32 lata człowiek myśli, że jest niezniszczalny. W trakcie ważnej konferencji poczułem, że ślepnę. Zrobiło się całkiem ciemno" - wspomina Maciek Budzich, jeden z najsłynniejszych polskich blogerów. Okulista skierował go na badania krwi - miał w niej rekordowe stężenie kreatyniny. Trafił wprost na dializy. Podobne wspomnienia ma Michał Figurski, dziennikarz: "Żyłem w biegu, tymczasem cukrzyca powoli niszczyła moje nerki. Po wylewie okazało się, że właściwie już nie pracują. Dializy, a potem przeszczep uratowały mi życie".
"Odczuwalne dolegliwości pojawiają się dopiero wtedy, gdy nerki są nieodwracalnie zniszczone. Pacjent w zaawansowanym stadium choroby zwykle wymaga leczenia dializami do końca życia. Alternatywą jest przeszczepienie nerki" - dodaje prof. Ryszard Gellert, krajowy konsultant w dziedzinie nefrologii.
"Wczesne wykrycie choroby daje szanse na jej wyleczenie. Podczas akcji rozdamy 6 tys. tzw. pasków do badania moczu. To okazja do sprawdzenia stanu nerek w domu" - mówi dr Iwona Mazur, prezes Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Osób Dializowanych.
kurier.pap.pl