Dzisiaj jest: 13.11.2024, imieniny: Arkadii, Krystyna, Stanisławy

Koszykarski kryminał w wykonaniu PGE Spójni Stargard

Dodano: 2 dni temu Autor:
Redakcja poleca!

PGE Spójnia Stargard po raz pierwszy w obecnym sezonie Orlen Basket Ligi zdobyła 80 punktów, ale w nieprawdopodobnych okolicznościach nie zamknęła meczu w 40 minutach.

Koszykarski kryminał w wykonaniu PGE Spójni Stargard


PGE Spójnia Stargard po raz pierwszy w obecnym sezonie Orlen Basket Ligi zdobyła 80 punktów, ale w nieprawdopodobnych okolicznościach nie zamknęła meczu w 40 minutach. Legia Warszawa doprowadziła do dogrywki, a w niej zwyciężyła 8:4.

To był bardzo wyrównany pojedynek kończący 6. kolejkę Orlen Basket Ligi. Prowadzenie zmieniało się aż 13 razy. Dłużej przeważała Legia, ale to PGE Spójnia była zdecydowanie bliżej zwycięstwa. Biało-Bordowi zaczęli od prowadzenia 6:0 po "trójce" Ta'lona Coopera i akcji 2+1 Aleksandara Langovicia (jedyne punkty Serba w meczu).

Jeszcze w pierwszej kwarcie po fragmencie wygranym 13:2 i "trójce" Andrzeja Pluty (12 punktów i siedem asyst) Legia wyszła na prowadzenie 22:14. Gospodarzy napędziło aż osiem strat PGE Spójni. Przełożyło się to na 13 zdobytych przez Legię punktów. W całym meczu gospodarze rzucili po stratach PGE Spójni 24 punkty, a Biało-Bordowi po błędach rywali tylko siedem.

Obie drużyny w tej części grały na dobrej skuteczności. PGE Spójnia trafiła 7/12 rzutów z gry, a Legia 11/19. W drugiej odsłonie gospodarze również zaczęli popełniać straty. W całym meczu mieli ich 15, ale w drugiej połowie oraz dogrywce tylko cztery. PGE Spójnia popełniła łącznie 20 strat (cztery w dogrywce).

Po szarpanych 20 minutach było 40:38 dla gospodarzy. W pierwszej połowie 15 punktów dla PGE Spójni zdobył Ta'lon Cooper, który zdecydowanie lepiej radził sobie z rzucaniem niż z prowadzeniem gry. Liderem Legii był Kameron McGusty (10 punktów, 4/6 z gry). Po zmianie stron jednak nie trafił żadnego z sześciu rzutów, a do tego po przewinieniu niesportowym został w czwartej kwarcie odesłany do szatni, bo w pierwszej połowie był też ukarany przewinieniem technicznym.

PGE Spójnia skończyła trzecią kwartę serią ośmiu punktów i wyszła na prowadzenie 59:56. Czwartą kwartę lepiej zaczęła Legia, ale po kolejnych ośmiu "oczkach" z rzędu stargardzianie prowadzili 69:62 i już wtedy byli na dobrej drodze do zwycięstwa. Legia goniła, a nawet wyszła na prowadzenie 77:76 po punktach Michała Kolendy. Odpowiedział jednak Luther Muhammad, a prowadzenie 80:77 dało trafienie Damiana Krużyńskiego, który w niedzielnym meczu na parkiecie spędził ponad 39 minut, zdobywając dziewięć punktów.

Skrzydłowy trafił na 48 sekund przed końcem i byłby jednym z bohaterów PGE Spójni Stargard gdyby nie to, co wydarzyło się później. Jawun Evans nie trafił, a piłkę ponownie miała PGE Spójnia. Stargardzianie grali długo, a Legia nie faulowała. Ostatecznie, gdy do końca zostawało już tylko kilka sekund, a piłka trafiła do Wesley'a Gordona Evans faulował. Słabo wykonujący rzuty wolne środkowy mógł zapewnić zwycięstwo PGE Spójni. Musiał trafić minimum raz, ale spudłował dwie próby, a koszykarz, który go faulował, chwilę później zapewnił swojej drużynie remis i w konsekwencji dogrywkę.

Jawun Evans w pierwszej połowie nie zdobył punktu, ale to on na 1,3 sekundy przed końcem trafił "trójkę" dającą remis 80:80. W całym meczu trafił 5/14 rzutów z gry (3/7 za trzy) i zdobył 14 punktów. Oczywiście koszykarze PGE Spójni powinni w tej dość krótkiej akcji faulować, żeby uniemożliwić rywalom trzypunktowy rzut. To drugi potężny błąd Biało-Bordowych z końcówki. Pierwszym oczywiście było stworzenie rywalom szansy, żeby faulowali akurat Wesley'a Gordona.

PGE Spójnia mogła jeszcze odpowiedzieć w czwartej kwarcie, ale Ta'lon Cooper nie trafił "trójki". Bohaterem dogrywki był koszykarz, który przez cały mecz nie punktował. Mate Vucić właśnie wtedy zdobył jednak pięć z ośmiu "oczek" swojej drużyny. Mogło być jeszcze lepiej, ale chorwacki center ma również problemy z rzutami wolnymi i trafił tylko jedną z czterech prób. Trzy punkty dołożył jeszcze Evans i na PGE Spójnię okazało się to wystarczające. Legia wygrała 88:84 i z bilansem 4-2 jest piąta w tabeli Orlen Basket Ligi. Stargardzka drużyna ma odwrotny bilans, co oznacza, że utrzymała zajmowaną przed 6. kolejką 12. pozycję.

Luther Muhammad miał 26 punktów i dziewięć zbiórek. Trafił 9/18 prób z gry i 7/8 rzutów wolnych. W drugiej połowie zdobył 18 "oczek", ale w dogrywce popełnił trzy z czterech swoich strat. Jeszcze więcej strat (pięć) miał Yehonatan Yam, a cztery straty dołożył Ta'lon Cooper. Amerykanin zdobył 25 punktów (9/17 z gry). Miał też pięć zbiórek i cztery asysty.

Legia Warszawa - PGE Spójnia Stargard 88:84 (24:18, 16:20, 16:21, 24:21, d. 8:4)

Legia: Ojārs Siliņš 15, Jawun Evans 14, Andrzej Pluta 12, Michał Kolenda 11, Kameron McGusty 10, Dominik Grudziński 9, Shawn Jones 6, Maksymilian Wilczek 6, Mate Vucić 5.

PGE Spójnia: Luther Muhammad 26, Ta'lon Cooper 25, Damian Krużyński 9, Jayden Martinez 9, Dawid Słupiński 6, Wesley Gordon 4, Aleksandar Langović 3, Yehonatan Yam 2, Kacper Borowski 0, Paweł Kikowski 0.

 


 

Materiał sponsorowany
 

Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
VII Bieg Stargard dla Niepodległej. Fotorelacja