W trzeciej części naszej obszernej rozmowy Wiktor Grudziński przedstawił kilku nowych koszykarzy PGE Spójni Stargard. Nie zabrakło również pytań o Karola Gruszeckiego, Sebastiana Kowalczyka i Adama Brenka. Kapitan Biało-Bordowych trafił już do Anwilu Włocławek, ale co z pozostałymi polskimi koszykarzami, którzy w poprzednim sezonie grali dla PGE Spójni Stargard?
Patryk Neumann, e-stargard.pl: Jak wyglądała sytuacja z transferem Karola Gruszeckiego? Jak dużą stratą dla klubu była jego decyzja, że przechodzi do Anwilu Włocławek?
Wiktor Grudziński, dyrektor sportowy PGE Spójni Stargard: Chciałbym zacząć od tego, że jestem zaszczycony tym, że Karol Gruszecki przez dwa sezony reprezentował nasz klub. To jest zawodnik o ogromnym talencie. Wielce zasłużony dla polskiej koszykówki. Mistrz Polski, reprezentant Polski i uczestnik mistrzostw świata. Gdy tacy zawodnicy reprezentują nasz klub, trzeba się z tego cieszyć i być z tego dumnym. Karol, przechodząc do Stargardu, podniósł pod względem sportowym nasz zespół i dawał bardzo dużo. Po tym sezonie kończył mu się kontrakt. Wystosowaliśmy propozycję dla Karola w ważnej roli w drużynie. Jego doświadczenie i spokój na parkiecie miało dać gwarancję tego, że zespół miał być bardziej opanowany.
Byliśmy bardzo blisko. Już mieliśmy wszystkie szczegóły dogadane. Wydawało się, że to już tylko formalność podpisania jest. Myślę, że zabrakło bardzo niewiele, ale Anwil, który był w podobnym kłopocie rosterowym wszedł w negocjacje z Karolem i on ostatecznie przyjął propozycję Anwilu. Wiem, jaką organizacją jest Anwil. Klub, który ma zawsze aspiracje na mistrzostwo Polski i gra cyklicznie w pucharach europejskich. Pod względem sportowym dla Karola to było rozwiązanie, które staram się zrozumieć. Nie mamy Karola w składzie, ale mamy już jakieś pomysły na rozwiązanie tego problemu i staramy się w to miejsce znaleźć godnego następcę, albo zawodnika, który będzie prezentował odpowiednią jakość.
To kolejny przykład, który pokazuje, że wiele w transferach zależy od tego, kiedy oferta dla gracza się pojawi. Gdybyście zamknęli negocjacje z Karolem Gruszeckim, szybciej Anwil po prostu by nie zdążył.
- Tak, tylko że my też rozpatrywaliśmy inne opcje, jak zbudować zespół, który będzie najbardziej efektywny. Wiadomo, że zawodnicy, którzy grali w poprzednim sezonie, są brani pod uwagę, ale są też nowi gracze na rynku, którzy mogliby pasować do naszych koncepcji. Tak, jak my chcielibyśmy zawodnika, tak on chciałby grać w jak najlepszym klubie, mieć jak największą rolę i zarabiać jak najwięcej. To jest zrozumiałe. Każdy patrzy ze swojej strony na całą sytuację. Takie rzeczy się zdarzają i oczywiście gdybyśmy byli bardziej konkretni i zaraz po sezonie złożyli Karolowi Gruszeckiemu naszą propozycję, to prawdopodobnie byłby w naszym zespole. Mogłoby jednak być też podniesione, czy nie za szybko, czy na pewno Karol powinien zostać lub, czy nie zrezygnowaliśmy z innych możliwości.
Mogłoby też kogoś innego nie być w drużynie.
- Dokładnie, a jedna sytuacja wymusza drugą. Następstwem sytuacji jest kolejna, która czasami nawet wychodzi na lepsze. My mamy swój krąg zainteresowań i cały czas pracujemy nad tym, żeby do tego doszło. Wierzę, że ostatecznie to będzie dobry wybór. Bardzo często kibice pytają, kto zostaje na następny sezon. Chwilę po zakończeniu sezonu nikt nie wie, nawet ci zawodnicy, co oni będą robić. Wszystko zależy od rynku, nie do końca od nas samych i naszych chęci.
Sięgnęliście bardzo daleko, bo do drugiej ligi izraelskiej. Skąd pomysł na Yehonatana Yama?
- To jest zawodnik 25-letni, który został nam bardzo pozytywnie zarekomendowany. Roboczo to nazywam, że ma parametry Jakuba Schenka i podobną charakterystykę gry. To jest zawodnik, który charakteryzuje się dobrą obroną, ale też czytaniem gry. Potrafi obsługiwać cały zespół. Sam kontrakt jest przez nas fajnie obudowany. Minimalizujemy ryzyko, bo mamy miesięczny try-out. Po miesiącu próby możemy zrezygnować z usług tego chłopaka, ale jego ogromnym atutem jest też to, że ma polski paszport, czyli mógłby grać w polskiej lidze w roli Polaka. Patrząc przez pryzmat gry w pucharach, gdzie ta częstotliwość będzie tak duża, skład rozszerzony o tego zawodnika da nam też gwarancję tego, że będziemy utrzymywać możliwie najwyższy poziom również w treningu. Sami jesteśmy ciekawi tego transferu, ale jesteśmy pełni nadziei i liczymy na to, że Yan będzie wzmocnieniem naszej drużyny.
Jayden Martinez to kolejny nieoczywisty transfer, ale trener Machowski w poprzednich sezonach już zapracował na zaufanie w tej kwestii, bo prawie wszystkie transfery z teoretycznie słabszych lig obroniły się.
- Zdecydowanie. Wracamy do tego, że przy naszym budżecie musimy trochę ryzykować. Bardzo często jest też tak, że dla zawodników, którzy mieli udany sezon w słabszej lidze OBL może być trampoliną do spełnienia marzeń i celowania w takie ligi, jak włoska, hiszpańska, grecka, niemiecka czy francuska. Myślę, że Jayden Martinez jest zawodnikiem, który ma niezły rzut, ciąg na kosz i jest silny fizycznie. Ciekawy jestem, jak On się wkomponuje w nasz zespół, ale jestem przekonany, że może być jednym z wyróżniających się zawodników na tej pozycji.
Ilu będzie łącznie graczy zagranicznych na starcie sezonu?
- To wszystko wynika z finansów. W tamtym sezonie było nas stać, żeby w styczniu kupić szóstego zawodnika. W tym roku też na pewno nie będzie nas stać, żeby zapłacić 100 tys. za licencję szóstego zawodnika od razu. Oprócz tej licencji trzeba jeszcze takiego zawodnika utrzymać, a żeby wydać 100 tys. złotych, należy szukać zawodnika, który będzie dawał odpowiednią jakość sportową. Ściągając zawodnika niskobudżetowego, może ten pomysł się nam nie sprawdzić. Jeżeli będziemy gotowi finansowo, żeby wzmocnić zespół szóstym zawodnikiem, to na pewno będziemy chcieli z tego w odpowiedni sposób skorzystać. Jako jeden z niewielu klubów grających w pucharach europejskich mamy taką możliwość.
Co z Sebastianem Kowalczykiem? Jaka jest jego aktualna sytuacja?
- Sebastian ma kontrakt na następny rok. Jest naszym zawodnikiem i na ten moment widzimy go w rotacji. Oczywiście jesteśmy otwarci na różne rozwiązania. Zobaczymy, jak się będzie budował nasz skład, ale na ten moment w najbliższym sezonie Sebastian będzie wypełniał swój dwuletni kontrakt, który podpisał w tamtym sezonie.
Jesteście zainteresowani dalszą współpracą z Adamem Brenkiem?
- To jest zawodnik niezwykle zasłużony dla naszego Klubu. To charakterystyczna postać, która pasuje do naszych kibiców, miasta, klubu, bo ma ogromne serce do koszykówki. Jest niezwykle walecznym i charakternym zawodnikiem. W okresie, kiedy reprezentował nasz klub, nie raz to udowodnił. Ogromny szacunek jest dla niego od strony kibiców, ale też od strony Klubu. Na ten moment sami jeszcze nie wiemy, czy dojdzie do kontynuacji naszej współpracy. Cały czas odwołuję się do tego, że mamy budżet w budowie i musimy przede wszystkim zbudować silny zespół od początku rozgrywek. Adamowi jednak życzymy dużo zdrowia i głęboko wierzymy w jak najszybszy powrót na parkiet.
Materiał sponsorowany