Dzisiaj jest: 8.7.2024, imieniny: Arnolda, Edgara, Elżbiety

Na takie derby Stargard długo czekał. PGE Spójnia wygrała z Kingiem Szczecin

Dodano: 3 miesiące temu Autor:
Redakcja poleca!

Symboliczny początek, a później epicki pościg i historyczny sukces PGE Spójni Stargard w derbach Pomorza Zachodniego.

Na takie derby Stargard długo czekał. PGE Spójnia wygrała z Kingiem Szczecin

Symboliczny początek, a później epicki pościg i historyczny sukces PGE Spójni Stargard w derbach Pomorza Zachodniego. Biało-Bordowi zafundowali kibicom horror, który każdy obecny w Netto Arenie na długo zapamięta. Spokojniejsze, mniej spektakularne zwycięstwo nie smakowałoby jednak tak dobrze.

Po 10 ligowych porażkach z Kingiem Szczecin nadszedł czas na zwycięstwo. Biało-Bordowi już w ostatnich latach byli blisko, a nawet potrafili pokonać lokalnego rywala, ale nie w Orlen Basket Lidze. Cierpliwi kibice doczekali się jednak również tego cennego i jakże ciężko wywalczonego sukcesu. PGE Spójnia wygrała 103:101. Biało-Bordowi zwyciężyli trzy kwarty oraz dogrywkę, więc był to jak najbardziej zasłużony tryumf.

 


O tym, że mecz tak długo trzymał w napięciu, zdecydowała pierwsza kwarta, wygrana przez gospodarzy 21:14. Początek meczu można z resztą określić jako symbol tego, co działo się wcześniej w derbowej rywalizacji. PGE Spójnia nie trafiała, a King po ponad czterech minutach i "trójce" Zaca Cuthbertsona prowadził 11:0. Takiego rezultatu gospodarze oczekiwali też w całej derbowej rywalizacji w Orlen Basket Lidze po zakończeniu poniedziałkowego meczu.

Na pierwsze trafienie PGE Spójni trzeba było czekać ponad cztery minuty. Swoje jedyne punkty w meczu zdobył Karol Gruszecki, który na parkiecie spędził 32 minuty. Pięć innych rzutów z gry spudłował, ale dotrwał do końca pomimo czterech przewinień. W ataku nie wniósł wiele, jednak był ważnym graczem w rotacji, bo przy absencji Adama Brenka (więcej o tym wkrótce) trener Sebastian Machowski korzystał tylko z trzech polskich koszykarzy.

 


King rekordowo prowadził 14:2. W pierwszej kwarcie PGE Spójnia trafiła 7/9 rzutów za dwa punkty, ale spudłowała wszystkich siedem "trójek". Nie pomagała sobie również zbiórkami, przegrywając ten element 7:16. Szczególnie fatalnie było z ofensywnymi zbiórkami (6:0 dla Kinga).

Biało-Bordowi pomimo zupełnie nieudanego początku podnieśli się i już w pierwszej kwarcie pokazali, że łatwo się nie poddadzą. W kolejnych odsłonach ciężko pracowali na odrobienie początkowych strat. W to, że nie skończy się jak zwykle w ostatnich latach, czyli nieudanym pościgiem, można było uwierzyć w końcówce trzeciej kwarty, gdy stargardzki zespół dopadł Wilki (64:64).

Czwarta kwarta długo układała się trochę lepiej dla gospodarzy. Dwie minuty przed końcem King prowadził 84:79. Wtedy jednak seria ośmiu punktów PGE Spójni zupełnie odwróciła sytuację. Stephen Brown Jr. wykorzystał akcję 2+1, a "trójkę" trafił Devon Daniels IV. Później obie drużyny grały nerwowo, ale pięć sekund przed końcem rzuty wolne dołożył Benjamin Simons.

 

Wtedy wydarzyła się sytuacja, która w przypadku porażki mogłaby zupełnie załamać stargardzki zespół i kibiców. Po przerwie wziętej przez trenera Arkadiusza Miłoszewskiego King miał ostatnią akcję, a po podaniu Andrzeja Mazurczaka (16 "oczek" i osiem asyst) "trójkę" na dogrywkę trafił Tony Meier. Amerykanin zdobył tylko pięć punktów (2/9 z gry w tym 1/6 za trzy).

Szczecińscy fani oszaleli z radości, ale dramaturgii dodała jeszcze ciągnąca się przez dobrych kilka minut weryfikacja wideo. Nawet sędziowie musieli mieć wątpliwości, czy był to rzut za dwa, czy trzy punkty, ale ostatecznie podtrzymali pierwotną decyzję. Może również ze względu na to, że powtórka ich nie przekonała, a tylko wtedy mogą zmienić decyzję podjętą na parkiecie.

Ostatecznie nie miało to znaczenia, bo PGE Spójnia poszła po swoje w dogrywce. Początkowo było bardzo równo, ale "trójka" Danielsa dała prowadzenie 98:93. Chwilę później po trafieniu Browna było 100:95. Kilka kolejnych akcji to następny szalony zwrot. Darryl Woodson (19 punktów) trafił dwie "trójki", a pomiędzy jego rzutami tylko punkt z rzutu wolnego zdobył Brown. Amerykański rozgrywający PGE Spójni jednak trafił później na zwycięstwo, oszczędzając wszystkim konieczności rozgrywania drugiej dogrywki, bo tak byłoby przy remisie po upływie pięciu minut.

 


King miał jeszcze szansę na rozstrzygnięcie meczu na swoją korzyść, ale Woodson nie trafił trzeciej "trójki", a dobrze w obronie zachował się Wesley Gordon. Center PGE Spójni w 35 minut zdobył tylko cztery punkty. Miał jednak również siedem zbiórek i trzy bloki.

W ataku błyszczeli Brown (28 punktów, 8/13 z gry i 10/15 z rzutów wolnych) i Daniels, który grał przez prawie 38,5 minuty, zdobywając 27 punktów (11/18 z gry w tym 4/7 za trzy). Aleksandar Langović dołożył 16 "oczek" (8/10 z rzutów wolnych i 4/4 w próbach za dwa punkty). Cała PGE Spójnia trafiła 24/35 rzutów za dwa punkty, 10/29 "trójek" i 25/34 rzutów wolnych.

King Szczecin - PGE Spójnia Stargard 101:103 (21:14, 26:27, 19:23, 21:23, d. 14:16)

King: Darryl Woodson 19, Andrzej Mazurczak 16, Morris Udeze 16, Zac Cuthbertson 15, Michale Kyser 11, Przemysław Żołnierewicz 11, Kacper Borowski 5, Tony Meier 5, Michał Nowakowski 3.

PGE Spójnia: Stephen Brown Jr. 28, Devon Daniels IV 27, Aleksandar Langović 16, Benjamin Simons 10, Dominik Grudziński 8, Alex Stein 8, Wesley Gordon 4, Karol Gruszecki 2, Adam Łapeta 0.

 


 

Materiał sponsorowany

Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
VI Festyn Historyczny „W krainie Gryfa”. Fotorelacja