Olgierd Kustosz - wicemarszałek drugiej kadencji Sejmiku, kandydat Koalicji Samorządowej do Sejmiku Województwa Zachodniopomorskiego. Człowiek, który po przodkach odziedziczył pasję pszczelarską. Orędownik ekologii, któremu na sercu leżą obszary wiejskie. Swój czas dzieli pomiędzy salę obrad i pasieki, bo wciąż kontynuuje rodzinne tradycje. W pracy wspiera go żona i dwie córki, z których jest niezwykle dumny. O tym, jak widzi rolę samorządowca i dlaczego zdecydował się po raz kolejny startować w wyborach rozmawia z Beatą Łaptutą. 

B.Ł - Co jest najważniejsze w pracy samorządowca?
O.K - Zdecydowanie ludzie i ich problemy. Trzeba być blisko nich. Interesować się ich codziennymi sprawami i reagować, kiedy potrzebują pomocy. 
B.Ł - Czy tak wygląda Pańska praca w zarządzie województwa, która rozpoczęła się w 2014 roku?
O.K - Zdecydowanie tak. Mandat sprawuję aktywnie, a to oznacza, że najczęściej jestem w terenie. Rozmawiam z ludźmi i obserwuję, jak im się żyje. Na sercu leżą mi szczególnie tereny popegeerowskie i ludzie, którzy na nich zamieszkują. Moją rolą jest być tam, gdzie mnie potrzebują. 
B.Ł - Czy to jest powód dla którego postanowił Pan po raz kolejny wystartować w wyborach samorządowych? 
O.K - Decyzja wypłynęła naturalnie. Myślę, że jest wynikiem spotkań z ludźmi, którzy dużo mówią mi o swoich problemach. Moją rolą jest nie tylko ich wysłuchać, ale przede wszystkim podjąć działania, które poprawią ich sytuację. Żeby to zrobić, muszę nadal działać w samorządzie. Moim zadaniem jest realizacja celów mieszkańców naszego województwa. 
B.Ł - Na realizację celów potrzebne są pieniądze. Czy mamy szansę na środki finansowe?
O.K - Nowa perspektywa otwiera przed naszym województwem ogromne możliwości. Województwo zachodniopomorskie otrzyma duże wsparcie finansowe i chciałbym, żeby te pieniądze były podzielone sprawiedliwie. Reprezentuję obszary wiejskie i chciałbym, żeby jak najwięcej funduszy trafiło właśnie do nich. 
B.Ł - Na co miałyby być przeznaczone te środki finansowe? 
O.K - Na poprawę zaplecza kulturalnego, sportowego i edukacyjnego ludzi, którzy zamieszkują obszary wiejskie. Trzeba zadbać również o komunikację. Najogólniej rzecz biorąc trzeba wyrównać szanse ludzi, zamieszkujących obszary wiejskie. 
B.Ł - O co trzeba zadbać w pierwszej kolejności? 
O.K - O drogi i komunikację! To, jak wyglądają drogi gminne i powiatowe woła o pomstę do nieba. Trzeba zadbać o ich stan, bo przez dziury i koleiny niedługo nie będzie można przejechać. Pilna jest również sprawa budowy oczyszczalni na terenach wiejskich. Zadań jest mnóstwo. Na ich realizację potrzeba pieniędzy i właśnie o nie chciałbym powalczyć w przyszłej kadencji. 
B.Ł - Czy Przelewice są Panu nadal szczególnie bliskie? 
O.K - Przelewice to mój dom. Mam tam rodzinę, znajomych i przyjaciół. Zajmują w moim sercu czołowe miejsce i bez wątpienia są jednym z najpiękniejszych miejsc na Pomorzu Zachodnim. 
B.Ł - Przelewice kojarzą się wszystkim z przepięknym ogrodem dendrologicznym, który od jakiegoś czasu jest modernizowany. Co będzie się działo w tym sezonie?
O.K - Na pewno przebudowa i modernizacja pałacu. W planach jest również przekształcenie starego spichlerza w punkt informacyjny dla przedsiębiorców. Stara stajnia stanie się miejscem edukacyjnym dla dzieci i młodzieży. Powstanie również muzeum wsi zachodniopomorskiej z ciekawymi eksponatami. W ogrodzie przelewickim mamy ponad 1200 okazów drzew i krzewów. Chcielibyśmy jednak, żeby to miejsce nie kojarzyło się tylko z bogatą florą. Kompleks przelewicki powinien przypominać również historię ziem zachodniopomorskich i ich bogate dziedzictwo. Mam nadzieję, że w niedalekiej przyszłości Przelewice staną się prawdziwym instytutem kultury, z którego będziemy dumni.