Pierwsze zwycięstwo z ligowym rywalem w okresie przygotowawczym przed sezonem 2023/2024 i od razu puchar dla PGE Spójni Stargard. Biało-Bordowi w końcu dogonili Kinga Szczecin i wygrali rozgrywany w Netto Arenie Memoriał Romana Wysockiego.
Oczywiście to tylko przedsezonowy turniej, ale takie sukcesy zawsze cieszą. Szczególnie, że PGE Spójnia Stargard zwykle przegrywała derby z Kingiem Szczecin. W sobotni wieczór było inaczej. Finisz należał do Biało-Bordowych, którzy zwyciężyli 98:97. Pomimo nielicznej publiczności (turniej nie był imprezą masową) była namiastka derbowej atmosfery, którą stworzyły kluby kibica. Na koniec więcej powodów do radości mieli stargardzcy fani. Dla Kinga Szczecin była to pierwsza porażka w przedsezonowym sparingu.
Trener Sebastian Machowski nadal testuje różne możliwości drużyny i w porównaniu z piątkowym meczem z Sensation Kotwicą Kołobrzeg (94:65) zmienił wyjściową piątkę. Znaleźli się w niej Devon Daniels i Aleksandar Langović, a z ławki zespół wsparli Adam Brenk i Ben Simons. Początkowo King uzyskał kilka punktów przewagi. PGE Spójnia wyszła na prowadzenie tylko raz (14:13) po akcji 2+1 Langovicia. Gospodarze odpowiedzieli serią ośmiu punktów.
PGE Spójnia długo goniła. Gdy pojawiały się szanse na remis lub prowadzenie brakowało udanej akcji, a rywale ponownie odskakiwali. Pierwszy sygnał, że coś się wydarzy dał Devon Daniels, który dopiero w końcówce drugiej kwarty zdobył pierwsze punkty. W trzeciej kwarcie po jego "trójce" było 61:60 dla PGE Spójni.
Ostatnią odsłonę lepiej rozpoczął King i po serii ośmiu punktów prowadził 81:72. W końcówce obie drużyny były znacząco osłabione. PGE Spójnia po pięciu przewinieniach straciła dwóch podkoszowych graczy - Wesley'a Gordona i Aleksandara Langovicia. Do tego tylko trzy minuty w pierwszej kwarcie zagrał Sebastian Kowalczyk. Rozgrywający po celnej "trójce" niefortunnie wylądował na parkiecie i doznał miejmy nadzieję, że niegroźnej kontuzji.
King w Memoriale Romana Wysockiego musiał radzić sobie bez kontuzjowanego Filipa Matczaka, a po piątym przewinieniu przy prowadzeniu swojej drużyny 91:87 boisko opuścił Andrzej Mazurczak. Zmienił go 18-letni Mateusz Samiec. Młody koszykarz szczególnie w pierwszej kwarcie pokazał się z dobrej strony, zdobywając siedem ze swoich dziewięciu punktów, ale rozgrywanie wyrównanej końcówki to już zupełnie inna sytuacja.
PGE Spójnia to wykorzystała. Wydawało się, że mecz rozstrzygnie "trójka" Danielsa (96:93). Był jednak jeszcze jeden zwrot sytuacji i 17 sekund przed końcem po rzutach wolnych Michała Nowakowskiego King prowadził 97:96. Ostatni celny rzut 2,5 sekundy przed końcem oddał jednak Daniels, który z 13 "oczkami" (5/13 z gry) był dopiero piątym strzelcem PGE Spójni. Najważniejsze punkty zdobywał jednak w końcówce.
Stephen Brown zdobył 21 punktów (4/9 z gry i 10/14 z rzutów wolnych). Rozdał też osiem asyst i został MVP turnieju. Karol Gruszecki na parkiecie spędził 34 minuty i rzucił 20 punktów (7/9 z gry w tym 4/5 za trzy). Aleksandar Langović dołożył 17 "oczek" (6/7 za 2 i 5/7 z rzutów wolnych). Bezbłędny w rzutach wolnych (6/6) Ben Simons miał 16 punktów. W Kingu 18 punktów (6/8 z gry i 6/6 z rzutów wolnych) oraz sześć zbiórek miał center Morris Udeze.
King Szczecin - PGE Spójnia Stargard 97:98 (25:21, 27:26, 21:25, 24:26)
King: Udeze 18, Dunn 17, Nowakowski 16, Cuthbertson 14, Meier 14, Samiec 9, Łabinowicz 6, Mazurczak 2, Żmudzki 1, Borowski 0.
PGE Spójnia: Brown 21, Gruszecki 20, Langović 17, Simons 16, Daniels 13, Brenk 6, Kowalczyk 3, Gordon 2, Grudziński 0, Kotieno 0.
Materiał sponsorowany