Na półfinale zakończyli udział w Suzuki Pucharze Polski koszykarze PGE Spójni.
PGE Spójnia Stargard zmierzyła się z zespołem, który był zdecydowanie najniżej notowany w tabeli Energa Basket Ligi. Polski Cukier Start po raz drugi z rzędu do Suzuki Pucharu Polski dostał się tylko dlatego, że turniej odbywał się w Lublinie. Nie przeszkodziło to jednak gospodarzom w drugim awansie do finału. To oni w niedzielę o godz. 18:00 powalczą o puchar z Treflem Sopot. PGE Spójnia miała przewagę pod koszem, co przełożyło się na aż 21 zbiórek w ataku. Rywale jednak wykorzystali inne atuty i już po 20 minutach prowadzili 53:44.
- Nie zaczęliśmy spotkania tak, jak sobie założyliśmy. Przed meczem wiedzieliśmy, że zespół z Lublina będzie grał dużo jeden na jednego i będzie dużo izolacji. Nie pomagamy sobie odpowiednio, dlatego taki wynik. Daliśmy się otworzyć Devoe i Melvinovi. W drugiej połowie mam nadzieję, że postaramy się bardziej zacieśnić i odwrócić losy spotkania - zaznaczał w rozmowie przeprowadzonej w przerwie przez reportera Polsatu Sport Extra, kapitan PGE Spójni, Tomasz Śnieg.
Defensywa po zmianie stron była jeszcze gorsza, a PGE Spójnia w drugiej połowie straciła 56 punktów. To między innymi efekt 13 "trójek" Polskiego Cukru Startu. Przy tak ofensywnym przeciwniku 86 zdobytych punktów to zdecydowanie za mało. Stargardzianie trafili tylko siedem "trójek" w tym 2/13 w drugiej połowie.
- W żadnym momencie tego meczu nie sprawiliśmy, że drużyna z Lublina miała problemy, żeby rozgrywać swoje akcje w ataku. Dzięki temu dzielili się piłką. To, co pokazali w drugiej połowie, to już naprawdę można powiedzieć, że nie mieliśmy nic do powiedzenia. Trafiali z każdej pozycji i było bardzo ciężko wrócić do tego meczu. Myślę, że może zabrakło też trochę mądrej gry w ataku mimo wszystko - nie ukrywał Karol Gruszecki.
- Mieliśmy swoje przewagi, które nie do końca potrafiliśmy wykorzystać. Widać, że drużyna z Lublina jest bardzo dobrze przygotowana i mimo kontuzji Romana Szymańskiego i krótkiej rotacji dokładnie wiedzieli, co chcą grać. My w obronie nie do końca wiedzieliśmy, co zrobić z ich małymi zawodnikami - kontynuował koszykarz, który zdobył 18 punktów.
Na koniec pomeczowa opinia Adama Brenka. - Przede wszystkim gratulacje dla Startu Lublin za ten mecz i awans do finału. Zagrali bardzo dobre spotkanie. Paru zawodników zagrało zdecydowanie lepiej niż w poprzednich meczach. Próbowaliśmy coś robić i zmieniać żeby wrócić do meczu. W każdym wypadku, kiedy coś już zaczynało działać, odpowiadali celną "trójką". Naprawdę bardzo trudno było ich powstrzymać - podsumował na konferencji prasowej koszykarz PGE Spójni.
Kolejny mecz stargardzianie rozegrają 4 marca. W hali OSiR o godz. 17:30 zmierzą się z Treflem Sopot, który już awansował do finału Suzuki Pucharu Polski. To będzie 21. kolejka Energa Basket Ligi.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Sport
- Tego zabrakło PGE Spójni Stargard w półfinale Suzuki Pucharu Polski