Trener PGE Spójni Stargard ocenił półfinał Suzuki Pucharu Polski.
- Zobaczymy, czy mamy naprawdę przewagę pod koszem, bo niestety dla Startu Szymański jest kontuzjowany. Nasza gra to Courtney Fortson i pick&roll z Barretem Bensonem. Musimy zobaczyć, jak ten mecz będzie wyglądał - zapowiadał w rozmowie przed sobotnim pojedynkiem emitowanej na Polsacie Sport Extra trener Sebastian Machowski.
Takiego spotkania jednak się nie spodziewał. PGE Spójnia Stargard przegrała z Polskim Cukrem Startem Lublin 86:109 i na półfinale zakończyła swój udział w Suzuki Pucharze Polski.
- chciałbym pogratulować Startowi Lublin. W tym dniu byli zdecydowanie lepszym zespołem. Nie potrafiliśmy zatrzymać ich ofensywnej siły w żadnym miejscu. Zasłużyli na zwycięstwo. Zwykle 86 punktów powinno wystarczać do zwycięstwa, ale kiedy tracisz ponad 100 punktów nie zasługujesz na zwycięstwo - przyznał już na pomeczowej konferencji prasowej trener PGE Spójni Stargard.
Rywale zaczęli od zdobywania łatwych punktów spod kosza (łącznie 20/28). W drugiej połowie natomiast trafili 13 "trójek" wypracowując ponad 20 punktów przewagi. Dlaczego defensywa PGE Spójni wyglądała tak źle?
- Problemem nie była obrona strzelców. Na końcu faktycznie tak było, ale ten problem zaczął się w obronie na piłce. Popełnialiśmy za dużo błędów - tłumaczył Sebastian Machowski, który był też pytany o to, czy negatywnie na PGE Spójnię wpłynął dzień przerwy. Odniósł się też do świetnego występu Troy'a Barniesa. Amerykanin trafił 6/7 rzutów z dystansu, a wcześniej w Energa Basket Lidze miał 3/20.
- Chciałbym wierzyć, że dzień wolny pomaga, ponieważ możesz się zregenerować, ale nie wiem, czy byłaby jakaś różnica w naszym występie gdybyśmy grali dzień po dniu. Barnies zagrał bardzo dobrze. To pokazało, jak istotne są pozytywne momenty w meczu. Oni mieli takie momenty, a my nie potrafiliśmy tego przełamać - podsumował Sebastian Machowski.
Materiał sponsorowany