Koszykarze PGE Spójni Stargard przegrali po dogrywce z Anwilem Włocławek 93:94.
Były już w tym sezonie minimalne zwycięstwa. Sobotni mecz jednak przypomniał, że nie każdą zaciętą końcówkę da się wygrać. Tym razem rywale w decydującym momencie okazali się lepsi. To i tak o tyle dobry rezultat, że nieco ponad trzy minuty przed końcem czwartej kwarty PGE Spójnia Stargard przegrywała 73:84. Gospodarze jednak nie dali się pokonać w regulaminowym czasie. To już ich szósty z rzędu mecz z Anwilem, którego nie przegrali po 40 minutach. Rywale odnieśli w tym czasie dwa zwycięstwa, ale potrzebowali do tego dogrywek.
- W wyrównanym meczu takim, jak ten decyduje wiele małych rzeczy. Może jedna strata za dużo, jeden przestrzelony rzut wolny. Mieliśmy nasze szanse, żeby wyjść na prowadzenie. Jedna strata i przestrzelony rzut i ostatnich siedem sekund, w których nie zdobyliśmy punktu. Pozytywną rzeczą, którą możemy wyciągnąć z tego meczu, jest to, że możemy rywalizować z każdym zespołem w Polsce. Może to jest dobry znak, że przegraliśmy ostatni mecz przed Pucharem Polski - powiedział na konferencji prasowej trener Sebastian Machowski.
Nie zabrakło też barwnych porównań do innych dyscyplin sportu. - Gratulacje dla Anwilu za ten mecz przede wszystkim. Gdyby to była piłka nożna, a nie koszykówka byłby to remisowy mecz może 1:1. Żeby zostać przy analogiach w wadze ciężkiej boksu, byłby to 15-rundowy pojedynek. W czwartej kwarcie to była walka, jak w boksie bez żadnej obrony. Dużo gry jeden na jednego i walki pod koszem o zbiórki. Wychodziliśmy z wielu trudnych sytuacji. Myślę, że każdy przyczynił się do tego, że to był bardzo wyrównany mecz. Myślę, że fani byli wspaniali. To była super atmosfera w naszej hali tylko my nie daliśmy rady odpłacić im się zwycięstwem - żałował szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
Historia tego meczu jest tak ciekawa, że wcześniej gospodarze prowadzili 46:35. Całą przewagę roztrwonili jednak w kilka minut, tracąc 15 "oczek" z rzędu. Trener już w trzeciej kwarcie wykorzystał dwie z trzech przysługujących mu na drugą połowę przerw. Jak skomentował swoją reakcję?
- Początek drugiej połowy oczywiście bardzo nas zabolał. Anwil miał serię. Nie wziąłem przerwy wcześniej, ponieważ oczekiwałem, że drużyna będzie grała lepiej, niż zagrała. Mam dużo wiary w zespół i może to spowodowało, że o pierwszy czas poprosiłem za późno - przyznał Sebastian Machowski.
Ciekawie odpowiedział na pytanie o dyspozycję polskich koszykarzy. O ile Paweł Kikowski zdobył 16 punktów i zagrał najlepszy mecz w sezonie, to pozostali Polacy dołożyli łącznie pięć "oczek".
- Nie mam zamiaru komentować występu każdego gracza. Rozumiem pytanie, ale naprawdę nie chcę na nie odpowiadać. Na końcu najważniejsze jest zwycięstwo. Szukam piątki, która wygra mecz. W tym meczu znalazłem piątkę, która pozwoliła nam doprowadzić do dogrywki i dała szansę na zwycięstwo. Wolę wygrać mecz niż siedzieć tutaj i mówić, że polscy zawodnicy zdobyli 50% punktów. To nie może być nasz cel - podsumował Sebastian Machowski.
Materiał sponsorowany