Ważna reakcja PGE Spójni Stargard. Tak zespół odpowiedział na nieudaną kwartę.
Biało-Bordowi wygrali z Enea Abramczyk Astorią Bydgoszcz 73:72. Po nieudanej drugiej kwarcie (15:31) PGE Spójnia Stargard podniosła się i dość szybko odrobiła straty. Czy coś szczególnego trener powiedział drużynie w przerwie? Kilka czynników złożyło się na lepszą drugą połowę.
- W przerwie rozmawialiśmy oczywiście o naszej energii i obronie. Wynik drugiej połowy to była odpowiedź zespołu. To jest ważne, że taka reakcja była. Dokonywaliśmy też innych zmian. Nie każdy zawodnik grał w drugiej połowie. Szukałem i znalazłem piątkę, która na końcu wygrała ten mecz - wyjaśnił na konferencji prasowej Sebastian Machowski, który cieszył się ze zwycięstwa, ale oczywiście z pierwszej połowy nie był zadowolony.
- Najważniejsze dla nas, że wygraliśmy ten mecz. Pierwsza połowa w ogóle mi się nie podobała. W drugiej kwarcie nie graliśmy koszykówki, którą chcemy i możemy grać. W drugiej połowie walczyliśmy, graliśmy razem. Po pierwszej udanej "trójce" znaleźliśmy nasz rytm. Ostatni rzut Jordana był super i dał nam ten wynik - ocenił.
Jaką koszykówkę w wykonaniu swoich graczy chciałby oglądać? - Musimy grać, jak zespół. To jest najważniejsze. Pierwsza połowa, takie rzuty po pierwszym podaniu to nie jest nasza gra. Musimy walczyć nie tylko w obronie, ale też w ataku. Tego nie zrobiliśmy w drugiej kwarcie. Myślę, że druga połowa wyglądała inaczej. Graliśmy zespołowo. Szukaliśmy naszej przewagi pod koszem. Było więcej sytuacji, kiedy zespół z Bydgoszczy zrobił przekazanie w obronie i byliśmy skuteczni pod koszem. Takich akcji zespołowych musimy więcej robić przez cały mecz - tłumaczył trener PGE Spójni Stargard.
To nie było wielkie widowisko, ale na pewno dla ludzi o mocnych nerwach. - Chciałbym podziękować naszym kibicom za cały doping. Normalnie nie lubię takich meczów, bo to jest niedobre dla zdrowia, ale może dla kibiców to jest najlepsze. Jest wiele miejsca na poprawę - przyznał Sebastian Machowski.
Istotnym tematem ponownie była fatalna skuteczność w rzutach z dystansu. Nie dość, że PGE Spójnia oddaje mało takich rzutów (18 w pierwszym i 14 w drugim meczu) to ma także ogromne problemy ze skutecznością. Co na to trener?
- Trafiliśmy tylko jedną "trójkę", ale wygraliśmy ten mecz. Oczywiście chciałbym, żebyśmy grali bardziej zespołowo, żeby stwarzać bardziej możliwości otwartych rzutów za trzy, ale mieliśmy też takie możliwości, tylko niestety nie było skuteczności. Będzie lepiej oczywiście - zapewnił.
Trzeba jednak przyznać, że to dość optymistyczne podejście. Niestety bardziej prawdopodobne, że ten temat będzie powracał. Lepiej niż we Wrocławiu zaprezentowali się za to podkoszowi PGE Spójni. Stargardzianie mieli więcej zbiórek od przeciwnika, a w drugiej połowie dominowali na atakowanej tablicy. Shawn Jones zdobył 15, a Krzysztof Sulima 12 punktów. W pewnym momencie ten duet był razem na parkiecie i właśnie o taką sytuację pytany był trener PGE Spójni Stargard.
- Mamy duże możliwości z naszymi zawodnikami. To jest jedna z nich grać wysoko z Sulimą i Jonesem. Mieliśmy taką przewagę. Mieliśmy dużo zbiórek w ataku w tej części. Mamy tam jakość i doświadczenie. To też jest ważne dla nas. W takich meczach to nasza przewaga, że mamy takich zawodników, jak Jones, Sulima, Gruszecki, Kikowski i Śnieg. Oni mają doświadczenie, żeby wygrywać takie mecze - podsumował Sebastian Machowski.
Materiał sponsorowany