Czwartkowy pojedynek PGE Spójni Stargard ocenił trener Marek Łukomski.
- Gratulacje dla Enei Zastalu. Wracamy do Stargardu. Szykujemy się do kolejnego spotkania - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener PGE Spójni Stargard. Jego zespół przegrał w czwartek z Enea Zastalem BC Zielona Góra 74:89. To był drugi mecz w ćwierćfinale play-off Energa Basket Ligi. W pierwszym spotkaniu, które odbyło się we wtorek, gospodarze wygrali 90:70.
Pierwsza połowa czwartkowego meczu rozbudziła nadzieje kibiców na sensację. Po zmianie stron było jednak jak zawsze w rywalizacji PGE Spójni z Enea Zastalem BC. - Przegraliśmy bez dwóch zdań. Znowu ta druga połowa. Walec z Zielonej Góry się rozpędził i nie byliśmy w stanie tego opanować. Pierwsza połowa była chyba najlepsza od momentu, gdy pracuję w Stargardzie - przyznał Marek Łukomski.
Co takiego, zatem zmieniło się po przerwie? - Jak zaczęliśmy drugą połowę, już nie mieliśmy w niektórych sytuacjach szczęścia. Na pewno też obrona Zastalu, która jest konsekwentna na takim samym poziomie, pozabierała nam dużo sytuacji. Straciliśmy kilka piłek. Do tego doszły rzuty za trzy punkty, które zaczęli trafiać w drugiej połowie - analizował szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
- Gratulacje dla Enei Zastalu. Wracamy do Stargardu. Szykujemy się do kolejnego spotkania - mówił na pomeczowej konferencji prasowej trener PGE Spójni Stargard. Jego zespół przegrał w czwartek z Enea Zastalem BC Zielona Góra 74:89. To był drugi mecz w ćwierćfinale play-off Energa Basket Ligi. W pierwszym spotkaniu, które odbyło się we wtorek, gospodarze wygrali 90:70.
Pierwsza połowa czwartkowego meczu rozbudziła nadzieje kibiców na sensację. Po zmianie stron było jednak jak zawsze w rywalizacji PGE Spójni z Enea Zastalem BC. - Przegraliśmy bez dwóch zdań. Znowu ta druga połowa. Walec z Zielonej Góry się rozpędził i nie byliśmy w stanie tego opanować. Pierwsza połowa była chyba najlepsza od momentu, gdy pracuję w Stargardzie - przyznał Marek Łukomski.
Co takiego, zatem zmieniło się po przerwie? - Jak zaczęliśmy drugą połowę, już nie mieliśmy w niektórych sytuacjach szczęścia. Na pewno też obrona Zastalu, która jest konsekwentna na takim samym poziomie, pozabierała nam dużo sytuacji. Straciliśmy kilka piłek. Do tego doszły rzuty za trzy punkty, które zaczęli trafiać w drugiej połowie - analizował szkoleniowiec PGE Spójni Stargard.
Materiał sponsorowany