To nie był udany mecz dla naszej drużyny. Przede wszystkim martwi jednak rezultat z rywalem, który jest niżej w tabeli, ale do Błękitnych traci już tylko punkt.
- Na pewno duży zawód, jeżeli chodzi o wynik. Nie tak sobie to zakładaliśmy i wyobrażaliśmy. Uważam, że od pierwszej minuty Olimpia nas zdominowała dwoma, trzema akcjami. Daliśmy się zepchnąć za głęboko w nasze pole karne. Konsekwencją tego była pierwsza bramka po stałym fragmencie gry. Nasze gapiostwo kosztowało nas bramkę - ocenił trener Tomasz Grzegorczyk na pomeczowej konferencji prasowej.
Pierwsza połowa wyglądała źle i nie zmienił tego wyrównujący gol. Olimpia przez 45 minut trzykrotnie pokonała Mariusza Rzepeckiego, który wrócił do bramki w miejsce Dominika Sasiaka.
- Jeżeli chodzi o przebieg pierwszej połowy to wynik mówi sam za siebie. Mieliśmy swoje sytuacje. Trafiliśmy też w poprzeczkę. Przy stanie 1:1 za szybko straciliśmy drugą bramkę. Zawód jeżeli chodzi o pierwszą połowę - analizował szkoleniowiec Błękitnych Stargard.
Lepiej było po zmianie stron. Błękitni nie dali jednak sobie szansy na taką końcówkę, jak w Grudziądzu. Gdy już złapali kontakt z przeciwnikiem błyskawicznie dali się zaskoczyć, a po raz drugi trafił najskuteczniejszy piłkarz Olimpii, doświadczony napastnik, Janusz Surdykowski.
- Zmiany i uważam, że zupełnie inne nastawienie dały nam bramkę na 2:3, ale znowu straciliśmy bramkę. Generalnie, jako drużyna tracimy za dużo bramek i nasze błędy indywidualne kosztują nas kolejny raz punkty. Wiedzieliśmy, jaka jest sytuacja w tabeli i jaka sytuacja teraz będzie. Na pewno skupimy się na dwóch ostatnich meczach żeby zdobyć maksymalną liczbę punktów - zakończył Tomasz Grzegorczyk.
Błękitni w 2020 roku podejmą jeszcze czołową ekipę II ligi, Skrę Częstochowa oraz pojadą na mecz z jedną z najniżej notowanych w tabeli Garbarnią Kraków.
- Na pewno duży zawód, jeżeli chodzi o wynik. Nie tak sobie to zakładaliśmy i wyobrażaliśmy. Uważam, że od pierwszej minuty Olimpia nas zdominowała dwoma, trzema akcjami. Daliśmy się zepchnąć za głęboko w nasze pole karne. Konsekwencją tego była pierwsza bramka po stałym fragmencie gry. Nasze gapiostwo kosztowało nas bramkę - ocenił trener Tomasz Grzegorczyk na pomeczowej konferencji prasowej.
Pierwsza połowa wyglądała źle i nie zmienił tego wyrównujący gol. Olimpia przez 45 minut trzykrotnie pokonała Mariusza Rzepeckiego, który wrócił do bramki w miejsce Dominika Sasiaka.
- Jeżeli chodzi o przebieg pierwszej połowy to wynik mówi sam za siebie. Mieliśmy swoje sytuacje. Trafiliśmy też w poprzeczkę. Przy stanie 1:1 za szybko straciliśmy drugą bramkę. Zawód jeżeli chodzi o pierwszą połowę - analizował szkoleniowiec Błękitnych Stargard.
Lepiej było po zmianie stron. Błękitni nie dali jednak sobie szansy na taką końcówkę, jak w Grudziądzu. Gdy już złapali kontakt z przeciwnikiem błyskawicznie dali się zaskoczyć, a po raz drugi trafił najskuteczniejszy piłkarz Olimpii, doświadczony napastnik, Janusz Surdykowski.
- Zmiany i uważam, że zupełnie inne nastawienie dały nam bramkę na 2:3, ale znowu straciliśmy bramkę. Generalnie, jako drużyna tracimy za dużo bramek i nasze błędy indywidualne kosztują nas kolejny raz punkty. Wiedzieliśmy, jaka jest sytuacja w tabeli i jaka sytuacja teraz będzie. Na pewno skupimy się na dwóch ostatnich meczach żeby zdobyć maksymalną liczbę punktów - zakończył Tomasz Grzegorczyk.
Błękitni w 2020 roku podejmą jeszcze czołową ekipę II ligi, Skrę Częstochowa oraz pojadą na mecz z jedną z najniżej notowanych w tabeli Garbarnią Kraków.
Materiał sponsorowany