Legia Warszawa wygrała trzecią kwartę 34:20 i cały mecz 77:73. Stargardzianie w pozostałych trzech częściach zagrali lepiej niż można było się spodziewać. Byli w nich równorzędnym, a nawet lepszym zespołem od drużyny, która wygrała piąty mecz w sezonie. Ta fatalna kwarta oraz błędy w końcówce sprawiły jednak, że Biało-Bordowi doznali piątej porażki z rzędu. Już w niedzielę PGE Spójnię czeka domowy niezwykle ważny mecz z MKS-em Dąbrowa Górnicza (początek o 17:30). Zwycięstwo będzie obowiązkiem.
Wtorkowy mecz zaczął się w sparingowej atmosferze bez żywiołowego dopingu dla gospodarzy. Zaczęło się od efektownych bloków z obu stron. Brakowało jednak punktów. Kolejne minuty należały do Michała Sokołowskiego. Skrzydłowy wymusił dwa faule Raymonda Cowelsa IIII. Zdobył też osiem punktów, a jego zespół prowadził 11:5.
Trener Jacek Winnicki nie miał w składzie Wayne’a Blackshear’a. W piątce oprócz Cowelsa wyszli jeszcze Baylee Steele, Mateusz Kostrzewski, Filip Matczak i Ricky Tarrant. Stargardzianie cały czas mieli duże problemy w ataku. Nadrabiali to jednak dobrą obroną zatrzymując ofensywnego rywala. Po 10 minutach było 15:15, a 11 oczek dla PGE Spójni rzucił Ricky Tarrant. Legia popełniła w tej części sześć strat i trafiła tylko 3/15 prób z gry. Biało-Bordowi byli trochę lepsi (5/16).
Na początku drugiej kwarty uaktywnili się miejscowi fani, a Legia uzyskała 10 punktów przewagi. Dwie trójki trafił Dariusz Wyka i było 25:15. Po czterech minutach ofensywną niemoc PGE Spójni przełamał Mateusz Kostrzewski. - Oddawać i trafiać łatwe rzuty oraz rzuty wolne - mówił na przerwie, o którą poprosił trener Jacek Winnicki.
Odpowiedź Biało-Bordowych była wielka. Zdobyli oni 12 punktów z rzędu, a drugą kwartę zakończyli łącznie serią 15:2 i prowadzeniem 30:27. W ostatniej akcji trafił Baylee Steele. Wcześniej szalał Mateusz Kostrzewski, który zdobył dziewięć punktów. Trójkę dołożył też Raymond Cowels III. Strzelcowi brakowało jeszcze trochę zrozumienia z kolegami, a na przygotowanie zagrywek pod niego nie było czasu.
Trzecia kwarta była zupełnie inna. Obie drużyny grały bardziej ofensywnie i częściej trafiały do kosza. Skorzystała na tym Legia, która w pięć minut rzuciła 21 punktów, a po ośmiu miała tyle zdobytych oczek, co przez całą pierwszą połowę. Otworzyli się Justin Bibbins i Jakub Karolak, czyli koszykarze, którzy w pierwszej części zostali zatrzymani przez PGE Spójnię.
To nie był koniec emocji. Legia prowadziła 59:46, ale błyskawicznie roztrwoniła przewagę. Dwie trójki trafił Cowels. Jedną dołożył Tarrant, a do remisu 61:61 doprowadził Steele. Legia ponownie odskoczyła na 67:61 po trafieniach Bibbinsa, Sokołowskiego i Wyki. Po kolejnej trójce Bibbinsa było nawet 70:63. PGE Spójnia jednak się nie poddała i odpowiedziała serią 7:1. Trójkę trafił Kostrzewski, a cenne punkty dołożyli Tarrant i Tomasz Śnieg.
Kluczowa mogła okazać się sytuacja, gdy rzutu wolnego nie trafił Michał Sokołowski. Piłkę zebrał Dariusz Wyka. Była to jego jedyna zbiórka w ataku, ale łącznie z defensywnymi zbiórkami miał ich dziewięć, a także dorzucił 10 punktów. Trener Jacek Winnicki w decydujących momentach grał bez centrów i w tym konkretnym momencie zabrakło zastawienia, a na 74:70 trafił Sokołowski.
Trójką odpowiedział Cowels, ale były to ostatnie punkty PGE Spójni, a gospodarze dołożyli jeszcze trzy oczka. W ostatnich akcjach szalę na korzyść naszej drużyny miał przechylić właśnie Cowels, ale był dobrze pilnowany i nie trafił rzutów, które mogły dać wielką niespodziankę.
PGE Spójnia trafiła 8/23 prób z dystansu przy 9/29 w wykonaniu Legii. Stargardzianie po raz kolejny fatalnie wykonywali rzuty wolne (11/22), a ich rywale mieli 18/26. Sporo było też strat, bo 16 przy 17 stołecznej ekipy, a w pierwszej połowie różnica była zdecydowanie większa. Na plus wygrana po raz pierwszy w sezonie rywalizacja o zbiórki (42:35). Rywale mieli tylko osiem zbiórek w ataku, a nasi koszykarze 14. To spora poprawa, bo na przykład King Szczecin miał w piątek 17 ofensywnych zbiórek w meczu przeciwko PGE Spójni.
Mateusz Kostrzewski na parkiecie spędził prawie 35 minut. Zdobył 21 punktów (7/9 za dwa) i miał siedem zbiórek. Popełnił również cztery straty. Ricky Tarrant w 33 minuty uzyskał 18 punktów, sześć zbiórek i rozdał cztery asysty. Trafił 7/13 prób z gry w tym 3/7 za trzy. Trzecim liderem pomimo niskiej skuteczności (6/16) był Raymond Cowels (16 punktów, cztery zbiórki, trzy przechwyty i dwa bloki).
Baylee Steele zdobył osiem punktów i miał siedem zbiórek, ale trafił 3/9 prób z gry. Omari Gudul miał sześć zbiórek, ale w tym meczu był przydatny tylko w defensywie, a w ataku nie stanowił żadnego zagrożenia. W Warszawie zabrakło też na pewno punktów i rzutów polskiego tercetu. Tomasz Śnieg zdobył sześć punktów (2/5). Kacper Młynarski oddał cztery rzuty z gry. Filip Matczak rozdał siedem asyst, ale oddał tylko dwa niecelne rzuty.
W Legii pomimo fatalnej pierwszej połowy, w której zrobił cztery straty dobry mecz rozegrał Justin Bibbins. Zdobył 19 punktów (5/12 z gry). Rozdał też siedem asyst i miał cztery przechwyty. Najlepszym strzelcem z 22 punktami i wysoką skutecznością (6/9 z gry i 8/9 z rzutów wolnych) został Michał Sokołowski. Skrzydłowy dołożył też pięć asyst i cztery zbiórki. Jak wielki wpływ miał na drużynę niech świadczy fakt, że przez 30,5 minuty jego obecności na parkiecie Legia była lepsza od PGE Spójni o 18 punktów, a całościowo zwyciężyła tylko 77:73.
Legia Warszawa - PGE Spójnia Stargard 77:73 (15:15, 12:15, 34:20, 16:23)
Legia: Michał Sokołowski 22, Justin Bibbins 19, Jakub Karolak 12, Jamel Morris 10, Dariusz Wyka 10, Earl Watson 4, Grzegorz Kamiński 0, Mariusz Konopatzki 0, Grzegorz Kulka 0, Adam Linowski 0.
PGE Spójnia: Mateusz Kostrzewski 21, Ricky Tarrant 18, Raymond Cowels III 16, Baylee Steele 8, Tomasz Śnieg 6, Kacper Młynarski 3, Omari Gudul 1, Filip Matczak 0.
Wtorkowy mecz zaczął się w sparingowej atmosferze bez żywiołowego dopingu dla gospodarzy. Zaczęło się od efektownych bloków z obu stron. Brakowało jednak punktów. Kolejne minuty należały do Michała Sokołowskiego. Skrzydłowy wymusił dwa faule Raymonda Cowelsa IIII. Zdobył też osiem punktów, a jego zespół prowadził 11:5.
Trener Jacek Winnicki nie miał w składzie Wayne’a Blackshear’a. W piątce oprócz Cowelsa wyszli jeszcze Baylee Steele, Mateusz Kostrzewski, Filip Matczak i Ricky Tarrant. Stargardzianie cały czas mieli duże problemy w ataku. Nadrabiali to jednak dobrą obroną zatrzymując ofensywnego rywala. Po 10 minutach było 15:15, a 11 oczek dla PGE Spójni rzucił Ricky Tarrant. Legia popełniła w tej części sześć strat i trafiła tylko 3/15 prób z gry. Biało-Bordowi byli trochę lepsi (5/16).
Na początku drugiej kwarty uaktywnili się miejscowi fani, a Legia uzyskała 10 punktów przewagi. Dwie trójki trafił Dariusz Wyka i było 25:15. Po czterech minutach ofensywną niemoc PGE Spójni przełamał Mateusz Kostrzewski. - Oddawać i trafiać łatwe rzuty oraz rzuty wolne - mówił na przerwie, o którą poprosił trener Jacek Winnicki.
Odpowiedź Biało-Bordowych była wielka. Zdobyli oni 12 punktów z rzędu, a drugą kwartę zakończyli łącznie serią 15:2 i prowadzeniem 30:27. W ostatniej akcji trafił Baylee Steele. Wcześniej szalał Mateusz Kostrzewski, który zdobył dziewięć punktów. Trójkę dołożył też Raymond Cowels III. Strzelcowi brakowało jeszcze trochę zrozumienia z kolegami, a na przygotowanie zagrywek pod niego nie było czasu.
Trzecia kwarta była zupełnie inna. Obie drużyny grały bardziej ofensywnie i częściej trafiały do kosza. Skorzystała na tym Legia, która w pięć minut rzuciła 21 punktów, a po ośmiu miała tyle zdobytych oczek, co przez całą pierwszą połowę. Otworzyli się Justin Bibbins i Jakub Karolak, czyli koszykarze, którzy w pierwszej części zostali zatrzymani przez PGE Spójnię.
To nie był koniec emocji. Legia prowadziła 59:46, ale błyskawicznie roztrwoniła przewagę. Dwie trójki trafił Cowels. Jedną dołożył Tarrant, a do remisu 61:61 doprowadził Steele. Legia ponownie odskoczyła na 67:61 po trafieniach Bibbinsa, Sokołowskiego i Wyki. Po kolejnej trójce Bibbinsa było nawet 70:63. PGE Spójnia jednak się nie poddała i odpowiedziała serią 7:1. Trójkę trafił Kostrzewski, a cenne punkty dołożyli Tarrant i Tomasz Śnieg.
Kluczowa mogła okazać się sytuacja, gdy rzutu wolnego nie trafił Michał Sokołowski. Piłkę zebrał Dariusz Wyka. Była to jego jedyna zbiórka w ataku, ale łącznie z defensywnymi zbiórkami miał ich dziewięć, a także dorzucił 10 punktów. Trener Jacek Winnicki w decydujących momentach grał bez centrów i w tym konkretnym momencie zabrakło zastawienia, a na 74:70 trafił Sokołowski.
Trójką odpowiedział Cowels, ale były to ostatnie punkty PGE Spójni, a gospodarze dołożyli jeszcze trzy oczka. W ostatnich akcjach szalę na korzyść naszej drużyny miał przechylić właśnie Cowels, ale był dobrze pilnowany i nie trafił rzutów, które mogły dać wielką niespodziankę.
PGE Spójnia trafiła 8/23 prób z dystansu przy 9/29 w wykonaniu Legii. Stargardzianie po raz kolejny fatalnie wykonywali rzuty wolne (11/22), a ich rywale mieli 18/26. Sporo było też strat, bo 16 przy 17 stołecznej ekipy, a w pierwszej połowie różnica była zdecydowanie większa. Na plus wygrana po raz pierwszy w sezonie rywalizacja o zbiórki (42:35). Rywale mieli tylko osiem zbiórek w ataku, a nasi koszykarze 14. To spora poprawa, bo na przykład King Szczecin miał w piątek 17 ofensywnych zbiórek w meczu przeciwko PGE Spójni.
Mateusz Kostrzewski na parkiecie spędził prawie 35 minut. Zdobył 21 punktów (7/9 za dwa) i miał siedem zbiórek. Popełnił również cztery straty. Ricky Tarrant w 33 minuty uzyskał 18 punktów, sześć zbiórek i rozdał cztery asysty. Trafił 7/13 prób z gry w tym 3/7 za trzy. Trzecim liderem pomimo niskiej skuteczności (6/16) był Raymond Cowels (16 punktów, cztery zbiórki, trzy przechwyty i dwa bloki).
Baylee Steele zdobył osiem punktów i miał siedem zbiórek, ale trafił 3/9 prób z gry. Omari Gudul miał sześć zbiórek, ale w tym meczu był przydatny tylko w defensywie, a w ataku nie stanowił żadnego zagrożenia. W Warszawie zabrakło też na pewno punktów i rzutów polskiego tercetu. Tomasz Śnieg zdobył sześć punktów (2/5). Kacper Młynarski oddał cztery rzuty z gry. Filip Matczak rozdał siedem asyst, ale oddał tylko dwa niecelne rzuty.
W Legii pomimo fatalnej pierwszej połowy, w której zrobił cztery straty dobry mecz rozegrał Justin Bibbins. Zdobył 19 punktów (5/12 z gry). Rozdał też siedem asyst i miał cztery przechwyty. Najlepszym strzelcem z 22 punktami i wysoką skutecznością (6/9 z gry i 8/9 z rzutów wolnych) został Michał Sokołowski. Skrzydłowy dołożył też pięć asyst i cztery zbiórki. Jak wielki wpływ miał na drużynę niech świadczy fakt, że przez 30,5 minuty jego obecności na parkiecie Legia była lepsza od PGE Spójni o 18 punktów, a całościowo zwyciężyła tylko 77:73.
Legia Warszawa - PGE Spójnia Stargard 77:73 (15:15, 12:15, 34:20, 16:23)
Legia: Michał Sokołowski 22, Justin Bibbins 19, Jakub Karolak 12, Jamel Morris 10, Dariusz Wyka 10, Earl Watson 4, Grzegorz Kamiński 0, Mariusz Konopatzki 0, Grzegorz Kulka 0, Adam Linowski 0.
PGE Spójnia: Mateusz Kostrzewski 21, Ricky Tarrant 18, Raymond Cowels III 16, Baylee Steele 8, Tomasz Śnieg 6, Kacper Młynarski 3, Omari Gudul 1, Filip Matczak 0.
Materiał sponsorowany