Po czterech porażkach z rzędu PGE Spójnia zajmuje 12. miejsce w tabeli. Bez wygranej są Polski Cukier Toruń i MKS Dąbrowa Górnicza. Podobnie, jak nasza drużyna po jednym zwycięstwie mają Enea Astoria Bydgoszcz oraz Polpharma Starogard Gdański.
Dla stargardzkich koszykarzy będzie to trzeci wyjazd w sezonie. W sumie osiem drużyn nie wygrało poza swoją halą. Bez wyjazdowej wygranej jest też Legia, ale grała tylko w Zielonej Górze. Pozostałe cztery mecze rozgrywała u siebie i perfekcyjnie wykorzystała terminarz odnosząc komplet zwycięstw. Oczywiście Legia wygrywała tylko z dołem tabeli, ale również w tej części jest PGE Spójnia. Porównując jednak na przykład do Kinga Szczecin, który miał podobny terminarz stołeczny zespół zwyciężał w zdecydowanie lepszym stylu. Najmniejszą różnicą (17 punktów) przegrała na Bemowie Enea Astoria Bydgoszcz.
PGE Spójnia ostatni mecz grała w piątek z Kingiem Szczecin (64:72). Legia miała na odpoczynek o dwa dni więcej. W środę zwyciężyła z Polskim Cukrem Toruń 84:64 i było to zaległe spotkanie 3. kolejki. Mecz 5. kolejki ze Stelmetem odbył się awansem 8 września.
To będzie duży test dla stargardzkiej defensywy. GTK Gliwice w drugiej połowie, King Szczecin w pierwszej, czy Trefl Sopot w drugiej i czwartej kwarcie pokazały, że w obronie nie jest tak dobrze, jak mogłoby się wydawać. Oczywiście są też lepsze momenty, ale to zdecydowanie za mało żeby zapracować na miano drużyny słynącej z dobrej defensywy. Bardzo solidnie w tym elemencie prezentuje się Legia i potrafi to przełożyć na dobry atak.
Rywale rzucili 437 punktów. To więcej nawet niż niepokonany Stelmet Enea BC. Daje to średnią 87,4 przy 73,2 Biało-Bordowych. Gospodarze wtorkowego meczu (początek 17:35) wykonują o ponad 10 rzutów z dystansu więcej. To może odegrać decydującą rolę, bo Legia trafia po 11 trójek w meczu, a PGE Spójnia 5,8. To będzie też pojedynek drużyny, która ma najwięcej asyst w lidze (21,6) z zespołem najgorszym w tym elemencie (13,2). PGE Spójnia ma za to najmniej strat w lidze (11,8 - o jedną mniej od Legii).
Legia może wyrównać liczbę zwycięstw z poprzedniego sezonu. Wtedy podobnie, jak teraz w przypadku PGE Spójni wydawało się, że trener Tane Spasev zbudował ciekawy skład. Okazało się jednak, że zagraniczne transfery nie były trafione, a to one miały stanowić o sile zespołu. Podobnie, jak teraz w PGE Spójni nie brakowało też kontuzji, które wybijały zespół z rytmu.
Szczęścia nie ma Filip Matczak, który ze stolicy trafił na Pomorze Zachodnie. Za wcześnie żeby przewidywać, że stargardzki zespół czeka tak fatalny sezon, jaki rozgrywała Legia. Więcej będzie wiadomo po pięciu kolejnych spotkaniach i konfrontacjach z kilkoma drużynami, które również słabo zaczęły obecną kampanię (MKS, Polski Cukier i Enea Astoria).
Legię od końcówki minionych rozgrywek prowadzi trener Wojciech Kamiński. To jeden z najlepszych polskich szkoleniowców. Przede wszystkim potrafi dobrze dobrać zespół. W stołecznej ekipie również nie obyło się bez kontuzji. Przez to później sezon rozpoczął podkoszowy Earl Watson. Z urazami, które nie zawsze eliminowały z gry musieli sobie radzić Justin Bibbins, Jamel Morris oraz Jakub Karolak.
Mierzący 170 cm Bibbins potwierdza, że świetnie sobie radzi w EBL. Zdobywa po 17 punktów (43% za trzy) i rozdaje 5,8 asysty. Co ciekawe rok temu interesowała się nim PGE Spójnia i można tylko żałować, że do tego transferu nie doszło.
Bardzo ważne role odgrywa duet, który w minionym sezonie grał w Anwilu Włocławek i w hali mistrzów rozstrzelał PGE Spójnię trafiając 13/15 rzutów z gry. Pierwszy do Legii dołączył zdobywający po 16,2 punktu Jakub Karolak. Tuż przed pierwszym meczem sezonu stołeczny klub pozyskał jeszcze Michała Sokołowskiego. Skrzydłowy ma opcję odejścia, gdy trafi mu się ciekawa oferta z zagranicznego klubu. Na razie jednak daje bardzo dużo Legii. "Sokół" potrzebował trochę czasu żeby złapać wysoką formę i zrozumieć się z kolegami, ale 12,6 punktu, 5,8 zbiórki i 4,6 asysty to bardzo dobre osiągnięcia, a może być jeszcze lepiej.
Legia Warszawa - PGE Spójnia Stargard / wtorek 29.09.2020 godz. 17:35. Transmisja w Polsacie Sport News.
Dla stargardzkich koszykarzy będzie to trzeci wyjazd w sezonie. W sumie osiem drużyn nie wygrało poza swoją halą. Bez wyjazdowej wygranej jest też Legia, ale grała tylko w Zielonej Górze. Pozostałe cztery mecze rozgrywała u siebie i perfekcyjnie wykorzystała terminarz odnosząc komplet zwycięstw. Oczywiście Legia wygrywała tylko z dołem tabeli, ale również w tej części jest PGE Spójnia. Porównując jednak na przykład do Kinga Szczecin, który miał podobny terminarz stołeczny zespół zwyciężał w zdecydowanie lepszym stylu. Najmniejszą różnicą (17 punktów) przegrała na Bemowie Enea Astoria Bydgoszcz.
PGE Spójnia ostatni mecz grała w piątek z Kingiem Szczecin (64:72). Legia miała na odpoczynek o dwa dni więcej. W środę zwyciężyła z Polskim Cukrem Toruń 84:64 i było to zaległe spotkanie 3. kolejki. Mecz 5. kolejki ze Stelmetem odbył się awansem 8 września.
To będzie duży test dla stargardzkiej defensywy. GTK Gliwice w drugiej połowie, King Szczecin w pierwszej, czy Trefl Sopot w drugiej i czwartej kwarcie pokazały, że w obronie nie jest tak dobrze, jak mogłoby się wydawać. Oczywiście są też lepsze momenty, ale to zdecydowanie za mało żeby zapracować na miano drużyny słynącej z dobrej defensywy. Bardzo solidnie w tym elemencie prezentuje się Legia i potrafi to przełożyć na dobry atak.
Rywale rzucili 437 punktów. To więcej nawet niż niepokonany Stelmet Enea BC. Daje to średnią 87,4 przy 73,2 Biało-Bordowych. Gospodarze wtorkowego meczu (początek 17:35) wykonują o ponad 10 rzutów z dystansu więcej. To może odegrać decydującą rolę, bo Legia trafia po 11 trójek w meczu, a PGE Spójnia 5,8. To będzie też pojedynek drużyny, która ma najwięcej asyst w lidze (21,6) z zespołem najgorszym w tym elemencie (13,2). PGE Spójnia ma za to najmniej strat w lidze (11,8 - o jedną mniej od Legii).
Legia może wyrównać liczbę zwycięstw z poprzedniego sezonu. Wtedy podobnie, jak teraz w przypadku PGE Spójni wydawało się, że trener Tane Spasev zbudował ciekawy skład. Okazało się jednak, że zagraniczne transfery nie były trafione, a to one miały stanowić o sile zespołu. Podobnie, jak teraz w PGE Spójni nie brakowało też kontuzji, które wybijały zespół z rytmu.
Szczęścia nie ma Filip Matczak, który ze stolicy trafił na Pomorze Zachodnie. Za wcześnie żeby przewidywać, że stargardzki zespół czeka tak fatalny sezon, jaki rozgrywała Legia. Więcej będzie wiadomo po pięciu kolejnych spotkaniach i konfrontacjach z kilkoma drużynami, które również słabo zaczęły obecną kampanię (MKS, Polski Cukier i Enea Astoria).
Legię od końcówki minionych rozgrywek prowadzi trener Wojciech Kamiński. To jeden z najlepszych polskich szkoleniowców. Przede wszystkim potrafi dobrze dobrać zespół. W stołecznej ekipie również nie obyło się bez kontuzji. Przez to później sezon rozpoczął podkoszowy Earl Watson. Z urazami, które nie zawsze eliminowały z gry musieli sobie radzić Justin Bibbins, Jamel Morris oraz Jakub Karolak.
Mierzący 170 cm Bibbins potwierdza, że świetnie sobie radzi w EBL. Zdobywa po 17 punktów (43% za trzy) i rozdaje 5,8 asysty. Co ciekawe rok temu interesowała się nim PGE Spójnia i można tylko żałować, że do tego transferu nie doszło.
Bardzo ważne role odgrywa duet, który w minionym sezonie grał w Anwilu Włocławek i w hali mistrzów rozstrzelał PGE Spójnię trafiając 13/15 rzutów z gry. Pierwszy do Legii dołączył zdobywający po 16,2 punktu Jakub Karolak. Tuż przed pierwszym meczem sezonu stołeczny klub pozyskał jeszcze Michała Sokołowskiego. Skrzydłowy ma opcję odejścia, gdy trafi mu się ciekawa oferta z zagranicznego klubu. Na razie jednak daje bardzo dużo Legii. "Sokół" potrzebował trochę czasu żeby złapać wysoką formę i zrozumieć się z kolegami, ale 12,6 punktu, 5,8 zbiórki i 4,6 asysty to bardzo dobre osiągnięcia, a może być jeszcze lepiej.
Legia Warszawa - PGE Spójnia Stargard / wtorek 29.09.2020 godz. 17:35. Transmisja w Polsacie Sport News.
Materiał sponsorowany