Dzisiaj jest: 22.11.2024, imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka

Miażdżąca seria GTK. PGE Spójnia odrobiła straty, ale nie wygrała

Dodano: 4 lata temu Autor:
Redakcja poleca!

Seria 31:6 na przełomie drugiej i trzeciej kwarty okazała się decydująca.

Miażdżąca seria GTK. PGE Spójnia odrobiła straty, ale nie wygrała
Na początku sezonu trochę lepiej grają gospodarze i potwierdzili to w 4. kolejce Energa Basket Ligi. GTK Gliwice odniosło trzecie zwycięstwo w sezonie, a PGE Spójnia doznała trzeciej porażki z rzędu. Gospodarze po spotkaniu pełnym wzlotów i upadków wygrali 84:78.

Mecz od trzypunktowego rzutu rozpoczął Ricky Tarrant. To było pierwsze trafienie strzelca z dystansu w sezonie. Spotkanie układało się zaskakująco, bo za trzy trafiali stargardzianie (chwilę później przymierzył Wayne Blackshear), a gliwiczanie byli skuteczniejsi pod koszem.

Zaskoczył też trener Matthias Zollner, który w pierwszej piątce wystawił Malcolma Rhetta. Jak się później okazało center był czołową postacią gospodarzy, ale przez to ograniczona była rola skutecznego we wcześniejszych meczach Martina Krampelja.

PGE Spójnia miała dwóch wysokich graczy, bo jednocześnie na parkiecie występowali Baylee Steele i Omari Gudul. Stargardzianie dzięki temu w pierwszej kwarcie mieli więcej zbiórek (14:8). W tej części prowadzili nawet 21:10, ale po 10 minutach mieli tylko siedem oczek przewagi. Pierwszą trójkę dla GTK trafił Bartosz Majewski, a później rozrzucał się Jordon Varnado, który podobnie, jak Rhett w 20 minut zdobył 14 oczek. W PGE Spójni tyle samo miał Tarrant.

W drugiej kwarcie rywalizacja pod tablicami jednak się wyrównała i niewielką przewagę uzyskali nawet gospodarze. Mieli oni kilka zrywów. Gdy zbliżyli się na 24:30 o przerwę poprosił trener Jacek Winnicki. Jego koszykarze odpowiedzieli serią siedmiu punktów (24:37). Lepiej finiszowali jednak miejscowi. Seria 9:2 i trafienie w ostatniej akcji Daniela Gołębiowskiego sprawiło, że po 20 minutach było tylko 35:39. To oznaczało, że szanse na zwycięstwo pozostawały wyrównane.

Kwadrans przerwy zupełnie nie wybił z rytmu skrzydłowego GTK. Daniel Gołębiowski miał swój wielki moment. Na początku trzeciej kwarty dołożył kolejnych siedem punktów i GTK było na prowadzeniu. Nawałnica trwała w kolejnych minutach. Trafiali nawet koszykarze, którzy we wcześniejszych odsłonach mieli z tym problem. To sprawiło, że gospodarze uzyskali rekordową przewagę (61:47).

PGE Spójnia przetrwała wielki kryzys i jeszcze wróciła do walki o zwycięstwo. Sygnał do odrabiania strat dał Kacper Młynarski, który przymierzył z dystansu, choć na rozegranie tej akcji zostały tylko dwie sekundy. Gdy na początku czwartej kwarty za trzy trafił Filip Matczak było tylko 63:59. Gospodarze mieli jednak łatwość, z jaką odjeżdżali i ponownie odskoczyli na 75:62.

Finisz należał do Biało-Bordowych. GTK na prowadzeniu utrzymywał głównie trafiający rzuty wolne Gołębiowski. Wynik ustalił również z rzutów wolnych Varnado. Stargardzianie zbliżyli się maksymalnie na cztery oczka, ale bardziej nie potrafili zniwelować straty do rywala.

Ostatecznie gospodarze mieli wyższą skuteczność. PGE Spójnia lepiej zaczęła na linii rzutów wolnych (9/10), ale na koniec miała w tym elemencie 17/26, a GTK 15/23. Po raz czwarty stargardzianie byli wyraźnie gorsi w zbiórkach - 36:44. Mieli też mniej asyst - 16 przy 21 rywala. Na plus tylko siedem strat przy 11 GTK.

Trener Jacek Winnicki ekstremalnie ograniczył rotację. Trzech koszykarzy na parkiecie spędziło 30 lub więcej minut. W sumie w grze uczestniczyło tylko siedmiu zawodników, bo ósmy Szymon Walczak pojawił się tylko na 11 sekund w końcówce drugiej kwarty. Tu może być odpowiedź na pytanie, dlaczego gra tak falowała, choć zmęczeni mogli być również gospodarze. Trener Matthias Zollner rotował dziesiątką koszykarzy, ale w jego zespole trzech graczy spędziło na parkiecie ponad 35 minut, a czterech rezerwowych grało krócej niż 10 minut.

Dla PGE Spójni 21 punktów zdobył Ricky Tarrant. Miał też po cztery zbiórki i asysty, ale skuteczność nadal pozostawiała wiele do życzenia - 6/18 z gry (3/8 za trzy) i 6/11 z rzutów wolnych. Tomasz Śnieg dołożył 14 punktów, sześć zbiórek, trzy asysty oraz dwa przechwyty. Trafił 8/10 rzutów wolnych i 3/9 prób za dwa punkty.

Również Kacper Młynarski zdobył 14 punktów (5/11). Baylee Steele miał dziewięć zbiórek i cztery punkty, a Omari Gudul do 10 oczek (5/8 z gry) dołożył pięć zbiórek, trzy asysty i dwa przechwyty.

Liderem GTK był Varnado - 27 punktów (11/17 z gry w tym 8/10 za dwa) i sześć zbiórek. Double-double skompletował Rhett - 18 oczek i 11 zbiórek. Tylko dwa punkty i pięć zbiórek uzyskał Krampelj (0/5 z gry i 2/4 z linii rzutów wolnych).

GTK Gliwice - PGE Spójnia Stargard 84:78 (16:23, 19:16, 28:17, 21:22)

GTK: Jordon Varnado 27, Malcolm Rhett 18, Daniel Gołębiowski 13, Terry Henderson Jr 8, Joshua Perkins 7, Szymon Szymański 4, Bartosz Majewski 3, Martin Krampelj 2, Mateusz Szlachetka 2, Łukasz Diduszko 0.

PGE Spójnia: Ricky Tarrant 21, Kacper Młynarski 14, Tomasz Śnieg 14, Wayne Blackshear 10, Omari Gudul 10, Filip Matczak 5, Baylee Steele 4, Szymon Walczak 0.

 
Materiał sponsorowany
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Retro Gaming w SCN FILARY. Fotorelacja