Mogli przegrać 20 punktami, ale przegrali jednym. Po porażce 73:74 z WKS-em Śląskiem Wrocław Jacek Winnicki i Tomasz Śnieg byli przybici i niezbyt rozmowni.
- Gratulacje dla zespołu Śląska. Mecz był może dla kibiców ciekawy, ale popełniliśmy bardzo dużo błędów. Oprócz gratulacji dla Śląska mogę pogratulować moim zawodnikom, którzy byli na parkiecie i walczyli do samego końca. Robili wszystko żeby ten mecz wygrać - skomentował krótko trener PGE Spójni Stargard.
Szkoleniowca pytaliśmy o świetny występ podkoszowego. Baylee Steele zdobył 20 punktów i miał 10 zbiórek. Czy pomogła mu wspólna gra z Omarim Gudulem? A może po prostu dobrze radzi sobie w meczach ze Śląskiem, bo równie dobrze grał w przedsezonowych sparingach z tym rywalem? - Przygotowaliśmy go na ten mecz i zrobił swoje - skwitował Jacek Winnicki.
Niewiele powiedział również o występie koszykarza, który miał być liderem zespołu, a po trzech meczach jest największym rozczarowaniem. Ricky Tarrant zdobył w piątek dwa punkty. W 21 minut trafił 1/7 prób z gry i nie pomógł drużynie również w żaden inny sposób. - Nie jestem zadowolony z jego gry, ale Ricky boryka się z kontuzją - zdradził trener Biało-Bordowych.
PGE Spójnia podobnie, jak w poprzednich meczach była wyraźnie gorsza w zbiórkach (37:54). Do tego nie trafiała z dystansu (6/18) i pudłowała nawet rzuty wolne. Mylili się nie tylko podkoszowi, ale również obwodowi koszykarze, którzy powinni czuć się w tym elemencie lepiej.
- Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu, po takiej końcówce, gdzie mogliśmy przechylić szalę na swoją stronę. Widocznie tak miało być, że Śląsk wyjeżdża ze Stargardu z dwoma punktami. Przy 54 zbiórkach gości i 16 naszych nietrafionych wolnych ten wynik to jest i tak jakiś cud - nie ukrywał Tomasz Śnieg.
Tak naprawdę to jedyny pozytyw z tego meczu. Nie sam wynik, bo skończyło się porażką, a fakt, że w zespole jest świadomość, jak fatalny był to występ. Gdyby stargardzianie wygrali, a mieli na to nawet realną szansę w ostatnich minutach podobnie, jak po meczu z Pszczółką Startem Lublin mógłby zapanować zgubny spokój. Mimo wszystko oczywiście szkoda straconej szansy, bo na koniec sezonu każde zwycięstwo, nawet po złym meczu będzie miało znaczenie.
- Mając szansę na zwycięstwo przy tych dwóch aspektach, które wymieniłem to jest coś. Bardzo dużo rzeczy do poprawy. Pierwsza połowa fatalna. Musimy spojrzeć w lustro, bo w drugim kolejnym meczu mamy fragmenty, gdzie gramy dobrze, bardzo dobrze i fatalnie. Musimy to wyeliminować, przemyśleć i iść do przodu - podsumował koszykarz, który zdobył 12 punktów.
- Gratulacje dla zespołu Śląska. Mecz był może dla kibiców ciekawy, ale popełniliśmy bardzo dużo błędów. Oprócz gratulacji dla Śląska mogę pogratulować moim zawodnikom, którzy byli na parkiecie i walczyli do samego końca. Robili wszystko żeby ten mecz wygrać - skomentował krótko trener PGE Spójni Stargard.
Szkoleniowca pytaliśmy o świetny występ podkoszowego. Baylee Steele zdobył 20 punktów i miał 10 zbiórek. Czy pomogła mu wspólna gra z Omarim Gudulem? A może po prostu dobrze radzi sobie w meczach ze Śląskiem, bo równie dobrze grał w przedsezonowych sparingach z tym rywalem? - Przygotowaliśmy go na ten mecz i zrobił swoje - skwitował Jacek Winnicki.
Niewiele powiedział również o występie koszykarza, który miał być liderem zespołu, a po trzech meczach jest największym rozczarowaniem. Ricky Tarrant zdobył w piątek dwa punkty. W 21 minut trafił 1/7 prób z gry i nie pomógł drużynie również w żaden inny sposób. - Nie jestem zadowolony z jego gry, ale Ricky boryka się z kontuzją - zdradził trener Biało-Bordowych.
PGE Spójnia podobnie, jak w poprzednich meczach była wyraźnie gorsza w zbiórkach (37:54). Do tego nie trafiała z dystansu (6/18) i pudłowała nawet rzuty wolne. Mylili się nie tylko podkoszowi, ale również obwodowi koszykarze, którzy powinni czuć się w tym elemencie lepiej.
- Ciężko cokolwiek powiedzieć po takim meczu, po takiej końcówce, gdzie mogliśmy przechylić szalę na swoją stronę. Widocznie tak miało być, że Śląsk wyjeżdża ze Stargardu z dwoma punktami. Przy 54 zbiórkach gości i 16 naszych nietrafionych wolnych ten wynik to jest i tak jakiś cud - nie ukrywał Tomasz Śnieg.
Tak naprawdę to jedyny pozytyw z tego meczu. Nie sam wynik, bo skończyło się porażką, a fakt, że w zespole jest świadomość, jak fatalny był to występ. Gdyby stargardzianie wygrali, a mieli na to nawet realną szansę w ostatnich minutach podobnie, jak po meczu z Pszczółką Startem Lublin mógłby zapanować zgubny spokój. Mimo wszystko oczywiście szkoda straconej szansy, bo na koniec sezonu każde zwycięstwo, nawet po złym meczu będzie miało znaczenie.
- Mając szansę na zwycięstwo przy tych dwóch aspektach, które wymieniłem to jest coś. Bardzo dużo rzeczy do poprawy. Pierwsza połowa fatalna. Musimy spojrzeć w lustro, bo w drugim kolejnym meczu mamy fragmenty, gdzie gramy dobrze, bardzo dobrze i fatalnie. Musimy to wyeliminować, przemyśleć i iść do przodu - podsumował koszykarz, który zdobył 12 punktów.
Materiał sponsorowany