Z Wojciechem Fadeckim podsumowaliśmy zakończony w sobotę sezon, w którym na II-ligowych boiskach strzelił 15 bramek. W poniedziałek jednak potwierdziły się informacje krążące w piłkarskim środowisku od kilku tygodni, że czołowy strzelec II ligi przechodzi do II-ligowego potentata. Na jak długo związał się z Radunią? Czy była to oferta nie do odrzucenia? Czy miał propozycje powrotu do I ligi? O tym wszystkim dowiecie się z naszej rozmowy.
Patryk Neumann: Po roku odchodzi pan z Błękitnych. W poniedziałek stargardzki klub poinformował, że przechodzi pan do Raduni Stężyca. Na jakim etapie jest ten transfer?
Wojciech Fadecki: Ten transfer jest całkowicie dopięty. Już podpisałem umowę. Od wtorku melduję się w Stężycy i zaczynam nowy etap właśnie z drużyną Raduni. Wiem, jakie Radunia ma plany. Chciałaby wskoczyć na szczebel centralny. Mam nadzieję, że uda się to zrealizować. Wiedziałem przechodząc do Błękitnych, że to jest taki przystanek, w którym na długo nie pozostanę. Przychodząc z I ligi miałem nadzieję, że wrócę na ten szczebel, czy wyżej. Nie udało się to do końca, ale mam też świadomość tego, że lata lecą. Mam już 27 lat i nie zawsze aspekty czysto sportowe biorą górę, ale wiem, do jakiego klubu przychodzę. Wiem, że ten klub ma wielkie aspiracje i mam nadzieję, że wszystko uda nam się zrealizować.
To była tzw. oferta nie do odrzucenia?
- To była oferta, nad którą trzeba było usiąść i wszystko przemyśleć. Szkoda trochę odchodzić po niezłym sezonie. Ta oferta była podobna, a nawet przewyższała oferty z I ligi. Można ją nazwać ofertą nie do odrzucenia.
Miał pan propozycje z klubów, które są wyżej niż Błękitni? Gdy się strzela 15 goli w II lidze, trzy gole w Totolotek Pucharze Polski to zainteresowanie powinno być.
- Zapytania ze strony klubów II, czy I-ligowych były, ale nie było tak naprawdę żadnych konkretów. III liga skończyła sezon dużo szybciej. Wyższe ligi grały i zespoły czekały do końca, czy utrzymają się w lidze, czy awansują wyżej. Oficjalnych ofert nie składali. Radunia była konkretna. Szybko chciała zrealizować transfer i jestem zadowolony, że tak się stało.
Liczy pan, że zostanie w Stężycy na dłużej?
- Podpisałem umowę na dwa lata także związałem się z klubem na dłużej niż to miało miejsce w Stargardzie. Skoro zrealizujemy cel, jaki jest wyznaczony to, czemu by tego kontraktu nie przedłużyć i nie zostać tutaj na dłuższy czas?
To prawda, że już jakiś czas temu był pan dogadany z Radunią?
- Tak Nie ukrywam tego. Już w trakcie sezonu wiedziałem, że po zakończeniu II ligi trafię do Stężycy. To nie zmieniło mojego podejścia. Chciałem zostać w Błękitnych i pomóc drużynie w utrzymaniu. Po 30 czerwca mógłbym już wyjechać ze Stargardu, ale mam oczywiście klub Błękitnych w sercu i chciałem pomóc w utrzymaniu. Szkoda, że w ostatniej kolejce i tych nerwów naprawdę było sporo, ale całe szczęście to już jest za nami. Wszystko poszło po naszej myśli. Mam nadzieję, że Błękitni z tej II ligi nigdy nie spadną.
Już w najbliższy weekend Radunia zacznie III ligę meczem z Gwardią Koszalin. Będzie pan dostępny od początku do gry?
- Jestem gotowy. Jeżeli trener przewidzi mnie do kadry meczowej to jestem oczywiście przygotowany na mecz. We wtorek, czy środę stawię się w klubie i przeprowadzę rozmowę z trenerem. Wtedy będę wiedział, czy widzi dla mnie miejsce na pierwszą kolejkę, czy na skład będę musiał sobie zapracować na treningach.
Zapraszamy też na drugą część, a w niej o sezonie spędzonym w Błękitnych Stargard. O niespodziance, jaką sprawili kibice, meczu z Lechem Poznań i spotkaniu z prezydentem, Rafałem Zającem.
Patryk Neumann: Po roku odchodzi pan z Błękitnych. W poniedziałek stargardzki klub poinformował, że przechodzi pan do Raduni Stężyca. Na jakim etapie jest ten transfer?
Wojciech Fadecki: Ten transfer jest całkowicie dopięty. Już podpisałem umowę. Od wtorku melduję się w Stężycy i zaczynam nowy etap właśnie z drużyną Raduni. Wiem, jakie Radunia ma plany. Chciałaby wskoczyć na szczebel centralny. Mam nadzieję, że uda się to zrealizować. Wiedziałem przechodząc do Błękitnych, że to jest taki przystanek, w którym na długo nie pozostanę. Przychodząc z I ligi miałem nadzieję, że wrócę na ten szczebel, czy wyżej. Nie udało się to do końca, ale mam też świadomość tego, że lata lecą. Mam już 27 lat i nie zawsze aspekty czysto sportowe biorą górę, ale wiem, do jakiego klubu przychodzę. Wiem, że ten klub ma wielkie aspiracje i mam nadzieję, że wszystko uda nam się zrealizować.
To była tzw. oferta nie do odrzucenia?
- To była oferta, nad którą trzeba było usiąść i wszystko przemyśleć. Szkoda trochę odchodzić po niezłym sezonie. Ta oferta była podobna, a nawet przewyższała oferty z I ligi. Można ją nazwać ofertą nie do odrzucenia.
Miał pan propozycje z klubów, które są wyżej niż Błękitni? Gdy się strzela 15 goli w II lidze, trzy gole w Totolotek Pucharze Polski to zainteresowanie powinno być.
- Zapytania ze strony klubów II, czy I-ligowych były, ale nie było tak naprawdę żadnych konkretów. III liga skończyła sezon dużo szybciej. Wyższe ligi grały i zespoły czekały do końca, czy utrzymają się w lidze, czy awansują wyżej. Oficjalnych ofert nie składali. Radunia była konkretna. Szybko chciała zrealizować transfer i jestem zadowolony, że tak się stało.
Liczy pan, że zostanie w Stężycy na dłużej?
- Podpisałem umowę na dwa lata także związałem się z klubem na dłużej niż to miało miejsce w Stargardzie. Skoro zrealizujemy cel, jaki jest wyznaczony to, czemu by tego kontraktu nie przedłużyć i nie zostać tutaj na dłuższy czas?
To prawda, że już jakiś czas temu był pan dogadany z Radunią?
- Tak Nie ukrywam tego. Już w trakcie sezonu wiedziałem, że po zakończeniu II ligi trafię do Stężycy. To nie zmieniło mojego podejścia. Chciałem zostać w Błękitnych i pomóc drużynie w utrzymaniu. Po 30 czerwca mógłbym już wyjechać ze Stargardu, ale mam oczywiście klub Błękitnych w sercu i chciałem pomóc w utrzymaniu. Szkoda, że w ostatniej kolejce i tych nerwów naprawdę było sporo, ale całe szczęście to już jest za nami. Wszystko poszło po naszej myśli. Mam nadzieję, że Błękitni z tej II ligi nigdy nie spadną.
Już w najbliższy weekend Radunia zacznie III ligę meczem z Gwardią Koszalin. Będzie pan dostępny od początku do gry?
- Jestem gotowy. Jeżeli trener przewidzi mnie do kadry meczowej to jestem oczywiście przygotowany na mecz. We wtorek, czy środę stawię się w klubie i przeprowadzę rozmowę z trenerem. Wtedy będę wiedział, czy widzi dla mnie miejsce na pierwszą kolejkę, czy na skład będę musiał sobie zapracować na treningach.
Zapraszamy też na drugą część, a w niej o sezonie spędzonym w Błękitnych Stargard. O niespodziance, jaką sprawili kibice, meczu z Lechem Poznań i spotkaniu z prezydentem, Rafałem Zającem.
Materiał sponsorowany