Trenerem pierwszej drużyny jest Jacek Winnicki, ale w klubie pracuje również Krzysztof Koziorowicz. Obaj kilka lat temu z sukcesami prowadzili reprezentację Polski kobiet. Winnicki natomiast w tym sezonie zajmuje się również młodzieżową reprezentacją Polski mężczyzn do lat 19. To on w poprzednim sezonie kilka razy wspominał o obecnej współpracy z Krzysztofem Koziorowiczem.
- Od kilku miesięcy jestem koordynatorem grup młodzieżowych, ale zadań w klubie mam dużo więcej. Wiele rzeczy związanych z organizacją klubu, także konsultuję działania dotyczące pierwszego zespołu - podsumowuje swoją rolę Krzysztof Koziorowicz.
Po wielu latach pracy w różnych klubach Krzysztof Koziorowicz zdecydował, że czas pozostać w domu. Choć w 2019 roku odszedł ze stanowiska pierwszego trenera PGE Spójni Stargard, to nadal pracuje dla klubu. Jak się czuje w zmienionej sytuacji, gdy jego decyzje nie są oceniane przez kibiców po każdym kolejnym meczu? - Inaczej. Na pewno spokojniej, ale po wielu latach stresów na trenerskiej ławce, na dzisiaj taka rola mi odpowiada. Natomiast uważam, że trenerów trzeba wspierać i mieć do nich zaufanie, bo to jest wyjątkowo trudna rola, której wypełnienie weryfikują wyniki sportowe. Przez lata pracy byłem i wspierany i rozliczany…Taki to zawód… - tłumaczy Krzysztof Koziorowicz.
- Bardzo się cieszę, że Jacek pracuje z nami w Stargardzie. Wierzę w efekty jego pracy, czyli w dobrą grę zespołu i miejsce w tabeli, które usatysfakcjonuje i włodarzy klubu i, przede wszystkim, kibiców - dodaje w rozmowie z naszym portalem.
Obaj selekcjonerzy znają się od dawna. - Wspólnie nie pracowaliśmy, ale wielokrotnie nasze szlaki się przecinały w jakiś sposób. Pracowałem długo w Lotosie Gdynia. Później Jacek trafił do Lotosu. Podobnie było w CCC Polkowice. Kolejny punkt wspólny to reprezentacja Polski kobiet - tłumaczy Krzysztof Koziorowicz. - Jeszcze był Trefl Sopot - przypomina Jacek Winnicki.
Można domniemywać, że wcześniejsze kontakty obu trenerów miały wpływ na pojawienie się Jacka Winnickiego w Stargardzie. - To był pomysł całego, najbliższego środowiska koszykarskiego. Uważam, że bardzo dobry pomysł - skromnie komentuje Krzysztof Koziorowicz.
- Ja się bardzo cieszę, że obdarzono mnie zaufaniem. Uważam, że tu jest bardzo dobra atmosfera i klimat do koszykówki. Oczywiście to, że znamy się z Krzysztofem przez wiele lat wszystko ułatwia, ale ogólnie to jest miejsce, gdzie dobrze się pracuje - odpowiada Jacek Winnicki. Pytamy, czy Krzysztof Koziorowicz namawiał go na związanie się z PGE Spójnią Stargard?
- Jesteśmy tego rodzaju ludźmi, którzy wiedzą, jak wygląda sposób zatrudniania. Wiadomo, że trzeba było porozmawiać z prezesami i ustalić pewne warunki. Nie jestem człowiekiem, który coś robi za plecami. W momencie, kiedy się dogadałem pierwszy telefon był do Krzysztofa i porozumieliśmy się. Poprosiłem go żeby był przy zespole i pomógł mi swoim doświadczeniem i przede wszystkim znajomością tego, co się tutaj dzieje. W innym składzie, ale to Krzysztof wprowadził ten klub do EBL. Był architektem tego sukcesu - tłumaczy obecny szkoleniowiec Biało-Bordowych.
Obu pytamy o to, jaką wizję mają na przyszłość. Co chcieliby zbudować w Stargardzie w dłuższej perspektywie? Czy w obecnych czasach w ogóle można coś takiego planować?
Winnicki: - Tu jest bardzo dobry klimat i miejsce do pracy. Żeby zrobić coś większego nam potrzebne są odpowiednie fundusze. Mamy dobrego sponsora. Cieszę się, że mimo trudnej sytuacji w Polsce PGE zostaje z nami. Mamy pewnego rodzaju wizje, ale koszykówka teraz jest w takiej sytuacji, jak cały świat. Należy wystartować i zrobić wszystko żeby ten produkt pod nazwą koszykówka funkcjonował. Bardzo nam na tym zależy żeby kibice mieli z tego fun i żeby wrócili na trybuny. Mam kontrakt na jeden sezon, ale życie jest dynamiczne. Rozmawiamy ze sobą i kto wie. Na pewno nie pracuję w ten sposób żeby zostawić po sobie spaloną ziemię. Chcę żeby Spójnia Stargard się dobrze kojarzyła żeby atmosfera rosła. Wydaje mi się, że kilka miesięcy, które spędziłem tutaj w poprzednim sezonie spowodowało, że to zainteresowanie, co najmniej się utrzymało.
Koziorowicz: - Mimo trudnego okresu pandemii wierzyłem w to, że po powrocie do normalności klub będzie stabilny pod względem organizacyjnym i finansowym. To jest podstawa pracy. Natomiast o wyniku sportowym decyduje praca trenerów i zawodników. Sztab trenerski decyduje, jaki jest kształt zespołu, i koncepcja gry drużyny. Pod tym kątem dobiera się zawodników, którzy mają tutaj grać. Układ: trenerzy - zawodnicy tworzy określoną atmosferę ku temu, żeby osiągać dobre wyniki sportowe.
Za budowę zespołu na nowy sezon odpowiada Jacek Winnicki. - Oczywiście. Konsultuję to z prezesami, Krzysztofem i swoim asystentem. Żeby wszystko było jasne jedna osoba musi podejmować ostateczne decyzje, a co za tym idzie brać za to odpowiedzialność - mówi nam trener PGE Spójni Stargard.
- Dobrą cechą Jacka Winnickiego jest to, że słucha rad i konsultuje decyzje. Zawsze jestem w tym względzie do dyspozycji. Ostatecznie to jednak on podejmuje decyzje i bierze za nie odpowiedzialność - dodaje Krzysztof Koziorowicz.
- Nie podejmuję zaskakujących decyzji. Wszystkie decyzje, jakie podejmuję są konsultowane. Odpowiedzialność jest moja, ale to nie jest tak, że nie biorę pod uwagę zdania innych osób. Jeżeli wiele osób ma inne zdanie niż ja to oczywiście nie upieram się przy swoim zdaniu, bo chodzi o to, że wszyscy musimy być przekonani do decyzji personalnych, które podejmujemy - podsumowuje Jacek Winnicki.
- Od kilku miesięcy jestem koordynatorem grup młodzieżowych, ale zadań w klubie mam dużo więcej. Wiele rzeczy związanych z organizacją klubu, także konsultuję działania dotyczące pierwszego zespołu - podsumowuje swoją rolę Krzysztof Koziorowicz.
Po wielu latach pracy w różnych klubach Krzysztof Koziorowicz zdecydował, że czas pozostać w domu. Choć w 2019 roku odszedł ze stanowiska pierwszego trenera PGE Spójni Stargard, to nadal pracuje dla klubu. Jak się czuje w zmienionej sytuacji, gdy jego decyzje nie są oceniane przez kibiców po każdym kolejnym meczu? - Inaczej. Na pewno spokojniej, ale po wielu latach stresów na trenerskiej ławce, na dzisiaj taka rola mi odpowiada. Natomiast uważam, że trenerów trzeba wspierać i mieć do nich zaufanie, bo to jest wyjątkowo trudna rola, której wypełnienie weryfikują wyniki sportowe. Przez lata pracy byłem i wspierany i rozliczany…Taki to zawód… - tłumaczy Krzysztof Koziorowicz.
- Bardzo się cieszę, że Jacek pracuje z nami w Stargardzie. Wierzę w efekty jego pracy, czyli w dobrą grę zespołu i miejsce w tabeli, które usatysfakcjonuje i włodarzy klubu i, przede wszystkim, kibiców - dodaje w rozmowie z naszym portalem.
Obaj selekcjonerzy znają się od dawna. - Wspólnie nie pracowaliśmy, ale wielokrotnie nasze szlaki się przecinały w jakiś sposób. Pracowałem długo w Lotosie Gdynia. Później Jacek trafił do Lotosu. Podobnie było w CCC Polkowice. Kolejny punkt wspólny to reprezentacja Polski kobiet - tłumaczy Krzysztof Koziorowicz. - Jeszcze był Trefl Sopot - przypomina Jacek Winnicki.
Można domniemywać, że wcześniejsze kontakty obu trenerów miały wpływ na pojawienie się Jacka Winnickiego w Stargardzie. - To był pomysł całego, najbliższego środowiska koszykarskiego. Uważam, że bardzo dobry pomysł - skromnie komentuje Krzysztof Koziorowicz.
- Ja się bardzo cieszę, że obdarzono mnie zaufaniem. Uważam, że tu jest bardzo dobra atmosfera i klimat do koszykówki. Oczywiście to, że znamy się z Krzysztofem przez wiele lat wszystko ułatwia, ale ogólnie to jest miejsce, gdzie dobrze się pracuje - odpowiada Jacek Winnicki. Pytamy, czy Krzysztof Koziorowicz namawiał go na związanie się z PGE Spójnią Stargard?
- Jesteśmy tego rodzaju ludźmi, którzy wiedzą, jak wygląda sposób zatrudniania. Wiadomo, że trzeba było porozmawiać z prezesami i ustalić pewne warunki. Nie jestem człowiekiem, który coś robi za plecami. W momencie, kiedy się dogadałem pierwszy telefon był do Krzysztofa i porozumieliśmy się. Poprosiłem go żeby był przy zespole i pomógł mi swoim doświadczeniem i przede wszystkim znajomością tego, co się tutaj dzieje. W innym składzie, ale to Krzysztof wprowadził ten klub do EBL. Był architektem tego sukcesu - tłumaczy obecny szkoleniowiec Biało-Bordowych.
Obu pytamy o to, jaką wizję mają na przyszłość. Co chcieliby zbudować w Stargardzie w dłuższej perspektywie? Czy w obecnych czasach w ogóle można coś takiego planować?
Winnicki: - Tu jest bardzo dobry klimat i miejsce do pracy. Żeby zrobić coś większego nam potrzebne są odpowiednie fundusze. Mamy dobrego sponsora. Cieszę się, że mimo trudnej sytuacji w Polsce PGE zostaje z nami. Mamy pewnego rodzaju wizje, ale koszykówka teraz jest w takiej sytuacji, jak cały świat. Należy wystartować i zrobić wszystko żeby ten produkt pod nazwą koszykówka funkcjonował. Bardzo nam na tym zależy żeby kibice mieli z tego fun i żeby wrócili na trybuny. Mam kontrakt na jeden sezon, ale życie jest dynamiczne. Rozmawiamy ze sobą i kto wie. Na pewno nie pracuję w ten sposób żeby zostawić po sobie spaloną ziemię. Chcę żeby Spójnia Stargard się dobrze kojarzyła żeby atmosfera rosła. Wydaje mi się, że kilka miesięcy, które spędziłem tutaj w poprzednim sezonie spowodowało, że to zainteresowanie, co najmniej się utrzymało.
Koziorowicz: - Mimo trudnego okresu pandemii wierzyłem w to, że po powrocie do normalności klub będzie stabilny pod względem organizacyjnym i finansowym. To jest podstawa pracy. Natomiast o wyniku sportowym decyduje praca trenerów i zawodników. Sztab trenerski decyduje, jaki jest kształt zespołu, i koncepcja gry drużyny. Pod tym kątem dobiera się zawodników, którzy mają tutaj grać. Układ: trenerzy - zawodnicy tworzy określoną atmosferę ku temu, żeby osiągać dobre wyniki sportowe.
Za budowę zespołu na nowy sezon odpowiada Jacek Winnicki. - Oczywiście. Konsultuję to z prezesami, Krzysztofem i swoim asystentem. Żeby wszystko było jasne jedna osoba musi podejmować ostateczne decyzje, a co za tym idzie brać za to odpowiedzialność - mówi nam trener PGE Spójni Stargard.
- Dobrą cechą Jacka Winnickiego jest to, że słucha rad i konsultuje decyzje. Zawsze jestem w tym względzie do dyspozycji. Ostatecznie to jednak on podejmuje decyzje i bierze za nie odpowiedzialność - dodaje Krzysztof Koziorowicz.
- Nie podejmuję zaskakujących decyzji. Wszystkie decyzje, jakie podejmuję są konsultowane. Odpowiedzialność jest moja, ale to nie jest tak, że nie biorę pod uwagę zdania innych osób. Jeżeli wiele osób ma inne zdanie niż ja to oczywiście nie upieram się przy swoim zdaniu, bo chodzi o to, że wszyscy musimy być przekonani do decyzji personalnych, które podejmujemy - podsumowuje Jacek Winnicki.
Materiał sponsorowany