Stargardzianie nie zaczęli tak źle, jak w środę z Bytovią, ale rywale ponownie wykorzystali ich błędy i po 18 minutach prowadzili 2:0. Rozczarowania takim początkiem nie ukrywał trener Adam Topolski. - W pierwszej połowie wyszliśmy żeby rozegrać tylko mecz. Drużyna nie była zaangażowana tak, jak powinna być w grę i w rozwiązania boiskowe. Straciliśmy dwie bramki z rzędu tych, które można nie stracić. Trzeba tylko odpowiednio się ustawić i pokryć przeciwnika. Nas było pięciu, a ich dwóch i nam bramki strzelają - tłumaczył stargardzki szkoleniowiec na konferencji prasowej.
- Jesteśmy w takiej sytuacji, że bezpośredni konkurent do utrzymania i trzeba pograć tak żeby wygrać. Wierzyłem w to. Stworzyliśmy parę sytuacji. Strzeliliśmy dwie bramki. Chcieliśmy trzecią zdobyć, ale znowu błąd w obronie, gdzie zawodnik dostaje piłkę, przejeżdża trzech i oddaje strzał na bramkę. Nastąpiło lekkie załamanie. Co z tego, że tworzymy sytuacje. Chcemy ich zrobić jak najwięcej, ale nie było szczęścia - dodał Adam Topolski.
Błękitni prezentowali się dobrze szczególnie od momentu, gdy Krystian Sanocki strzelił kontaktową bramkę. Potwierdzało się, że nie brakuje kreatywności i stwarzanych sytuacji. Brakowało natomiast skuteczności, ale przede wszystkim Pogoń Siedlce to kolejny zespół, który wykorzystał defensywne problemy naszej drużyny.
- Powinniśmy wygrać mecz z bezpośrednim przeciwnikiem, a przegraliśmy po błędach, których nie wolno popełniać. Musimy jasno powiedzieć, że obrońcy nie korygują tych błędów. Wydawało się, że Ostrowski i Krawczun są na tym poziomie, że zabezpieczą defensywę i nie będziemy tracić tylu bramek. Trzeba coś zrobić żeby na kolejną rundę wzmocnić obronę, bo ta obrona nam szwankuje - przyznał trener Błękitnych Stargard.
Zaskoczył on dokonując zmiany w bramce. Po kilku meczach Dominika Sasiaka zastąpił Mariusz Rzepecki. - Wiedzieliśmy, jaką wagę ma ten mecz. Chcieliśmy postawić na wszystkich najlepszych piłkarzy, których mamy. Myślimy o wprowadzaniu młodych, ale to był ważny mecz. Mario w ostatnich treningach się dobrze prezentował. Po kontuzji doszedł do siebie i wystąpił w bramce - wyjaśnił Adam Topolski.
W defensywie brakowało Huberta Sadowskiego, który nie zagrał po raz trzeci z rzędu. W Wejherowie pauzował za żółte kartki, a z kolejnych spotkań wyeliminowała go kontuzja. - Liczyliśmy na to, że będzie mógł grać. Widać, jak ta obrona wygląda. Sadowski nam dawał spokój. Okazało się, że ma naderwany mięsień dwugłowy i nie mogliśmy z niego skorzystać. Jakby był zdrowy to by grał - skomentował doświadczony szkoleniowiec.
Błękitni mieli korzystny terminarz, bo dwa ostatnie mecze rozgrywali u siebie. Po siedmiu punktach w trzech wcześniejszych spotkaniach była realna szansa żeby już praktycznie zapewnić sobie utrzymanie. Nic z tego jednak nie wyszło, bo skończyło się rozczarowującymi porażkami.
- Inaczej to sobie wyobrażałem, że będę już mógł po tych dwóch meczach ogrywać młodzież na kolejny sezon. Pierwsze mecze były bardzo dobre. Brak publiczności nam nie przeszkadzał. W niedzielę była publiczność. Chcieliśmy zagrać najlepiej, jak potrafimy. To jest nasza sromotna porażka, bo nikt z nas nie spodziewał się, że możemy ten mecz przegrać - nie ukrywał Adam Topolski.
Spory awans - z 13. na 10. miejsce zanotowała Pogoń Siedlce. - Wywozimy ważne punkty z bardzo trudnego terenu. Ciężki przeciwnik, który gra dobrze w piłkę. Ma bardzo dobrą fazę szybkiego ataku i na to się przygotowywaliśmy. Dobrze rozpoczęliśmy mecz. Strzeliliśmy dwie bramki. Później chwila dekoncentracji spowodowała, że gospodarze przejęli inicjatywę. Doprowadzili do wyrównania i mieli swoje sytuacje. Przetrwaliśmy ten ciężki okres i zadaliśmy decydujący cios. O to nam chodziło. W końcówce się otworzyli. Mogliśmy jeszcze podwyższyć, ale cieszymy się - powiedział asystent trenera gości, Przemysław Sałański.
- Jesteśmy w takiej sytuacji, że bezpośredni konkurent do utrzymania i trzeba pograć tak żeby wygrać. Wierzyłem w to. Stworzyliśmy parę sytuacji. Strzeliliśmy dwie bramki. Chcieliśmy trzecią zdobyć, ale znowu błąd w obronie, gdzie zawodnik dostaje piłkę, przejeżdża trzech i oddaje strzał na bramkę. Nastąpiło lekkie załamanie. Co z tego, że tworzymy sytuacje. Chcemy ich zrobić jak najwięcej, ale nie było szczęścia - dodał Adam Topolski.
Błękitni prezentowali się dobrze szczególnie od momentu, gdy Krystian Sanocki strzelił kontaktową bramkę. Potwierdzało się, że nie brakuje kreatywności i stwarzanych sytuacji. Brakowało natomiast skuteczności, ale przede wszystkim Pogoń Siedlce to kolejny zespół, który wykorzystał defensywne problemy naszej drużyny.
- Powinniśmy wygrać mecz z bezpośrednim przeciwnikiem, a przegraliśmy po błędach, których nie wolno popełniać. Musimy jasno powiedzieć, że obrońcy nie korygują tych błędów. Wydawało się, że Ostrowski i Krawczun są na tym poziomie, że zabezpieczą defensywę i nie będziemy tracić tylu bramek. Trzeba coś zrobić żeby na kolejną rundę wzmocnić obronę, bo ta obrona nam szwankuje - przyznał trener Błękitnych Stargard.
Zaskoczył on dokonując zmiany w bramce. Po kilku meczach Dominika Sasiaka zastąpił Mariusz Rzepecki. - Wiedzieliśmy, jaką wagę ma ten mecz. Chcieliśmy postawić na wszystkich najlepszych piłkarzy, których mamy. Myślimy o wprowadzaniu młodych, ale to był ważny mecz. Mario w ostatnich treningach się dobrze prezentował. Po kontuzji doszedł do siebie i wystąpił w bramce - wyjaśnił Adam Topolski.
W defensywie brakowało Huberta Sadowskiego, który nie zagrał po raz trzeci z rzędu. W Wejherowie pauzował za żółte kartki, a z kolejnych spotkań wyeliminowała go kontuzja. - Liczyliśmy na to, że będzie mógł grać. Widać, jak ta obrona wygląda. Sadowski nam dawał spokój. Okazało się, że ma naderwany mięsień dwugłowy i nie mogliśmy z niego skorzystać. Jakby był zdrowy to by grał - skomentował doświadczony szkoleniowiec.
Błękitni mieli korzystny terminarz, bo dwa ostatnie mecze rozgrywali u siebie. Po siedmiu punktach w trzech wcześniejszych spotkaniach była realna szansa żeby już praktycznie zapewnić sobie utrzymanie. Nic z tego jednak nie wyszło, bo skończyło się rozczarowującymi porażkami.
- Inaczej to sobie wyobrażałem, że będę już mógł po tych dwóch meczach ogrywać młodzież na kolejny sezon. Pierwsze mecze były bardzo dobre. Brak publiczności nam nie przeszkadzał. W niedzielę była publiczność. Chcieliśmy zagrać najlepiej, jak potrafimy. To jest nasza sromotna porażka, bo nikt z nas nie spodziewał się, że możemy ten mecz przegrać - nie ukrywał Adam Topolski.
Spory awans - z 13. na 10. miejsce zanotowała Pogoń Siedlce. - Wywozimy ważne punkty z bardzo trudnego terenu. Ciężki przeciwnik, który gra dobrze w piłkę. Ma bardzo dobrą fazę szybkiego ataku i na to się przygotowywaliśmy. Dobrze rozpoczęliśmy mecz. Strzeliliśmy dwie bramki. Później chwila dekoncentracji spowodowała, że gospodarze przejęli inicjatywę. Doprowadzili do wyrównania i mieli swoje sytuacje. Przetrwaliśmy ten ciężki okres i zadaliśmy decydujący cios. O to nam chodziło. W końcówce się otworzyli. Mogliśmy jeszcze podwyższyć, ale cieszymy się - powiedział asystent trenera gości, Przemysław Sałański.
Materiał sponsorowany