To był mocny początek w wykonaniu Bytovii Bytów. Goście prowadzili już od pierwszej minuty. Później dołożyli jeszcze dwa trafienia i ostatecznie zwyciężyli 3:1. - Widać, że przeciwnik konsekwentnie bronił tego wyniku. Nam bardzo ciężko się grało. Mieliśmy problem ze stwarzaniem sytuacji, ale i tak uważam, że byli w naszym zasięgu i bardzo szkoda tych straconych punktów - ocenił piłkarz Błękitnych Stargard, Mateusz Kompanicki.
- Przede wszystkim chcieliśmy grać to, co graliśmy od początku tej rundy. Oczywiście była taktyka na ten mecz, ale przede wszystkim chcieliśmy grać swoją piłkę. Staraliśmy się cały czas to grać, ale widać, że ten dzień nie był nasz - dodał pytany o plan na mecz 26. kolejki II ligi.
Nasz rozmówca w 82. minucie strzelił efektowną bramkę dla Błękitnych. Był to jednak tylko gol na osłodę po wyraźnej porażce. - Z tym się zgodzę. Mam satysfakcję ze strzelonego gola, ale niestety ta bramka nic nie dała - przyznał Mateusz Kompanicki.
Dla piłkarza wypożyczonego z GKS-u Katowice był to czwarty ligowy występ w nowych barwach. Łącznie na boisku spędził jednak 78 minut. Wcześniej dostawał szansę w ostatnich kwadransach. W środę zmienił Krystiana Sanockiego w 55. minucie. Czy w kolejnych spotkaniach będzie grał więcej? - Oczywiście po to tu przyszedłem. Chcę pomóc klubowi i pomóc sobie, ale na początku chciałbym pomóc Błękitnym osiągnąć cel, który jest założony - zaznaczył.
Błękitni nie będą długo rozpamiętywać meczu z Bytovią. Już w niedzielę kolejne spotkanie. O godz. 16:00 stargardzianie podejmą Pogoń Siedlce. - To jest jedyne pocieszenie w tym dniu, że jest szybka szansa na rehabilitację i walka o trzy punkty w następnym meczu już w niedzielę - zakończył Mateusz Kompanicki.
- Przede wszystkim chcieliśmy grać to, co graliśmy od początku tej rundy. Oczywiście była taktyka na ten mecz, ale przede wszystkim chcieliśmy grać swoją piłkę. Staraliśmy się cały czas to grać, ale widać, że ten dzień nie był nasz - dodał pytany o plan na mecz 26. kolejki II ligi.
Nasz rozmówca w 82. minucie strzelił efektowną bramkę dla Błękitnych. Był to jednak tylko gol na osłodę po wyraźnej porażce. - Z tym się zgodzę. Mam satysfakcję ze strzelonego gola, ale niestety ta bramka nic nie dała - przyznał Mateusz Kompanicki.
Dla piłkarza wypożyczonego z GKS-u Katowice był to czwarty ligowy występ w nowych barwach. Łącznie na boisku spędził jednak 78 minut. Wcześniej dostawał szansę w ostatnich kwadransach. W środę zmienił Krystiana Sanockiego w 55. minucie. Czy w kolejnych spotkaniach będzie grał więcej? - Oczywiście po to tu przyszedłem. Chcę pomóc klubowi i pomóc sobie, ale na początku chciałbym pomóc Błękitnym osiągnąć cel, który jest założony - zaznaczył.
Błękitni nie będą długo rozpamiętywać meczu z Bytovią. Już w niedzielę kolejne spotkanie. O godz. 16:00 stargardzianie podejmą Pogoń Siedlce. - To jest jedyne pocieszenie w tym dniu, że jest szybka szansa na rehabilitację i walka o trzy punkty w następnym meczu już w niedzielę - zakończył Mateusz Kompanicki.
Materiał sponsorowany