Wyjazdowy pojedynek w rozmowie z portalem e-stargard.pl ocenił Paweł Łysiak. Ofensywny piłkarz wypracował rzut karny, po którym Wojciech Fadecki otworzył wynik. Do 70. minuty jednak łatwo nie było.
Patryk Neumann: Jak pan ocenia sobotni mecz Błękitnych Stargard? Wysoko wygraliście z Gryfem Wejherowo, ale łatwo nie było.
Paweł Łysiak: Bardzo trudny teren w Wejherowie. Do pierwszej bramki naprawdę było ciężko. Środkiem pola nie można było nic zrobić. Gospodarze zagęścili blisko formacje. Jedynym sposobem na przedarcie się do przodu i zdobycie bramki była gra po bokach. Jakub Szrek, Krystian Sanocki i Wojtek Fadecki robili te akcje. Tak musieliśmy zdobyć bramkę albo czekając na błąd rywala.
Doczekaliście się w 70. minucie.
- Bramkarz gospodarzy popełnił błąd. Ja go wykorzystałem. Podyktowany rzut karny i już przy stanie 1:0 wiedzieliśmy, że trzeba napierać dalej. Skończyło się pewnym zwycięstwem, ale nie było łatwo i trochę w bólach to zwycięstwo odniesione.
Nastawialiście się, że właśnie tak może wyglądać ten mecz?
- Tak, trenerzy nas ostrzegali, że trzeba się mocno zmotywować i, że tak ten mecz będzie wyglądał. Gospodarze będą się bronić, posyłać długie piłki. Nasi stoperzy musieli być czujni żeby zbierać drugie piłki. Mogła pójść jedna akcja i przeciwnik mógł nas skontrować w jakiś sposób.
Długo czekaliście na wyjazdowe zwycięstwo. Dlaczego na boiskach rywali trudniej Błękitnym Stargard zdobywa się punkty? Dalekie podróże na większość meczów mają na to wpływ?
- Podróże na pewno trochę wpływają na organizm. Wiadomo, że u siebie jest się lepiej wypoczętym. U siebie zawsze lepiej się gra. Czujesz to boisko, trenujesz na nim. Trudno mi wytłumaczyć, dlaczego na wyjeździe tak ciężko nam to przychodzi, ale w Stargardzie lepiej nam się gra.
Przerwa w rozgrywkach chyba wam pomogła, bo w trzech meczach zdobyliście siedem punktów.
- Można tak powiedzieć, chociaż przed Koronawirusem też nie szło nam źle. Teraz jest super. Trzy mecze, siedem punktów to naprawdę dobry dorobek. Zajmujemy dobre miejsce w barażach, ale skupiamy się raczej na pewnym utrzymaniu, a liczymy na jak najwyższe miejsce. Niczego sobie nie obiecujemy tylko walczymy z meczu na mecz i chcemy wygrywać. To jest nasz priorytet.
Czołówka gubi punkty. Z pierwszej piątki w ostatniej kolejce wygrał tylko GKS Katowice. Błękitnych jednak mobilizuje to, że dół tabeli wygrywa i cały czas nie macie spokoju.
- Dokładnie. Są bardzo małe różnice. W każdym meczu trzeba wydrzeć punkty. Jest mała różnica pomiędzy pozycjami spadkowymi a szóstym miejscem. Siedem punktów to nie jest bezpieczna przewaga. Dwa potknięcia i już ktoś się zbliża. Cały czas nie będą wygrywać zespoły z dołu, bo grają między sobą i siłą rzeczy ktoś musi zgubić punkty. Bardziej się skupiamy na sobie a niżeli na kimś. Chcemy każdy mecz wygrywać i do każdego meczu podchodzimy tak samo zmobilizowani.
Kolejne mecze rozegracie w środę i w niedzielę. Fizycznie wytrzymacie ten napięty terminarz?
- Myślę, że tak. Nasz zespół jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie. Trenerzy nas dobrze przygotowali. Myślę, że nam nie stwarza aż takiego problemu granie co trzy dni aczkolwiek jest to jakiś wysiłek i organizm musi się więcej regenerować niż trenować.
Indywidualnie jest pan zadowolony z tego sezonu? W wielu meczach na boisku jest pana pełno. Do szczęścia brakuje chyba tylko gola?
- Ma pan rację. Bramki brakuje, asysty jakieś są aczkolwiek nie skupiam się na indywidualnych osiągnięciach. Bardziej mnie cieszy dobro drużyny. Myślę, że nasza drużyna w tym sezonie sprawuje się bardzo dobrze. To jest najważniejsze. Indywidualne osiągnięcia nie są tak ważne chociaż wiadomo, że miło by było gdybym w końcu coś strzelił i ta pierwsza bramka dla Stargardu by była.
Patryk Neumann: Jak pan ocenia sobotni mecz Błękitnych Stargard? Wysoko wygraliście z Gryfem Wejherowo, ale łatwo nie było.
Paweł Łysiak: Bardzo trudny teren w Wejherowie. Do pierwszej bramki naprawdę było ciężko. Środkiem pola nie można było nic zrobić. Gospodarze zagęścili blisko formacje. Jedynym sposobem na przedarcie się do przodu i zdobycie bramki była gra po bokach. Jakub Szrek, Krystian Sanocki i Wojtek Fadecki robili te akcje. Tak musieliśmy zdobyć bramkę albo czekając na błąd rywala.
Doczekaliście się w 70. minucie.
- Bramkarz gospodarzy popełnił błąd. Ja go wykorzystałem. Podyktowany rzut karny i już przy stanie 1:0 wiedzieliśmy, że trzeba napierać dalej. Skończyło się pewnym zwycięstwem, ale nie było łatwo i trochę w bólach to zwycięstwo odniesione.
Nastawialiście się, że właśnie tak może wyglądać ten mecz?
- Tak, trenerzy nas ostrzegali, że trzeba się mocno zmotywować i, że tak ten mecz będzie wyglądał. Gospodarze będą się bronić, posyłać długie piłki. Nasi stoperzy musieli być czujni żeby zbierać drugie piłki. Mogła pójść jedna akcja i przeciwnik mógł nas skontrować w jakiś sposób.
Długo czekaliście na wyjazdowe zwycięstwo. Dlaczego na boiskach rywali trudniej Błękitnym Stargard zdobywa się punkty? Dalekie podróże na większość meczów mają na to wpływ?
- Podróże na pewno trochę wpływają na organizm. Wiadomo, że u siebie jest się lepiej wypoczętym. U siebie zawsze lepiej się gra. Czujesz to boisko, trenujesz na nim. Trudno mi wytłumaczyć, dlaczego na wyjeździe tak ciężko nam to przychodzi, ale w Stargardzie lepiej nam się gra.
Przerwa w rozgrywkach chyba wam pomogła, bo w trzech meczach zdobyliście siedem punktów.
- Można tak powiedzieć, chociaż przed Koronawirusem też nie szło nam źle. Teraz jest super. Trzy mecze, siedem punktów to naprawdę dobry dorobek. Zajmujemy dobre miejsce w barażach, ale skupiamy się raczej na pewnym utrzymaniu, a liczymy na jak najwyższe miejsce. Niczego sobie nie obiecujemy tylko walczymy z meczu na mecz i chcemy wygrywać. To jest nasz priorytet.
Czołówka gubi punkty. Z pierwszej piątki w ostatniej kolejce wygrał tylko GKS Katowice. Błękitnych jednak mobilizuje to, że dół tabeli wygrywa i cały czas nie macie spokoju.
- Dokładnie. Są bardzo małe różnice. W każdym meczu trzeba wydrzeć punkty. Jest mała różnica pomiędzy pozycjami spadkowymi a szóstym miejscem. Siedem punktów to nie jest bezpieczna przewaga. Dwa potknięcia i już ktoś się zbliża. Cały czas nie będą wygrywać zespoły z dołu, bo grają między sobą i siłą rzeczy ktoś musi zgubić punkty. Bardziej się skupiamy na sobie a niżeli na kimś. Chcemy każdy mecz wygrywać i do każdego meczu podchodzimy tak samo zmobilizowani.
Kolejne mecze rozegracie w środę i w niedzielę. Fizycznie wytrzymacie ten napięty terminarz?
- Myślę, że tak. Nasz zespół jest bardzo dobrze przygotowany fizycznie. Trenerzy nas dobrze przygotowali. Myślę, że nam nie stwarza aż takiego problemu granie co trzy dni aczkolwiek jest to jakiś wysiłek i organizm musi się więcej regenerować niż trenować.
Indywidualnie jest pan zadowolony z tego sezonu? W wielu meczach na boisku jest pana pełno. Do szczęścia brakuje chyba tylko gola?
- Ma pan rację. Bramki brakuje, asysty jakieś są aczkolwiek nie skupiam się na indywidualnych osiągnięciach. Bardziej mnie cieszy dobro drużyny. Myślę, że nasza drużyna w tym sezonie sprawuje się bardzo dobrze. To jest najważniejsze. Indywidualne osiągnięcia nie są tak ważne chociaż wiadomo, że miło by było gdybym w końcu coś strzelił i ta pierwsza bramka dla Stargardu by była.
Materiał sponsorowany