Świetne zawody rozegrał Tomasz Śnieg. Zdobył 21 punktów, co jest jego rekordem sezonu. W Energa Basket Lidze lepiej było tylko w jego debiutanckim sezonie, kiedy w jednym ze spotkań rzucił 26 punktów. W sobotę miał też pięć asyst i dwa przechwyty, co dało 27 punktów we wskaźniku efektywności (drugi wynik w zespole).
Patryk Neumann: Za PGE Spójnią Stargard trudny mecz. Goniliście długo, ale końcówka należała do was.
Tomasz Śnieg: Źle weszliśmy w mecz. Bez naszego rytmu, a zakładaliśmy sobie zupełnie inaczej. Zespół z Gliwic złapał swoje tempo. Wiedzieliśmy, że to jest bardzo agresywny zespół. Mają pięciu dobrych obcokrajowców wspomaganych niezłymi Polakami. Chcieliśmy właśnie uniknąć tego słabego początku. Po paru minutach trener wziął czas. Trochę nas zrugał. Wróciliśmy do naszej gry, czyli agresywnej obrony, szybkiego przejścia do ataku i agresywnej gry, a nie tylko podawania w poprzek. Złapaliśmy rytm i z każdą minutą odskakiwaliśmy na parę punktów.
Jest trzech rozgrywających. To duży atut, bo w każdym meczu ktoś pociągnie zespół.
- Dzisiaj koszykówka jest taka, że zawodnicy mogą grać na paru pozycjach. My w trójkę fajnie rotujemy na pozycjach obwodowych. W każdym meczu ktoś inny coś daje. Jest chemia w tym zespole. Czujemy się dobrze. Jeden wspiera drugiego. Mamy bilans 10-10. We Wrocławiu walczymy o pierwszy dodatni bilans w tym sezonie.
Teraz trzy tygodnie przerwy, ale pewnie nie będziecie mieli zbyt dużo odpoczynku.
- Teraz dostaniemy trochę wolnego żeby zregenerować ciała. Gramy okrojoną rotacją także trochę zdrowia nas kosztują te mecze i treningi. Będziemy mieli odpowiednio dużo czasu żeby przygotować się do Śląska. To już jest play-offowy mecz. Jesteśmy sąsiadami w tabeli i każdy mecz będzie na wagę złota.
Czwarte zwycięstwo z rzędu u siebie i piękna radość po meczu w Stargardzie. To już mała tradycja.
- tutaj żyją wszyscy, cieszą się z naszej gry, wspierają nas. Mamy trudne momenty w trzecich, czwartych kwartach, gdzie rywal dochodzi i robi się niebezpiecznie. Z tym wsparciem razem idziemy po zwycięstwa.
Skończył pan ten mecz z 21 punktami. To indywidualny rekord sezonu.
- Tak rekord sezonu. Kariery nie, bo miałem parę meczów, ale to było kilka lat temu. Cieszę się, że udało się w tak arcyważnym meczu zagrać niezłe zawody, dołożyć cegiełkę do zwycięstwa.
Patryk Neumann: Za PGE Spójnią Stargard trudny mecz. Goniliście długo, ale końcówka należała do was.
Tomasz Śnieg: Źle weszliśmy w mecz. Bez naszego rytmu, a zakładaliśmy sobie zupełnie inaczej. Zespół z Gliwic złapał swoje tempo. Wiedzieliśmy, że to jest bardzo agresywny zespół. Mają pięciu dobrych obcokrajowców wspomaganych niezłymi Polakami. Chcieliśmy właśnie uniknąć tego słabego początku. Po paru minutach trener wziął czas. Trochę nas zrugał. Wróciliśmy do naszej gry, czyli agresywnej obrony, szybkiego przejścia do ataku i agresywnej gry, a nie tylko podawania w poprzek. Złapaliśmy rytm i z każdą minutą odskakiwaliśmy na parę punktów.
Jest trzech rozgrywających. To duży atut, bo w każdym meczu ktoś pociągnie zespół.
- Dzisiaj koszykówka jest taka, że zawodnicy mogą grać na paru pozycjach. My w trójkę fajnie rotujemy na pozycjach obwodowych. W każdym meczu ktoś inny coś daje. Jest chemia w tym zespole. Czujemy się dobrze. Jeden wspiera drugiego. Mamy bilans 10-10. We Wrocławiu walczymy o pierwszy dodatni bilans w tym sezonie.
Teraz trzy tygodnie przerwy, ale pewnie nie będziecie mieli zbyt dużo odpoczynku.
- Teraz dostaniemy trochę wolnego żeby zregenerować ciała. Gramy okrojoną rotacją także trochę zdrowia nas kosztują te mecze i treningi. Będziemy mieli odpowiednio dużo czasu żeby przygotować się do Śląska. To już jest play-offowy mecz. Jesteśmy sąsiadami w tabeli i każdy mecz będzie na wagę złota.
Czwarte zwycięstwo z rzędu u siebie i piękna radość po meczu w Stargardzie. To już mała tradycja.
- tutaj żyją wszyscy, cieszą się z naszej gry, wspierają nas. Mamy trudne momenty w trzecich, czwartych kwartach, gdzie rywal dochodzi i robi się niebezpiecznie. Z tym wsparciem razem idziemy po zwycięstwa.
Skończył pan ten mecz z 21 punktami. To indywidualny rekord sezonu.
- Tak rekord sezonu. Kariery nie, bo miałem parę meczów, ale to było kilka lat temu. Cieszę się, że udało się w tak arcyważnym meczu zagrać niezłe zawody, dołożyć cegiełkę do zwycięstwa.
Materiał sponsorowany