Skrzydłowy wyjaśnił również, czego najbardziej brakuje obecnie PGE Spójni Stargard.
Patryk Neumann: Wielkie to było wyzwanie zmierzyć się z Anwilem Włocławek?
Kacper Młynarski: Na pewno Anwil to zespół, który powinien zdominować ligę natomiast my możemy mieć do siebie pretensje. Fatalny start. Zaryzykowaliśmy. Daliśmy rzucać za trzy Wrotenowi. On trafił cztery "trójki". Trzeba coś zaryzykować z takim zespołem natomiast my wielokrotnie nie trafialiśmy sam na sam z koszem. Mamy duży problem z dzieleniem się piłką i na zbiórce. Sobotni mecz pokazał, że brakuje bardzo wielkiego człowieka pod koszem, który powinien czyścić tablice.
Kibice pytali w pewnym momencie, gdzie jest obrona, ale chyba bardzo trudno obronić tak grający Anwil.
- To zespół, który jest bardzo zbilansowany. Dzięki temu, że mają bardzo dobrych podkoszowych mają dużo otwartych pozycji za trzy. Może nie mają wielu podkoszowych, ale są to bardzo jakościowi gracze. Tak to działa. Jeżeli jest gość, który pod koszem robi miejsce, są pozycje do rzutów za trzy. U nas tego brakuje. Oni to mają. Do tego mają świetnych strzelców. Trudne rzuty trafiali Simon, Ledo, potem Sokół w drugiej połowie. Ciężko było ich zatrzymać.
No właśnie, toczył pan ciężkie pojedynki z Michałem Sokołowskim.
- Rywalizujemy z Michałem od wielu lat. Wcześniej graliśmy w kadrach młodzieżowych zawsze razem. Znamy się dobrze. Taki jest sport, przypadek. Nikt do nikogo nie ma pretensji. Ja wyszedłem trochę poobijany. On na pewno też. Spotkamy się w drugiej rundzie.
Ostatnia kwarta dobra w wykonaniu PGE Spójni Stargard (26:10). Wiadomo przy jakim wyniku, ale skończyliście mecz przegrywając tylko 82:95.
- Na pewno lepiej przegrać trzynastoma niż trzydziestoma. Nam to pokazało, że głównym naszym problemem wcześniej było dzielenie się piłką. W czwartej kwarcie zaczęliśmy dzielić się piłką. Było mnóstwo asyst i łatwych punktów. Nieważne, że Anwil odpuścił obronę. Brakowało im motywacji. We wtorek grają kolejny mecz. Nas to nie interesuje. Patrzyliśmy tylko na swoją grę.
Przed PGE Spójnią Stargard ważne mecze w Sopocie i Gliwicach. Trefl i GTK to rywale z którymi trzeba powalczyć, a nawet wygrać.
- Na pewno tak. Są to zespoły w naszym zasięgu dużo bardziej niż Anwil. Jeżeli chcemy walczyć o play-offy to musimy najlepiej wygrać dwa najbliższe mecze, a jeden na pewno. Jedziemy po zwycięstwo i damy z siebie wszystko. Liczymy na to, że będziemy mocniejsi pod koszem.
Patryk Neumann: Wielkie to było wyzwanie zmierzyć się z Anwilem Włocławek?
Kacper Młynarski: Na pewno Anwil to zespół, który powinien zdominować ligę natomiast my możemy mieć do siebie pretensje. Fatalny start. Zaryzykowaliśmy. Daliśmy rzucać za trzy Wrotenowi. On trafił cztery "trójki". Trzeba coś zaryzykować z takim zespołem natomiast my wielokrotnie nie trafialiśmy sam na sam z koszem. Mamy duży problem z dzieleniem się piłką i na zbiórce. Sobotni mecz pokazał, że brakuje bardzo wielkiego człowieka pod koszem, który powinien czyścić tablice.
Kibice pytali w pewnym momencie, gdzie jest obrona, ale chyba bardzo trudno obronić tak grający Anwil.
- To zespół, który jest bardzo zbilansowany. Dzięki temu, że mają bardzo dobrych podkoszowych mają dużo otwartych pozycji za trzy. Może nie mają wielu podkoszowych, ale są to bardzo jakościowi gracze. Tak to działa. Jeżeli jest gość, który pod koszem robi miejsce, są pozycje do rzutów za trzy. U nas tego brakuje. Oni to mają. Do tego mają świetnych strzelców. Trudne rzuty trafiali Simon, Ledo, potem Sokół w drugiej połowie. Ciężko było ich zatrzymać.
No właśnie, toczył pan ciężkie pojedynki z Michałem Sokołowskim.
- Rywalizujemy z Michałem od wielu lat. Wcześniej graliśmy w kadrach młodzieżowych zawsze razem. Znamy się dobrze. Taki jest sport, przypadek. Nikt do nikogo nie ma pretensji. Ja wyszedłem trochę poobijany. On na pewno też. Spotkamy się w drugiej rundzie.
Ostatnia kwarta dobra w wykonaniu PGE Spójni Stargard (26:10). Wiadomo przy jakim wyniku, ale skończyliście mecz przegrywając tylko 82:95.
- Na pewno lepiej przegrać trzynastoma niż trzydziestoma. Nam to pokazało, że głównym naszym problemem wcześniej było dzielenie się piłką. W czwartej kwarcie zaczęliśmy dzielić się piłką. Było mnóstwo asyst i łatwych punktów. Nieważne, że Anwil odpuścił obronę. Brakowało im motywacji. We wtorek grają kolejny mecz. Nas to nie interesuje. Patrzyliśmy tylko na swoją grę.
Przed PGE Spójnią Stargard ważne mecze w Sopocie i Gliwicach. Trefl i GTK to rywale z którymi trzeba powalczyć, a nawet wygrać.
- Na pewno tak. Są to zespoły w naszym zasięgu dużo bardziej niż Anwil. Jeżeli chcemy walczyć o play-offy to musimy najlepiej wygrać dwa najbliższe mecze, a jeden na pewno. Jedziemy po zwycięstwo i damy z siebie wszystko. Liczymy na to, że będziemy mocniejsi pod koszem.
Materiał sponsorowany