W ubiegłym roku Momo robiła internetową karierę za sprawą zdjęć, które rzekomo wysyła użytkownikom jednego z komunikatorów internetowych.
Momo to też rzeźba z 2018 roku, prezentowana na wystawie w Japonii. Przerażająca postać, połączenie kobiety z wytrzeszczonymi oczami i nienaturalnie dużym, rozciągniętym na całą twarz uśmiechem i tułowiem ptaka.
„Momo, czyli osobliwa historia o złodziejach czasu i dziecku, które zwróciło ludziom skradziony im czas” - to tytuł książki napisanej ponad czterdzieści lat temu przez niemieckiego pisarza Michaela Ende.
Tatiana Malinowska – Tyszkiewicz, wraz z grupą EMIGATIS TP MDK wystawiła w Klubie Wojskowym przedpremierowy spektakl na podstawie tej książki.
Tytułowa Momo to dziewczynka, która posiada pewną niezwykłą moc - umie słuchać ludzi i pomaga rozwiązywać ich problemy. Dzięki niej ludzie stają się lepsi, a dzieci przestają się nudzić, gdyż Momo zabiera je na wyprawy do niezwykłego świata fantazji.
Kiedy w miasteczku pojawiają się Szarzy Panowie, agenci Kasy Oszczędności Czasu, mieszkańcy dostają bzika na punkcie oszczędzania czasu i gromadzenia dóbr materialnych. Zaczynają się oddalać od siebie, bo szkoda czasu na rozmowy, odwiedziny, wspólne wyjścia… Jedynie Momo zauważa zagrożenie.
Czy udało się książkowej Momo uratować mieszkańców miasteczka? Odsyłam do książki.
Czy młodym aktorkom udało się wzbudzić w widzach zadumę nad czasem i sposobami jego wykorzystania? Bardzo bym chciała! Stargardzką wersję Momo będzie można jeszcze zobaczyć 4 czerwca w Piwnicy Towarzystwa Przyjaciół Stargardu.
Historia Momo ma urok uniwersalności, nie tylko (niestety!) jest ponadczasowa, ale też widz w każdym wieku odnajdzie w niej coś dla siebie. Dla dorosłego będzie to symboliczna opowieść o cennym czasie, tym poświęconym na zabawę, dla przyjaciół, na bycie z rodziną. Dla dzieci, które czytają opowieść wprost, widmowe postacie Szarych Panów i stawiająca im czoła mała Momo będą równie ciekawą historią, o tajemnicy i bohaterskiej dziewczynce.
Momo to też rzeźba z 2018 roku, prezentowana na wystawie w Japonii. Przerażająca postać, połączenie kobiety z wytrzeszczonymi oczami i nienaturalnie dużym, rozciągniętym na całą twarz uśmiechem i tułowiem ptaka.
„Momo, czyli osobliwa historia o złodziejach czasu i dziecku, które zwróciło ludziom skradziony im czas” - to tytuł książki napisanej ponad czterdzieści lat temu przez niemieckiego pisarza Michaela Ende.
Tatiana Malinowska – Tyszkiewicz, wraz z grupą EMIGATIS TP MDK wystawiła w Klubie Wojskowym przedpremierowy spektakl na podstawie tej książki.
Tytułowa Momo to dziewczynka, która posiada pewną niezwykłą moc - umie słuchać ludzi i pomaga rozwiązywać ich problemy. Dzięki niej ludzie stają się lepsi, a dzieci przestają się nudzić, gdyż Momo zabiera je na wyprawy do niezwykłego świata fantazji.
Kiedy w miasteczku pojawiają się Szarzy Panowie, agenci Kasy Oszczędności Czasu, mieszkańcy dostają bzika na punkcie oszczędzania czasu i gromadzenia dóbr materialnych. Zaczynają się oddalać od siebie, bo szkoda czasu na rozmowy, odwiedziny, wspólne wyjścia… Jedynie Momo zauważa zagrożenie.
Czy udało się książkowej Momo uratować mieszkańców miasteczka? Odsyłam do książki.
Czy młodym aktorkom udało się wzbudzić w widzach zadumę nad czasem i sposobami jego wykorzystania? Bardzo bym chciała! Stargardzką wersję Momo będzie można jeszcze zobaczyć 4 czerwca w Piwnicy Towarzystwa Przyjaciół Stargardu.
Historia Momo ma urok uniwersalności, nie tylko (niestety!) jest ponadczasowa, ale też widz w każdym wieku odnajdzie w niej coś dla siebie. Dla dorosłego będzie to symboliczna opowieść o cennym czasie, tym poświęconym na zabawę, dla przyjaciół, na bycie z rodziną. Dla dzieci, które czytają opowieść wprost, widmowe postacie Szarych Panów i stawiająca im czoła mała Momo będą równie ciekawą historią, o tajemnicy i bohaterskiej dziewczynce.
A tuż po spektaklu odwiedziłam wystawę „Pod światło” Pracowni Witrażu BEAU VERRE.
Z inicjatywy Małgorzaty Jańczak, grupa amatorów poznających tajniki tworzenia witraży działa od 2007 roku. Z kawałków kolorowego szkła, miedzianej taśmy i cyny powstały kolorowe okna na świat, które wprawione w ruch lekkim wiatrem zachwycały tańcem kolorowych refleksów, nie tylko mnie.
Do zachwycenia.