Materiał sponsorowany
Przyczyną porażki z Legią Warszawa była fatalna końcówka.
Dobry mecz, kilkuminutowy przestój i koszmarna końcówka to już utarty schemat w meczach Spójni Stargard. Takich straconych szans na koniec sezonu może zabraknąć. W sobotę swoją okazję wykorzystała Legia Warszawa, która zwyciężyła 76:72.
Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Przed przerwą najwyższą przewagę (38:33) uzyskała Spójnia. Ostatnia akcja należała jednak do Omara Prewitta, który trafił za trzy zmniejszając różnicę. Amerykanin zdobył łącznie 25 punktów. Wspierali go skuteczni Sebastian Kowalczyk i Rusłan Patiejew.
Po przerwie ponownie lepsi byli stargardzianie, którzy wykorzystywali błędy rywali i pod koniec trzeciej kwarty prowadzili 59:50. Właśnie przełom trzeciej i czwartej kwarty był kluczowym momentem, który zupełnie wywrócił sytuację. Legia odpowiedziała serią 12 punktów, a po dwóch trafieniach z dystansu Kowalczyka wygrywała już 70:63. Trudno zwyciężyć, kiedy kilkuminutowy fragment przegrywa się aż 4:20.
A jednak była jeszcze na to szansa. Legia pozwoliła naszej drużynie wrócić do gry i minutę przed końcem do remisu 72:72 doprowadził Shane Richards. Od tego czasu Biało-Bordowi nic już nie rzucili, a zwycięstwo miejscowym zapewnili Kowalczyk oraz Prewitt. Spójnia zagrała dwie bardzo nieudane akcje. W pierwszej przekroczyła czas 24 sekund, a w kolejnej po czasie wziętym przez Piechuckiego Richards źle podał do Roda Camphora i piłkę przechwycił Filip Matczak.
Camphor kolejny raz był liderem Spójni. Na początku miał problemy z pilnującym go Mo Soluade, ale wymuszał przewinienia. Później jednak złapał właściwy rytm i w pierwszej połowie zdobył 16 punktów. Zatrzymał się na 23 oczkach (4/5 za trzy). Do tego miał osiem zbiórek, czyli tyle samo, co Norbertas Giga. Litwin dorzucił też 12 punktów. Dwucyfrowy dorobek mieli jeszcze Piotr Pamuła i Hubert Pabian.
W podstawowych statystykach nie było wielkich różnic. Spójnia miała problemy ze skutecznością trafiając 24/62 rzuty z gry. Ponawiała akcje dzięki zbiórkom w ataku. Obie drużyny popełniły po 11 strat, ale zdecydowanie lepiej wykorzystała to Legia zdobywając 14 punktów przy sześciu Spójni. Wyraźnie na korzyść gospodarzy były asysty (19:11) i punkty zmienników (38:16).
W sobotę Spójnia zagrała jeszcze bez nowych koszykarzy. W piątek klub pozyskał Jimmie Taylora, a już po spotkaniu pochwalił się kolejnym nowym nabytkiem. Do Spójni dołączy Demond Carter (w Polsce znany, jako Tweety Carter). To 32-letni rozgrywający. W sezonie 2016/2017 grał w PGE Turowie Zgorzelec. Tam zdobywał 12,3 punktu i miał 4,4 asysty.
Legia Warszawa - Spójnia Stargard 76:72 (15:14, 21:24, 16:21, 24:13)
Legia: Omar Prewitt 25, Sebastian Kowalczyk 19, Rusłan Patiejew 12, Keanu Pinder 6, Filip Matczak 5, Jakub Karolak 3, Michał Kołodziej 2, Mariusz Konopatzki 2, Mo Soluade 2, Adam Linowski 0, Patryk Nowerski 0.
Spójnia: Rod Camphor 23, Norbertas Giga 12, Piotr Pamuła 11, Hubert Pabian 10, Shane Richards 7, Wojciech Fraś 4, Marcel Wilczek 3, Marcin Dymała 2, Dawid Bręk 0, Maciej Raczyński 0.
Dobry mecz, kilkuminutowy przestój i koszmarna końcówka to już utarty schemat w meczach Spójni Stargard. Takich straconych szans na koniec sezonu może zabraknąć. W sobotę swoją okazję wykorzystała Legia Warszawa, która zwyciężyła 76:72.
Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Przed przerwą najwyższą przewagę (38:33) uzyskała Spójnia. Ostatnia akcja należała jednak do Omara Prewitta, który trafił za trzy zmniejszając różnicę. Amerykanin zdobył łącznie 25 punktów. Wspierali go skuteczni Sebastian Kowalczyk i Rusłan Patiejew.
Po przerwie ponownie lepsi byli stargardzianie, którzy wykorzystywali błędy rywali i pod koniec trzeciej kwarty prowadzili 59:50. Właśnie przełom trzeciej i czwartej kwarty był kluczowym momentem, który zupełnie wywrócił sytuację. Legia odpowiedziała serią 12 punktów, a po dwóch trafieniach z dystansu Kowalczyka wygrywała już 70:63. Trudno zwyciężyć, kiedy kilkuminutowy fragment przegrywa się aż 4:20.
A jednak była jeszcze na to szansa. Legia pozwoliła naszej drużynie wrócić do gry i minutę przed końcem do remisu 72:72 doprowadził Shane Richards. Od tego czasu Biało-Bordowi nic już nie rzucili, a zwycięstwo miejscowym zapewnili Kowalczyk oraz Prewitt. Spójnia zagrała dwie bardzo nieudane akcje. W pierwszej przekroczyła czas 24 sekund, a w kolejnej po czasie wziętym przez Piechuckiego Richards źle podał do Roda Camphora i piłkę przechwycił Filip Matczak.
Camphor kolejny raz był liderem Spójni. Na początku miał problemy z pilnującym go Mo Soluade, ale wymuszał przewinienia. Później jednak złapał właściwy rytm i w pierwszej połowie zdobył 16 punktów. Zatrzymał się na 23 oczkach (4/5 za trzy). Do tego miał osiem zbiórek, czyli tyle samo, co Norbertas Giga. Litwin dorzucił też 12 punktów. Dwucyfrowy dorobek mieli jeszcze Piotr Pamuła i Hubert Pabian.
W podstawowych statystykach nie było wielkich różnic. Spójnia miała problemy ze skutecznością trafiając 24/62 rzuty z gry. Ponawiała akcje dzięki zbiórkom w ataku. Obie drużyny popełniły po 11 strat, ale zdecydowanie lepiej wykorzystała to Legia zdobywając 14 punktów przy sześciu Spójni. Wyraźnie na korzyść gospodarzy były asysty (19:11) i punkty zmienników (38:16).
W sobotę Spójnia zagrała jeszcze bez nowych koszykarzy. W piątek klub pozyskał Jimmie Taylora, a już po spotkaniu pochwalił się kolejnym nowym nabytkiem. Do Spójni dołączy Demond Carter (w Polsce znany, jako Tweety Carter). To 32-letni rozgrywający. W sezonie 2016/2017 grał w PGE Turowie Zgorzelec. Tam zdobywał 12,3 punktu i miał 4,4 asysty.
Legia Warszawa - Spójnia Stargard 76:72 (15:14, 21:24, 16:21, 24:13)
Legia: Omar Prewitt 25, Sebastian Kowalczyk 19, Rusłan Patiejew 12, Keanu Pinder 6, Filip Matczak 5, Jakub Karolak 3, Michał Kołodziej 2, Mariusz Konopatzki 2, Mo Soluade 2, Adam Linowski 0, Patryk Nowerski 0.
Spójnia: Rod Camphor 23, Norbertas Giga 12, Piotr Pamuła 11, Hubert Pabian 10, Shane Richards 7, Wojciech Fraś 4, Marcel Wilczek 3, Marcin Dymała 2, Dawid Bręk 0, Maciej Raczyński 0.