Materiał sponsorowany
Piłkarze Błękitnych Stargard podobnie, jak w pierwszym meczu z Olimpią grali w przewadze. Wtedy było to przez ponad 80 minut. W sobotę stargardzianie mieli 25 minut gry 11 na 10, bo później drugą żółtą kartkę otrzymał Junpei Shimmura. Przewagi nie udało się jednak wykorzystać. Rywale utrzymali prowadzenie, a w końcówce podwyższyli na 3:1. Mecz w Stargardzie zakończył się natomiast porażką naszej drużyny 1:2.
- Mieliśmy swoje okazje. Taką okazją było to, że graliśmy 11 na 10. Powinniśmy mądrzej grać. Gramy jeszcze trochę, po juniorsku. W przerwie powiedzieliśmy piłkarzom żeby spokojnie grać piłką i czekać na swoją szansę. Graliśmy 11 na 10 nie tak, jak sobie wyobrażałem. Już grając 10 na 10 staraliśmy się zremisować, ale Olimpia wyprowadziła bardzo dobre kontry. Miała kilka sytuacji i powinna też wcześniej bramkę zdobyć. Myślę, że wygrał zespół lepszy - przyznał trener Adam Topolski.
- Przyjechaliśmy tutaj powalczyć. Wiedzieliśmy, że zdecydowanym faworytem jest Olimpia Grudziądz, która ostatnio wygrała z Widzewem. Mieliśmy sytuację przy stanie 0:0. Szkoda, że nie wykorzystaliśmy. Popełniliśmy błędy, których nie powinniśmy popełnić. Wydaje mi się, że sprawiedliwy wynik. Może o jedną bramkę za wysoko, ale Olimpia była w przekroju całego spotkania lepszym zespołem - powiedział szkoleniowiec Błękitnych.
Stargardzianie nie potrafią punktować w meczach z czołówką. W sobotę nie poprawili tego bilansu. Rywale jednak nie zlekceważyli Błękitnych. - W ostatnich spotkaniach sami sobie utrudniamy życie różnymi złymi decyzjami na boisku. Nie mieliśmy może wielkich obaw, ale nie patrząc na wyniki przeciwnika wiedzieliśmy, że to będzie trudne spotkanie. Cieszę się, że zespół zagrał dobry mecz. Złe wybory poskutkowały tym, że musieliśmy grać jednego zawodnika mniej już nie pierwszy raz. Gramy zdecydowanie lepiej do przodu niż w obronie. Kiedy spotkanie się wyrównało uważam, że byliśmy zdecydowanie lepszym zespołem - podsumował trener Olimpii, Mariusz Pawlak.