Dzisiaj jest: 18.4.2024, imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy

Spójnia Stargard blisko kolejnego zwycięstwa

Dodano: 5 lat temu Autor:
Redakcja poleca!

Koszykarze Spójni Stargard mieli realną szansę na trzecie zwycięstwo z rzędu.

Spójnia Stargard blisko kolejnego zwycięstwa
Materiał sponsorowany

W Radomiu zabrakło jednak zdrowia. Rosa zwyciężyła 76:72 i w tabeli dogoniła beniaminka. Obie ekipy legitymują się bilansem 2-4.

Nasz zespół zagrał w tym spotkaniu aż bez pięciu zawodników, którzy rozpoczynali sezon. Wiadomo, że beniaminka Energa Basket Ligi opuścili już Albert Owens i Byron Wesley. W ich miejsce mają zostać pozyskani nowi koszykarze. Szkoda, że wzmocnień nie udało się dokonać przed tym bardzo ważnym meczem. Do Radomia nie pojechali kontuzjowani Dawid Bręk i Hubert Pabian. W 10-osobowej kadrze znalazł się chory Piotr Pamuła, ale na parkiecie się nie pojawił. Rosa również miała znaczący ubytek w składzie, bo brakowało najlepszego strzelca - Cullena Neala.

Trener Krzysztof Koziorowicz nie miał wyjścia i musiał postawić na zmienników. Koszykarze również bez względu na błędy musieli odnaleźć się w nowych dla nich na tym poziomie rolach. W pierwszej piątce wyszedł Maciej Raczyński, który na parkiecie spędził 36 minut i zdobył dziewięć punktów. Marcin Dymała i Anthony Hickey grali jeszcze dłużej. Rozgrywający nawet na moment nie opuścił parkietu.

Obie drużyny miały kwarty, w których wyraźnie przeważały. Spójnia dominowała w pierwszej i trzeciej odsłonie. Rosa odrabiała straty w parzystych ćwiartkach. Stargardzianie prowadzili 18:12, a po 30 minutach nawet 60:53. Bardzo dobrą kwartę zagrał Anthony Hickey, który zdobył 13 z 24 punktów zespołu.

Rosa odpowiedziała jednak serią 15:3. Punktowali wtedy wyłącznie dwaj zagraniczni koszykarze, którzy w tym spotkaniu zrobili różnicę. Przez cały mecz nie do zatrzymania był Carl Lindbom, który zdobył 30 punktów i miał dziewięć zbiórek. Trafił rewelacyjne 6/6 prób za dwa punkty i 5/10 za trzy. Szczególnie w końcówce uaktywnił się również Obie Trotter. Rozgrywający do 20 punktów dołożył 10 asyst i sześć zbiórek. Decydujące punkty z rzutów wolnych zdobył jednak trzeci strzelec Rosy. Artur Mielczarek miał 12 punktów i dziewięć zbiórek.

Spójnia do końca liczyła się w grze o zwycięstwo. Jeszcze 18 sekund przed końcem przegrywała 70:72. W kolejnej akcji piłkę mieli gospodarze. Sędziowie zakwalifikowali przewinienie Konrada Koziorowicza, jako niesportowe. Choć raz pomylił się Filip Zegzuła to radomianie utrzymali posiadanie piłki i po kolejnym przewinieniu punkty dorzucił Mielczarek. Dobitka Nicka Madraya dała jeszcze nadzieję, ale zabrakło czasu na kolejne akcje. Podkoszowy zdobył 11 punktów i miał 13 zbiórek.

Kolejny wszechstronny mecz rozegrał Anthony Hickey. Pomimo niższej skuteczności (9/22 z gry w tym 2/9 za trzy) zdobył 24 punkty. Miał również dziewięć zbiórek oraz po sześć asyst i przechwytów. Cała Spójnia pudłowała tego dnia mnóstwo rzutów. Ze skutecznością zaledwie 36 % z gry trudno było wygrać. Pozytywem było tylko dziewięć strat przy 15 rywali i wygrana walka o zbiórki (48:39). Potwierdziło się, że podkoszowa strefa Rosy jest jeszcze słabsza od tej stargardzkiej.

Następny mecz Spójnia rozegra przed własną publicznością. W sobotę 17 listopada podejmie Legię Warszawa. Początek tego spotkania o godz. 12:35.

Rosa Radom - Spójnia Stargard 76:72 (21:25, 20:11, 12:24, 23:12)

Rosa: Carl Lindbom 30, Obie Trotter 20, Artur Mielczarek 12, Daniel Wall 6, Filip Zegzuła 4, Szymon Szymański 2, Mateusz Szczypiński 1, Wojciech Wątroba 1, Hanner Mosquera Perea 0, Marcin Piechowicz 0.

Spójnia: Anthony Hickey 24, Marcel Wilczek 13, Nick Madray 11, Marcin Dymała 9, Maciej Raczyński 9, Wojciech Fraś 5, Bartłomiej Berdzik 1, Konrad Koziorowicz 0.

 
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Stargard i blue. Fotorelacja