Kilka dni temu ukazała się płyta z muzyką Marka Łuczaka, policjanta z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie. Całość zysków ze sprzedaży płyty zasili fundację charytatywną „Nie jesteś sam”.
Chodzi w prochowcu i w kapeluszu i wygląda nieco tajemniczo. Przez niektórych nazywany jest Pan Samochodzik. Podkom. dr Marek Łuczak, pracuje w Policji od 18 lat. Jest koordynatorem ds przeciwdziałania przestępstwom przeciwko zabytkom i dziedzictwu narodowemu, wcześniej pracował w Wydziale Kryminalnym, obecnie w Wydziale Prewencji KWP. Większość spraw związanych z odzyskaniem zabytków to jego zasługa. Jest autorem ok. 40 książek o historii regionu i ochronie zabytków. Dwie z nich wydane zostały przez KWP w Szczecinie pierwsza w 2012r „Policja w walce o zabytki. Zbiór zagadnień z przeciwdziałania przestępczości przeciwko zabytkom. Katalog zabytków i dzieł sztuki utraconych z województwa zachodniopomorskiego” rok później wydana został druga poszerzona część katalogu.
Był wyróżniany przez władze samorządowe oraz kilkakrotnie odznaczony:
2009 - Złota odznaka „Za Opiekę nad Zabytkami", nadana Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
2010 - Srebrna Odznaka Honorowa Gryfa Zachodniopomorskiego, nadana przez Zarząd Województwa Zachodniopomorskiego
2012 - Brązowy medal „Za Długoletnią Służbę", nadany przez Prezydenta RP
2014 - Brązowy medal „Gloria Artis”, nadany przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego
W dniu 29 lutego 2016r. Prezydent RP odznaczył dr Marka Łuczaka Srebrnym Krzyżem Zasługi, za działalność na rzecz ochrony zabytków. Wkrótce nastąpi oficjalne przekazanie wyróżnienia.
Historia to nie jedyna pasja naszego policjanta. Teraz napisał muzykę, słowa oraz aranżację do płyty pt. „Waiting for the night”. Na anglojęzycznej płycie umieszczono 11 utworów, zaśpiewała szczecińska wokalista Malwina Degórska. Autor całość zysków ze sprzedaży płyty przeznaczył na fundację charytatywną „Nie jesteś sam”.
W krótkiej rozmowie na temat wszechstronnych zainteresowań, pracy oraz projektów na przyszłość:
Najpierw historia a teraz muzyka?
Historia, która jest moją pasją, nigdy nie kolidowała z muzyką. Muzyka była zawsze czymś innym pomiędzy codziennością, historią, fotografią a odzyskiwaniem dzieł sztuki. Nie mam wykształcenia muzycznego, jestem samoukiem. Muzyka i chęć jej tworzenia były mi nieodłączne od lat. Pewne rzeczy - dźwięki, słowa powstają w głowie a reszta to umiejętność przelania tego na muzykę, nadania temu formy. Myślę, że wykształcenie daje bardzo dużo, jednakże wprowadza kompozytora w pewne ramy, pewne formy muzyczne bazujące na klasyce. Nie znając ich nie mam ich ograniczeń, uważam, że we współczesnej muzyce muzyk musi trzymać się ram a kompozytor niekoniecznie. To jest jak z polityką, studia politologiczne pomagają zrozumieć mechanizmy polityki, ale nie predysponują do bycia politykiem. Pewnych rzeczy nie da się nauczyć, trzeba to czuć.
Gram na syntezatorach, chociaż gdyby przyjąć realne kryteria to jestem raczej średnim klawiszowcem. Umiem natomiast stworzyć na nich praktycznie każdą partię utworu. Nie umiem śpiewać co dla mnie jest ograniczeniem, za każdym razem czuję wstyd jak muszę wyśpiewać wokalistce moje pomysły :).
Jak długo powstawały utwory do płyty, czy ktoś Ci pomaga w tworzeniu i jak powstała płyta?
Utwory były pisane „do szuflady” w latach 2003-2015, stąd pewna ich różnorodność. Powstawały jak miałem natchnienie, sprawiało mi frajdę pisanie, a Malwinie Degórskiej, której głos jest we wszystkich utworach, śpiewanie tego co wymyśliłem. Przynajmniej mam taką nadzieję :) Propozycje gitary były wysyłane do Mateusza Lazara, do Poznania, który odgrywał je później na prawdziwej gitarze, by nie dehumanizować muzyki. W dwóch utworach zagrał na gitarze basowej Szymon Orłowski, kolega ze szkolnej ławki, obecnie świetny muzyk mieszkający w Warszawie.
A pomysł na wsparcie charytatywne ?
Jestem policjantem, mam pracę która daje mi satysfakcję i utrzymanie. Na muzykę nigdy nie patrzyłem pod kątem zarobkowym. Z utworami wiążą się pewne emocje, które są niewyceniane. Uważam, że formy ekspresji artystycznej powinny służyć społeczeństwu, a ludzie którzy mają możliwość komuś pomóc powinni to robić. Tak po prostu.
Policjant, mąż, ojciec, historyk, fotograf a teraz muzyk
To kwestia priorytetów i zaangażowania. Jeżeli wierzę, że coś jest ważne i można to zrobić, to robię to bez wahania, bezkompromisowo i z całym zaangażowaniem. Pisanie książek historycznych wymaga od człowieka dużej dyscypliny. Jedno to samo pisanie, a drugie to zbieranie materiałów, reprodukcja archiwaliów, ich analiza, wyprawy w teren, ponowne zestawienie z posiadanymi informacjami, itd. Samo pisanie to ułamek czasu, który poświęcam na zebranie materiałów. Liczy się tu systematyka, która procentuje w finale. To jak z fotografią, uwielbiam robić zdjęcia - moja kolejna pasja :) ale mam świadomość, że trzeba je potem obrobić, wyostrzyć, opisać co zajmuje tyle samo czasu co ich robienie. Jeżeli więc jest się systematycznym i na bieżąco wykonuje się niezbędne rzeczy to z biegiem czasu przynosi to efekt. Zdaję sobie sprawę, że mając rodzinę, jestem przy niej, ale myślami czasami jestem np. w XIX w. Na szczęście wiem o tym i staram się im to wynagradzać, jak tylko mogę. Mój czas tak naprawdę zaczyna się, gdy wszyscy idą spać. Najważniejsze, by w tym całym pędzie życia, mieć hamulec bezpieczeństwa, wiedzieć kiedy zwolnić, znać swoje ograniczenia.
Pasje pomagają w pracy?
W pracy zajmuję się szeroko pojętą problematyką przeciwdziałaniu przestępstwom przeciwko zabytkom i odzyskiwaniem dzieł sztuki. Myślę, że tu przydaje się moja wiedza i praktyka historyka. Odzyskiwanie dzieł sztuki znacznie mniej spektakularne, niż kreowane w książkach czy filmach. Wymagają często żmudnej pracy archiwalnej by wyśledzić czas-okres przemieszczenia zabytku, lub np. znalezienia w źródłach archiwalnych lub ikonografii skąd pochodzi zatrzymany obiekt. Trzeba wiedzieć z jakiego okresu jest dany, przedmiot, czy jest to fragment ołtarza, ambony, z jakiego regionu Polski lub Europy pochodzi lub znać osoby, które mogą to wiedzieć. Trzeba też znać przepisy prawa i wiedzieć jak można je wykorzystać. Bez wiedzy i praktyki, osiągnięcie pewnego poziomu jest niemożliwe.
A po pracy…?
Prywatnie lubię sztukę, rzeczy i miejsca które mają swój klimat oraz ludzi którzy mają coś do powiedzenia. W czasie wolnym wolę obejrzeć dobry film, przeczytać książkę, lub coś pozwiedzać niż wylegiwać się na plaży. Życie składa się z szeregu wydarzeń, tych dobrych i tych złych, i unikanie ich, pewna pasywność wobec życia, nie leży w mojej naturze.
Plany na przyszłość
Mam jeszcze trochę dzieł sztuki do odzyskania :) Polska poniosła olbrzymie straty w trakcie ostatnich wojen, a okres powojenny również nie przysłużył się tzw. ziemiom odzyskanym, szczególnie Pomorzu, gdzie poniemieckie zabytki były po prostu niszczone. Obecnie weryfikujemy zabytki sakralne w kolejnym powiecie, wykonujemy dobrej jakości fotografie na wypadek kradzieży oraz znakujemy wyposażenie kościołów. Ta żmudna praca zaplanowana jest na kilka lat. Udało mi się wydać kilka książek dotyczących utraconych zabytków, ale podczas tych prac wychodzą kolejne braki. Staramy się weryfikować, co stało się z tymi zabytkami, ustalić czy je skradziono, czy też zostały przemieszczone. Udaje mi się odzyskiwać kilka, kilkanaście poszukiwanych zabytków rocznie. Wydaje się może, że nie jest to dużo, ale często zajmuję się sprawami, które dotyczą zabytków, utraconych kilkanaście, kilkadziesiąt lat temu, a dotrzeć do starych spraw, świadków zdarzenia i podjąć trop sprzed lat to sztuka. Kilka lat temu odzyskałem obraz, który poszukiwany był od 67 lat jako strata wojenna Polski. Nie narzekam więc na brak pracy w Policji. Jako historyk zawsze podejmowałem tematy, które mnie interesują, w tym roku skończę książkę o ostatniej dzielnicy Szczecina, która pozostała mi z całej liczącej 27 tomów serii. Wydałem też kilka książek o okolicach Szczecina, ale zbieram już materiały o miejscach zupełnie nie związanych z Pomorzem.
podkom. Mirosława Rudzińska