Zima to trudny czas dla zwierząt. Zwłaszcza tych, które pozbawione są ciepła domowych ognisk i przebywają w schroniskach. W Kiczarowie jednak nie brakuje ludzi o wielkich sercach, którzy robią wszystko, żeby czworonogi nie czuły się zaniedbane i porzucone. Mowa oczywiście o pracownikach, wolontariuszach i darczyńcach, którzy wspomagają funkcjonowanie przytuliska.
„Okres zimowy to taki czas, w którym przybywa darczyńców. Pomagają nam firmy i osoby prywatne. Dostajemy nie tylko pieniądze, ale również karmę i niezbędny sprzęt. Wspaniałe jest to, że mamy spore grono osób, które nie ograniczają się do jednorazowej pomocy, ale wspomagają nas systematycznie. Wpłacają pieniądze na nasze konto i przekazują choćby jeden procent podatku” - mówi Aleksandra Fila ze schroniska w Kiczarowie. Jak podkreślają pracownicy placówki, stargardzianie są niezwykle czuli na krzywdę zwierząt. Chętnie angażują się w pomoc dla nich. „Nie oznacza to jednak, że się nudzimy. W naszym schronisku mamy pełne obłożenie, jeśli chodzi o czworonogi. Trafiają do nas zwierzęta, które ktoś wyrzucił na ulice, bo były nietrafionym prezentem. Albo takie, których właściciele zaczęli niedomagać i nie mogą się nimi opiekować. Często okazuje się również, że nagle po 2 latach jeden z domowników zaczyna mieć uczulenie na sierść i rodzina pozbywa się psa lub kota. Jest to dla mnie niebywałe” - opowiada prezeska Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami, Aleksandra Fila.
W okresie zimowym wszystkie psy w schronisku mają budy wypełnione słomą, która daje ciepło. Te z krótką sierścią zazwyczaj przebywają w ogrzewanym budynku, podobnie rzecz się ma ze szczeniakami. Koty grzeją się w kociarni, w której jest ciepło i przytulnie. Wszystkie zwierzęta dostają kilka razy dziennie podgrzewaną wodę i odpowiednio przygotowane jedzenie.
„Zimą trudniej jest pracownikom niż czworonogom. Ludzie większość czasu przebywają bowiem na dworze. Nie wspomnę nawet o dojeździe do schroniska, bo to chyba nasz największy problem i to od wielu lat” - podkreśla Aleksandra Fila. „Do naszej placówki prowadzi bita droga, która składa się z samych dziur. Kiedy przychodzą roztopy, pływamy w wodzie po kolana. Nie ma też autobusu miejskiego, którym można do nas dotrzeć. To ogromne utrudnienie nie tylko dla pracowników, ale również dla wolontariuszy, którzy z nami współpracują. Doszło już do tego, że nawet taksówkarze nie chcą podwozić ludzi do schroniska ze względu na fatalny stan drogi” - zaznacza.
Schronisko dla bezdomnych zwierząt w Kiczarowie funkcjonuje 27 lat. Utworzono je w 1997 roku. Pieczę nad placówką sprawuje Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami. Do przytuliska trafiają czworonogi nie tylko ze Stargardu, ale również z okolicznych gmin. W placówce zatrudnionych jest 11 osób.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Lifestyle
- Zwierzęta mają się dobrze, gorzej z ludźmi