Początek rundy rewanżowej był świetną okazją do zgarnięcia pierwszego dubletu w sezonie. PGE Spójnia Stargard nie zmarnowała szansy i po raz drugi pewnie pokonała Grupę Sierleccy Czarnych Słupsk.
Jak ważne to może być zwycięstwo, pokazywała tabela na półmetku rundy zasadniczej, gdy obie ekipy miały identyczny bilans (8-7). Wyżej w wyścigu o Pekao S.A. Puchar Polski znaleźli się jednak koszykarze ze Słupska i to oni pojadą na turniej do Sosnowca. PGE Spójnia szybko się zrewanżowała, wygrywając w sobotę w Stargardzie 77:65. Przypomnijmy, że w Słupsku było 81:61 dla Biało-Bordowych.
Goście prowadzili tylko 2:0, a później musieli gonić mocno broniącą PGE Spójnię. Zdobywanie punktów przychodziło im z dużym trudem, a po drugiej stronie już w pierwszej kwarcie trzy "trójki" trafił Karol Gruszecki. Na przełomie pierwszej i drugiej kwarty 10 punktów zdobył efektowny i skuteczny Adam Łapeta i przewaga gospodarzy znacząco urosła. Po kolejnym rzucie z dystansu kapitana Biało-Bordowych cztery minuty przed końcem drugiej kwarty było 42:22.
Rekordowe prowadzenie trzeba było jeszcze utrzymać. Podobnie, jak kilka tygodni temu w meczu z Polskim Cukrem Startem Lublin stargardzianie nie przypilnowali wyniku, przegrywając końcówkę drugiej kwarty 3:12. Właśnie ten słabszy fragment mógł ich wiele kosztować. Błędy w ataku mogą się zdarzyć, ale w ich konsekwencji słupszczanie za łatwo odrabiali straty. Robił to właściwie duet Michael Caffey i Michał Michalak, który w całym meczu zdobył łącznie 30 punktów, czyli prawie połowę dorobku swojego zespołu.
Trzecia kwarta zapowiadała się na trudną i taka właśnie była. Skończyła się korzystnym dla PGE Spójni remisem 12:12. Grupa Sierleccy Czarni zbliżyli się na sześć "oczek" jednak więcej nie potrafili osiągnąć również w czwartej kwarcie. PGE Spójnia również męczyła się w ataku. W pierwszej połowie trafiła 5/8 "trójek", a po zmianie stron 3/14. Goście mieli tylko 6/25 celnych rzutów z za linii 6,75 metra. Obie drużyny popełniły po 11 strat, a istotną różnicę robiły też zbiórki (43:33 w tym 15:9 na atakowanej tablicy). W końcu to Biało-Bordowi dominują w elemencie, z którym na początku sezonu mieli spory problem.
Trener Sebastian Machowski w sobotnim meczu zupełnie inaczej rotował składem. Zagrało 10 koszykarzy, a najkrócej na parkiecie przebywał Benjamin Simons. Nie był to jednak krótki występ (12,5 minuty). Amerykanin nadal szuka skuteczności (2/8 z gry w tym 0/4 za trzy).
Najdłużej (33,5 minuty) grał Karol Gruszecki. Przy takiej dyspozycji dnia to jednak jak najbardziej zrozumiałe. Kapitan PGE Spójni świetnie zaczął, ale był też kluczową postacią w końcówce. Trafiał ważne rzuty. Ostatecznie zdobył 21 punktów (8/16 z gry w tym 5/10 za trzy). Drugi polski doświadczony koszykarz, Adam Łapeta w 16 minut uzyskał 12 punktów (6/7 z gry) i cztery zbiórki.
Aleksandar Langović dołożył 11 punktów (4/6), a Wesley Gordon uzyskał sześć punktów (3/5) i dziewięć zbiórek. Miał też dwa bloki. To, co najbardziej różniło sobotni mecz od większości wcześniejszych to rola Devona Danielsa. Amerykanin grał tylko przez 21 minut. Zdobył osiem punktów, ale oddał tylko pięć rzutów. Trzy z tych prób zamienił jednak na punkty, a w końcówce trafił ważną "trójkę".
Tak skuteczny nie był Stephen Brown (4/13 z gry). Rozgrywający jednak w czwartej kwarcie trafił ważną "trójkę" na 62:51, a jego łączny dorobek to 11 punktów i osiem asyst. Na minus rzuty wolne (2/5), ale to element, w którym PGE Spójnia ma spore rezerwy. W sobotnim meczu cały stargardzki zespół trafił 7/15 prób, a rywale 11/17.
PGE Spójnia Stargard - Grupa Sierleccy Czarni Słupsk 77:65 (25:17, 20:17, 12:12, 20:19)
PGE Spójnia: Karol Gruszecki 21, Adam Łapeta 12, Stephen Brown Jr. 11, Aleksandar Langović 11, Devon Daniels IV 8, Wesley Gordon 6, Benjamin Simons 4, Dominik Grudziński 2, Sebastian Kowalczyk 2, Adam Brenk 0.
Grupa Sierleccy Czarni: Michael Caffey 16, Michał Michalak 14, Benas Griciunas 8, Verners Kohs 6, Macio Teague 6, Donatas Sabeckis 5, Paweł Leończyk 4, Szymon Wójcik 4, Bartosz Jankowski 2.
Materiał sponsorowany