Trener Błękitnych Stargard ocenił sobotni mecz z Zawiszą Bydgoszcz.
Po trzech remisach z rzędu przyszedł czas na domowe przełamanie. Błękitni Stargard wygrali z Zawiszą Bydgoszcz 3:0. Goście po świetnym starcie sezonu złapali zadyszkę w dwóch meczach, tracąc osiem bramek. Jedną z drużyn, która to wykorzystała byli właśnie Błękitni.
- Gratuluję całemu zespołowi, że dali serce na boisku. W końcu wygraliśmy u siebie. Chcieliśmy to zrobić dla wszystkich kibiców, którzy przychodzą na nasze mecze. Drugi mecz z rzędu wygraliśmy, strzelając trzy bramki. To też bardzo cieszy, bo poprawiliśmy grę ofensywną, co było w pewnym momencie problemem dla nas. Nie licząc Pogoni Szczecin Zawisza Bydgoszcz to klub z największą renomą w lidze. Do tego meczu byliśmy bardzo dobrze przygotowani pod względem taktycznym - zaznaczył na pomeczowej konferencji prasowej trener Maciej Sayed.
W sobotnim meczu wiele się działo. Błękitni przez siedem minut drugiej połowy grali z przewagą zawodnika, ale w 57. minucie również Oskar Ryk opuścił boisko po drugiej żółtej kartce. Okazuje się jednak, że problemów było znacznie więcej.
- Kartka trochę pokrzyżowała nam taktyczne zmiany, ale wyszliśmy z tego obronną ręką. Inkasujemy trzy punkty. Ważne jest też, że nie straciliśmy bramki pomimo wszystkich problemów, które mieliśmy w tym tygodniu. Ariel Wawszczyk wystąpił z gorączką, ale chciał zagrać. Mateusz Ogrodowski od trzech tygodni leczy kontuzje. Widział, że jest problem z obsadą defensywnych zawodników. Na swoje życzenie na środkach przeciwbólowych postanowił pomóc drużynie. Chwała chłopakom za to - wyjaśnił trener Błękitnych.
- Gratuluję chłopakom i dziękuję całemu sztabowi za ciężką pracę odbytą w tym tygodniu. Cichym bohaterem tego meczu jest mój serdeczny kolega trener Tomasz Krzywonos, który pomógł mi w analizie przeciwnika. Chciałbym Tomkowi podziękować za ciężką pracę z tylnego siedzenia. Cieszymy się, a od poniedziałku zaczynamy misję Sokół Kleczew - dodał Maciej Sayed.
Teoretycznie większość najtrudniejszych spotkań rundy jesiennej już za stargardzką drużyną. Z czołówki pozostała jeszcze tylko Olimpia Grudziądz. - Warto też zauważyć, że do ósmej kolejki już mamy za sobą bardzo ciężkie mecze. Gedania Gdańsk, która jest niespodzianką sezonu. Tylko my z nimi wygraliśmy. Mamy Świt, gdzie niestety nam się trafiła gorsza dyspozycja. Pogoń Szczecin, KP Starogard Gdański, Zawisza Bydgoszcz. Teraz zaczynamy teoretycznie słabszych przeciwników, ale Sokół Kleczew też jest nieprzewidywalny. Urwał punkty Olimpii Grudziądz i Świtowi Skolwin. Tam też jest ciężki teren. Robimy konsekwentnie swoje i wiemy, w którym kierunku chcemy iść - podkreślił szkoleniowiec Błękitnych Stargard.
W doliczonym czasie na kilkadziesiąt sekund na boisku pojawił się Samir Galmami. O transferze młodego piłkarza było głośno w ogólnopolskich mediach. Minęło kilka tygodni, a zawodnik z przeszłością w młodzieżowych drużynach OGC Nice grywał do tej pory tylko w IV-ligowych rezerwach i to w niepełnym wymiarze. W poprzednim wyjazdowym meczu znalazł się w kadrze pierwszego zespołu, ale na symboliczny debiut musiał czekać do 91. minuty sobotniego meczu.
- To chłopak, który trafił do nas dość późno. Ma jeszcze trochę zaległości pod względem wydolnościowym. Więcej minut łapie w drugiej drużynie. Musi czekać na swoją szansę. Nie jest powiedziane, że musi grać, bo przyszedł do nas z Nicei - przyznał Maciej Sayed.
Samir Galmami zastąpił grającego na tej samej pozycji Jakuba Stawskiego. Skrzydłowy w końcu do dobrej gry dorzucił również dwa gole. - Pokazał, że wysoko zawiesił poprzeczkę. Zagrał bardzo dobry mecz. W końcu zaczął robić liczby. Cały czas Kubie powtarzam, że tylko liczby go wypromują. To jest chłopak bardzo ambitny, pracowity. Kończy mu się wiek młodzieżowca w niższych ligach, ale w Ekstraklasie będzie miał jeszcze rok. Mam nadzieję, że ciężką pracą i liczbami, które otworzył uda mu się wybić wyżej, bo na to zasługuje - podsumował Maciej Sayed.
Materiał sponsorowany