Nowy koszykarz PGE Spójni Stargard ocenił piątkowy sparing z Rostock Seawolves.
Biało-Bordowi przegrali 77:85. Krzysztof Sulima spędził na parkiecie 18 minut. Zdobył sześć punktów (2/7 z gry). Dołożył też trzy zbiórki. W rozmowie z naszym portalem wskazuje najważniejsze elementy, które musi poprawić PGE Spójnia. Wyjaśnia również, co skłoniło go do transferu do stargardzkiej drużyny.
Patryk Neumann, e-stargard.pl: Za PGE Spójnią Stargard mecz z Rostock Seawolves. Dobra pierwsza połowa. Niestety druga słabsza. Jak pan ocenia piątkowy sparing?
Krzysztof Sulima (nowy koszykarz PGE Spójni Stargard): Kończymy teraz okres przygotowawczy. Niestety mieliśmy dużo błędów w obronie i przy wyprowadzaniu piłki. Musimy na tym się skupić, ponieważ w sezonie będzie taki nacisk przez cały mecz. Ten aspekt musimy poprawić przede wszystkim i myślę, że będzie bardzo dobrze.
Bilans sparingowy nie jest dobry (jedno zwycięstwo w siedmiu meczach). Martwi to pana?
- Nie martwi mnie to, ponieważ to są tylko sparingi. Graliśmy z bardzo dobrymi drużynami. Tutaj nie liczy się wynik, tylko to, jak musieliśmy się zgrać, żeby siebie poznać.
Latem można było usłyszeć, że miał pan wiele ofert. Co zdecydowało o tym, że wybrał pan PGE Spójnię Stargard?
- Kibice, koledzy. Atmosfera, która panuje w tej hali, bardzo mi się spodobała. Zawsze, gdy przyjeżdżałem, była pełna hala i bardzo fajni kibice. Myślę, że to też spowodowało, że tu trafiłem.
Tomasz Śnieg, z którym znacie się bardzo dobrze, namawiał pana na ten transfer?
- Namawiał i też przyczynił się do tego.
A czy pan przekonywał Shawna Jonesa, z którym graliście razem w Anwilu Włocławek?
- Graliśmy razem, ale nie namawiałem. Sam przyszedł.
Jakie ma pan oczekiwania związane z tym sezonem?
- Przede wszystkim awansować do play-offów i po prostu, żeby wszyscy byli zdrowi.
Materiał sponsorowany