Dzisiaj jest: 22.11.2024, imieniny: Cecylii, Jonatana, Marka

Mistrz Polski z awansem do kolejnej rundy. Porażka Jerzego Janowicza

Dodano: 2 lata temu Autor:
Redakcja poleca!

Trzech Polaków wystąpiło w turnieju głównym Pekao Szczecin Open.

Mistrz Polski z awansem do kolejnej rundy. Porażka Jerzego Janowicza

Trzech Polaków wystąpiło w turnieju głównym Pekao Szczecin Open.

Wszyscy zagrali dzięki dzikim kartom. W pierwszym meczu dnia przy sztucznym oświetleniu wystąpił Daniel Michalski. Rywalem 22-latka z Warszawy był jego rówieśnik Facundo Diaz Acosta. Mistrz Polski wygrał z Argentyńczykiem 5:7, 7:5, 6:3.

W pierwszym secie notowany na 256. miejscu w rankingu ATP Polak przegrywał 0:2. Szybko jednak odrobił stratę, wygrał swoje trzy gemy serwisowe z rzędu bez straty punktu i po kolejnym przełamaniu prowadził nawet 5:4. Był dwie piłki od seta, ale przegrał cztery kolejne punkty i stracił serwis.

Plasujący się na 222. miejscu przeciwnik na przełomie pierwszej i drugiej partii wygrał łącznie cztery gemy z rzędu. Później obaj tenisiści wymienili się trzygemowymi seriami.

W 10. gemie mieliśmy powtórkę z pierwszego seta. Daniel Michalski prowadził 5:4, ale nie utrzymał serwisu. Kolejnej szansy jednak nie zmarnował. Trzeci set to już dominacja returnujących, którzy wygrali sześć z dziewięciu gemów. Trudy trwającego prawie 2,5 godziny spotkania lepiej wytrzymał Michalski.

Kiedy tenisiści rozpoczynali starcie, było jeszcze ciepło, w trzecim secie temperatura spadła poniżej 15 stopni Celsjusza. Pojawiły się więc problemy mięśniowe, do tego doszło zmęczenie. - Teraz czuję się fatalnie, ale za godzinę będzie już lepiej. Uważam jednak, że bardzo dobrze się zaprezentowałem. Nie oczekiwałem zbyt wiele po takiej przerwie, ciężkiej kontuzji, jakiej nie doznałem jeszcze w życiu - powiedział Daniel Michalski cytowany przez oficjalną stronę turnieju.

Polski tenisista pauzował od lipca z powodu kontuzji nadgarstka. - To była bardzo długa przerwa. Początkowo czułem, jakbym nie grał przynajmniej od roku. Mimo wszystko rywal mi nie uciekł, cały czas byłem pewny siebie, dlatego to ja ostatecznie wygrałem - ocenił. - Mam z Facundo już bilans 2-0, bo kiedyś wygrałem z nim w juniorskich rozgrywkach. Wtedy również był to długi, trzysetowy mecz, jeszcze dłuższy niż ten. Cieszę się, że to ja awansowałem do II rundy. Nie zawiodłem kibiców, samego siebie i wykorzystałem tę dziką kartę, przynajmniej w minimalnym stopniu - dodał.

Jego kolejnym przeciwnikiem będzie Roberto Carballes Baena. Ten mecz jest zaplanowany na środę i rozpocznie się najwcześniej po godz. 14:30.

We wtorek po godz. 18:00 swój mecz I rundy rozpoczął Jerzy Janowicz. Dwa ostatnie turnieje tenisista wracający do gry po długiej przerwie kończył na ćwierćfinałach. Z 44 punktami awansował w rankingu ATP na 596 miejsce. Tym razem jednak nie powiększy swojego dorobku, bo odpadł już w I rundzie.

Lepszy w dwóch setach (6:3, 6:4) okazał się Jan Choinski. To Brytyjczyk z polskimi korzeniami, bowiem jego ojciec pochodzi z Gdańska. Kwalifikant bardzo dobrze mówi po polsku. Choinski aktualnie jest 554. zawodnikiem na świecie, ale w kwietniu 2018 roku zajmował nawet 234. miejsce w rankingu ATP.

Marsz do czołówki przerwała kontuzja. Teraz stara się powrócić do rywalizacji na najwyższym poziomie. Jerzy Janowicz początkowo miał zagrać z Yannickiem Hanfmannem, ale Niemiec wycofał się ze szczecińskiej imprezy. Zawodnik został awaryjnie powołany do rozgrywek Pucharu Davisa w związku z kontuzją Alexandra Zvereva.

O losie pierwszego seta zdecydował szósty gem. Choinski przełamał serwis Janowicza, wykorzystując pierwszego break pointa. W szóstym gemie drugiej partii Polak doczekał się trzech szans na przełamanie, ale żadnej nie wykorzystał. W kolejnym gemie Janowicz był w opałach, ale jeszcze wtedy obronił break pointa. W dziewiątym gemie jednak pomimo prowadzenia 40:15 dał się przełamać, co chwilę później oznaczało porażkę i odpadnięcie z turnieju.

Do Szczecina nie przyjechał ostatecznie Albert Ramos-Vinolas, który miał otrzymać dziką kartę. Został jednak powołany do reprezentacji Hiszpanii na rozgrywaną w tym tygodniu fazę grupową Pucharu Davisa. Z dzikiej karty skorzystał, zatem Maks Kaśnikowski, który miał rywalizować w eliminacjach, ale był pierwszym rezerwowym na wypadek wycofania się tenisisty, który wcześniej otrzymał dziką kartę.

Rywalem młodego polskiego tenisisty był Włoch Flavio Cobolli. Wtorkowy mecz dnia trwał ponad dwie godziny. Pierwszego seta wygrał 6:3 plasujący się na 500. miejscu w rankingu ATP Kaśnikowski. Drugą partię wygrał notowany na 152. lokacie Włoch. Rezultat był identyczny, a przebieg tych setów bardzo zbliżony.

Obaj tenisiści zaczynali od przełamań. Później utrzymywali serwisy, a kluczowe były breaki osiągane w ósmych gemach. Trzeci set to tryumf Włocha 6:2. Zaczęło się aż od pięciu przełamań, ale później Flavio Cobolli utrzymywał swoje serwisy i serią czterech zdobytych gemów z rzędu zakończył spotkanie.

Co w pozostałych meczach pierwszej rundy? Już w poniedziałek z Pekao Szczecin Open pożegnał się najwyżej rozstawiony Federico Coria. Jego pogromcą okazał się Raul Brancaccio z Włoch, zwyciężając 6:3, 7:6(5). W poniedziałek do II rundy awansował też Marco Cecchinato, odprawiając swojego rodaka, Gian Marco Moroniego 6:3, 6:1. Do kolejnej rundy awansowali Corentin Moutet, Carlos Taberner i Federico Delbonis. Z imprezą pożegnał się za to Rudolf Molleker, półfinalista Pekao Szczecin Open z 2018 roku.

Foto: Pekao Szczecin Open

Źródło: Pekao Szczecin Open
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Retro Gaming w SCN FILARY. Fotorelacja