Biało-Bordowi gonili rywala przez większość spotkania. W przeciwieństwie do dwóch wcześniejszych pojedynków do ostatnich sekund byli jednak w grze o zwycięstwo. - Gratulacje dla trenera Gronka i Astorii za zwycięstwo. Jestem dumny ze swoich zawodników. Na boisku od początku pokazaliśmy wolę walki - zaznaczył na pomeczowej konferencji prasowej trener Maciej Raczyński.
PGE Spójnia była w sobotę mocno osłabiona, ale zagrała lepiej niż w pełnym składzie. Do braku Nicka Spiresa trzeba się przyzwyczaić, bo kontuzjowany koszykarz już nie wystąpi w tym sezonie. - Nie da się ukryć, mieliśmy swoje problemy. Nick Spires wypadł nam do końca sezonu. Nie mogłem też skorzystać z Daniela Szymkiewicza, który jest ważną postacią w zespole - zaznaczył trener PGE Spójni Stargard.
- Od początku widziałem walkę. O wyniku spotkania zdecydowały pojedyncze indywidualne akcje. Jeszcze raz dziękuję moim zawodnikom, bo wykonali kawał dobrej roboty. Zabrakło tego szczęścia w końcówce, ale jestem spokojny. Jeżeli pojedziemy z takim nastawieniem na kolejne spotkanie to będziemy się bili o zwycięstwo - dodał Maciej Raczyński.
Dla PGE Spójni była to piąta porażka z rzędu. Realna szansa na zakończenie tej serii we wtorek w zaległym spotkaniu z Asseco Arką Gdynia (początek o 18:00). Blisko niespodzianki było już w Bydgoszczy. Enea Abramczyk Astoria wiedząc o podkoszowych brakach PGE Spójni chciała grać na Klavsa Cavarsa. Choć center uzyskał 11 punktów i osiem zbiórek to przez większość meczu był dobrze podwajany i rywale musieli szukać innych rozwiązań.
PGE Spójnia miała więcej zbiórek (37:31), ale nie przełożyło się to na zwycięstwo. - Podwajanie Cavarsa to był nasz plan na to spotkanie. Myślę, że zrealizowaliśmy go. Było z tego sporo korzyści. W poprzednich spotkaniach mieliśmy problem z walką pod koszem. Można było to wygrać na koniec. Niestety nie udało się - podsumował Maciej Raczyński.
Materiał sponsorowany