Wyjazdowe spotkanie z Anwilem Włocławek to mecz rozgrywany awansem z 29. kolejki Energa Basket Ligi. Początek starcia w Hali Mistrzów o 18:00. To będzie prestiżowy pojedynek przede wszystkim dla pochodzącego z Włocławka trenera Macieja Raczyńskiego. Tam się wychował i zaczynał koszykarską karierę. Od kilku lat jest związany ze Stargardem - jako zawodnik, a później trener.

To nie będzie pierwszy mecz we Włocławku, w którym Maciej Raczyński poprowadzi PGE Spójnię. Tak też było w poprzednim sezonie, gdy Biało-Bordowi tryumfowali 96:84. Wtedy jednak brakowało publiczności, czyli całej tej otoczki. Co ciekawe z tamtego Anwilu nie ma żadnego koszykarza w składzie. W PGE Spójni są natomiast Tomasz Śnieg, Baylee Steele i Kacper Młynarski, który kilka lat temu występował też dla ekipy z Włocławka.

Jeżeli jest się czym chwalić przed tym meczem to historią ostatnich bezpośrednich spotkań. PGE Spójnia ma serię trzech zwycięstw nad Anwilem i szansę na drugi dublet z rzędu ze zdecydowanie wyżej notowanym przeciwnikiem. W tym sezonie stargardzianie wygrali u siebie 95:87. Justin Gray zdobył wtedy 25, a Baylee Steele 22 punkty.

Teraz jednak PGE Spójnia jest zupełnie innym zespołem po tym, jak wymieniono Ericka Neala na Kerrona Johnsona. Po zmianie trenera lepiej niż we wcześniejszym etapie sezonu gra Tomasz Śnieg jednak całościowo ofensywnie nie jest to tak groźny zespół. Pokazały to mecze z trzema najsłabszymi ekipami w lidze. Z drugiej strony drużynie nie można było odmówić zaangażowania i w defensywie było lepiej niż wcześniej. Prawdziwa weryfikacja, na co wystarczy taka gra, jednak właśnie nastąpi w meczach z dużo silniejszymi rywalami.

Takim przeciwnikiem jest zajmujący czwarte miejsce w tabeli (bilans 16-8, 9-3 u siebie) Anwil. Ekipa prowadzona przez trenera Przemysława Frasunkiewicza ostatnio zmagała się z poważnym dołkiem. Przegrała cztery mecze z rzędu w Energa Basket Lidze oraz ćwierćfinał Suzuki Pucharu Polski. O ile porażka w Słupsku nie była niespodzianką to już dwie przegrane z Kingiem Szczecin oraz wpadki z Asseco Arką i MKS-em Dąbrowa Górnicza wprowadziły niepokój w szeregi włocławskich kibiców.

Nadal to jednak mocny zespół, który przełamał się w piątkowym meczu, wygrywając na wyjeździe z Treflem Sopot 89:82. Początek był niesamowity - 15/16 celnych prób z gry i prowadzenie 42:20. Później przewaga wzrosła nawet do 23 punktów, ale podobnie, jak w przegranych meczach Anwil miał problemy z jej utrzymaniem. PGE Spójnia musi, zatem szukać swojej szansy do końca nawet, gdyby początkowo mecz się jej nie ułożył.

Stargardzianie są w zupełnie innej sytuacji. Z bilansem 10-13 zajmują 12. miejsce. Biorąc pod uwagę terminarz, realne jest zakończenie sezonu na tej lokacie, bo 10 zwycięstw ma też Asseco Arka Gdynia, która rozegrała więcej spotkań. Do "ósemki" PGE Spójnia traci minimum dwa zwycięstwa. Do tego ma gorszy bilans bezpośrednich starć z Kingiem. Przy tylko siedmiu meczach do końca sezonu i kilku innych kandydatach do play-offów (Enea Abramczyk Astoria Bydgoszcz i Trefl Sopot) szanse na coś więcej niż spokojne utrzymanie nie są duże.

Poniedziałkowy mecz ma jeszcze jeden smaczek. Zmierzy się w nim dwóch najlepszych strzelców Energa Basket Ligi. O tym, kto zostanie królem strzelców decyduje średnia punktowa zakładając, że koszykarz rozegra minimum połowę spotkań drużyny, bo wtedy jest uwzględniany w indywidualnych statystykach.

Do statystyk wskoczył Admon Gilder, który wystąpił w 12 meczach PGE Spójni. Ze średnią 19 punktów jest liderem klasyfikacji strzelców. Drugi ze średnią 18,75 jest Jonah Mathews z Anwilu. Sytuacja może się zmieniać do końca sezonu, ale zapowiada się na ciekawą rywalizację, bo Admon Gilder jest regularnym łowcą punktów i może wyśrubować swoje osiągnięcia.

Anwil Włocławek - PGE Spójnia Stargard / poniedziałek 14.03.2022 godz. 18:00.
 

Materiał sponsorowany