Wpływ na takie decyzje ma mieć np. niskie bezrobocie w kraju czy sugerowanie się przepisami w innych krajach UE.
 

Dłuższy urlop w ciągu roku?

To kiełbasa wyborcza na koszt pracodawców czy może faktyczna potrzeba dla przepracowanego narodu? Ciężko jednoznacznie stwierdzić. Koszt takich zmian na pewno poniosą pracodawcy, którzy przerzucą to na swoich klientów.
Trwają konsultacje pomiędzy rządem, związkami zawodowymi oraz pracodawcami. Ci ostatni oczywiście są z tego pomysłu najmniej zadowoleni. Planowane są rozwiązania:

• 26 dni urlopu dla wszystkich,

• 31 dni urlopu dla wszystkich,

• 26 dni urlopu dla wszystkich, a 31 dni urlopu dla pracowników ze stażem 30 lat.

Krótszy tydzień pracy?

Związkowcy pragną także, by polski pracownik spędzał w pracy mniej czasu. Posługują się tutaj danymi z Eurostatu i porównanie m do innych krajów. DO polskich 40 godzin pracy w tygodniu, zestawiono 30 godzin Holendrów, 33,5 godzony w Danii, około 34 godzin w Norwegii czy ponad 34,5 godziny w Szwajcarii. Średnia w UE to 36 godzin, a więc jesteśmy mocno ponad nią.  

Na razie nikt nie podaje konkretnych liczb, ale pomysł obniżenia tygodniowego czasu pracy nie jest nowy i pomimo ryzyka nadchodzącego spowolnienia gospodarczego, może zostać wykorzystany przez rządzących jako tani (pokrywany z kieszenie obywateli czy przedsiębiorców) chwyt wyborczy.
Jak poinformowało BIP Ministerstwo Rozwoju, Pracy i Technologii, szczegółów możemy spodziewać się w kwietniu/maju.