Niedzielny mecz na konferencji prasowej skomentowali trener Maciej Raczyński i kapitan Tomasz Śnieg.
- Przede wszystkim chciałem podziękować swoim zawodnikom za zaangażowanie w całym meczu. Mieliśmy plan na to spotkanie i wydaje mi się, że zrealizowaliśmy go w 100 procentach. Przede wszystkim uczulałem swoich zawodników na początek spotkania. Pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem. Dzieliliśmy się piłką. Bardzo mnie cieszą 22 asysty. Bardzo dobra walka na tablicach. Każdy zawodnik, który wchodził na boisko dawał z siebie 100 procent. Jeszcze raz wielkie uznanie dla moich zawodników za to, jak podeszli do tego spotkania i za walkę, jaką dali w tym spotkaniu - ocenił trener PGE Spójni Stargard.
Dla Macieja Raczyńskiego był to szczególny pojedynek i jak się okazało wyjątkowe zwycięstwo. - Miło zawsze wraca się w rodzinne strony. Tutaj się urodziłem, wychowałem się i stawiałem pierwsze kroki w koszykówce. Sentyment jest, mimo że od pięciu lat jestem już w Stargardzie i tak naprawdę mówią już na mnie stargardzianin to jednak w sercu ten dom rodzinny zawsze pozostanie. Cieszę się, że udało mi się z moim zespołem osiągnąć ten sukces - powiedział szkoleniowiec Biało-Bordowych.
Ten mecz zapowiadano, jako pojedynek włocławskich trenerów. Anwil prowadzi Marcin Woźniak, który ma trochę większe doświadczenie, jako asystent. Niepokonany w roli pierwszego trenera pozostał jednak Maciej Raczyński.
- Znamy się od wielu lat. W tym sezonie często analizowaliśmy wspólnie różne sytuacje. Wymienialiśmy się spostrzeżeniami. Ja byłem asystentem, Marcin również. To było naturalne. Los sprawił tak, że poprowadzimy zespoły. To będzie dla mnie ciekawe doświadczenie - mówił w przedmeczowym wywiadzie w Radiu Rottweilery trener PGE Spójni.
Do tego również krótko odniósł się na konferencji prasowej. - Bardzo liczę na rozwój Marcina. O wielu rzeczach w tym sezonie rozmawialiśmy, wspólnie analizowaliśmy, bo byliśmy asystentami. Życzę mu jak najlepiej w przyszłości i będę za niego trzymał kciuki - podsumował Maciej Raczyński.
Jeszcze przed meczem we wspomnianej rozmowie Krzysztof Szaradowski pytał o dalszą przyszłość Macieja Raczyńskiego. Jasna deklaracja jednak nie padła. - Na razie nie chcę komentować tej całej sytuacji. Powiedziałem chłopakom, że staram się ich przygotować do każdego kolejnego meczu. Czas pokaże. Staramy się pracować żeby jak najlepiej wyglądać w każdym kolejnym spotkaniu. Przed nami seria trudnych wyjazdów - mówił trener PGE Spójni.
Koncentracja na każdym następnym meczu na razie działa. Jeżeli po spotkaniu z HydroTruckiem Radom (84:71) można było mieć wątpliwości, czy ten zespół może grać inaczej to niedzielny pojedynek pokazał, że tak faktycznie jest. Oczywiście Anwil to na razie nie jest czołowa ekipa Energa Basket Ligi, ale nawet przy absencjach Ivana Almeidy i Przemysława Zamojskiego potencjał przeciwnika był wysoki. Koszykarze PGE Spójni jednak pokazali, że mogą grać zdecydowanie lepiej niż na początku sezonu.
- Dobrze weszliśmy w ten mecz tak, jak chcieliśmy i sobie zakładaliśmy. To dało nam właściwy rytm i kierunek, który chcieliśmy trzymać przez całe spotkanie. Mieliśmy momenty, gdzie Anwil wracał. Zeszli na jedno oczko, ale spokojnie cierpliwie graliśmy koszykówkę, którą sobie zakładaliśmy. Każdy z zawodników dał coś dobrego: zbiórki, asysty, punkty. Tak chcemy grać. U nas ostatnio dużo się działo. Powiew świeżości myślę, że zadziałał. Drugie zwycięstwo z rzędu. To jest to, czego potrzebowaliśmy. Każdy jest szczęśliwy. Nic tak nie cementuje drużyny, jak zwycięstwa. Życzę Anwilowi powodzenia w dalszej części sezonu, a my się cieszymy - analizował na gorąco Tomasz Śnieg.
- Przede wszystkim chciałem podziękować swoim zawodnikom za zaangażowanie w całym meczu. Mieliśmy plan na to spotkanie i wydaje mi się, że zrealizowaliśmy go w 100 procentach. Przede wszystkim uczulałem swoich zawodników na początek spotkania. Pokazaliśmy, że jesteśmy zespołem. Dzieliliśmy się piłką. Bardzo mnie cieszą 22 asysty. Bardzo dobra walka na tablicach. Każdy zawodnik, który wchodził na boisko dawał z siebie 100 procent. Jeszcze raz wielkie uznanie dla moich zawodników za to, jak podeszli do tego spotkania i za walkę, jaką dali w tym spotkaniu - ocenił trener PGE Spójni Stargard.
Dla Macieja Raczyńskiego był to szczególny pojedynek i jak się okazało wyjątkowe zwycięstwo. - Miło zawsze wraca się w rodzinne strony. Tutaj się urodziłem, wychowałem się i stawiałem pierwsze kroki w koszykówce. Sentyment jest, mimo że od pięciu lat jestem już w Stargardzie i tak naprawdę mówią już na mnie stargardzianin to jednak w sercu ten dom rodzinny zawsze pozostanie. Cieszę się, że udało mi się z moim zespołem osiągnąć ten sukces - powiedział szkoleniowiec Biało-Bordowych.
Ten mecz zapowiadano, jako pojedynek włocławskich trenerów. Anwil prowadzi Marcin Woźniak, który ma trochę większe doświadczenie, jako asystent. Niepokonany w roli pierwszego trenera pozostał jednak Maciej Raczyński.
- Znamy się od wielu lat. W tym sezonie często analizowaliśmy wspólnie różne sytuacje. Wymienialiśmy się spostrzeżeniami. Ja byłem asystentem, Marcin również. To było naturalne. Los sprawił tak, że poprowadzimy zespoły. To będzie dla mnie ciekawe doświadczenie - mówił w przedmeczowym wywiadzie w Radiu Rottweilery trener PGE Spójni.
Do tego również krótko odniósł się na konferencji prasowej. - Bardzo liczę na rozwój Marcina. O wielu rzeczach w tym sezonie rozmawialiśmy, wspólnie analizowaliśmy, bo byliśmy asystentami. Życzę mu jak najlepiej w przyszłości i będę za niego trzymał kciuki - podsumował Maciej Raczyński.
Jeszcze przed meczem we wspomnianej rozmowie Krzysztof Szaradowski pytał o dalszą przyszłość Macieja Raczyńskiego. Jasna deklaracja jednak nie padła. - Na razie nie chcę komentować tej całej sytuacji. Powiedziałem chłopakom, że staram się ich przygotować do każdego kolejnego meczu. Czas pokaże. Staramy się pracować żeby jak najlepiej wyglądać w każdym kolejnym spotkaniu. Przed nami seria trudnych wyjazdów - mówił trener PGE Spójni.
Koncentracja na każdym następnym meczu na razie działa. Jeżeli po spotkaniu z HydroTruckiem Radom (84:71) można było mieć wątpliwości, czy ten zespół może grać inaczej to niedzielny pojedynek pokazał, że tak faktycznie jest. Oczywiście Anwil to na razie nie jest czołowa ekipa Energa Basket Ligi, ale nawet przy absencjach Ivana Almeidy i Przemysława Zamojskiego potencjał przeciwnika był wysoki. Koszykarze PGE Spójni jednak pokazali, że mogą grać zdecydowanie lepiej niż na początku sezonu.
- Dobrze weszliśmy w ten mecz tak, jak chcieliśmy i sobie zakładaliśmy. To dało nam właściwy rytm i kierunek, który chcieliśmy trzymać przez całe spotkanie. Mieliśmy momenty, gdzie Anwil wracał. Zeszli na jedno oczko, ale spokojnie cierpliwie graliśmy koszykówkę, którą sobie zakładaliśmy. Każdy z zawodników dał coś dobrego: zbiórki, asysty, punkty. Tak chcemy grać. U nas ostatnio dużo się działo. Powiew świeżości myślę, że zadziałał. Drugie zwycięstwo z rzędu. To jest to, czego potrzebowaliśmy. Każdy jest szczęśliwy. Nic tak nie cementuje drużyny, jak zwycięstwa. Życzę Anwilowi powodzenia w dalszej części sezonu, a my się cieszymy - analizował na gorąco Tomasz Śnieg.
Materiał sponsorowany