Skrzydłowy mówi o swoim powrocie po kontuzji odniesionej na turnieju w Poznaniu, celu na nowy sezon i najbliższych ligowych meczach.
Patryk Neumann: Jakie nastroje są w zespole PGE Spójni Stargard przed pierwszym meczem Energa Basket Ligi?
Kacper Młynarski: Bardzo dobre. Czekaliśmy na to całe przygotowania żeby do tego meczu doszło. Jesteśmy zwarci i gotowi.
Forma już jest?
- Miejmy nadzieję. Cały czas mamy jakieś problemy zdrowotne. Nie możemy potrenować wszyscy razem, ale damy z siebie wszystko.
PGE Spójnia Stargard nie będzie faworytem w meczu z Asseco Arką Gdynia. To o tyle dobre, że nie będzie dużej presji.
- Na pewno możemy powiedzieć, że faworytem jest Arka natomiast my bardziej sami nakładamy na siebie presję, która powinna świadczyć o tym, że chcemy wygrywać mecze. Zwłaszcza u siebie musimy dać z siebie wszystko. Kibice pierwszy raz przyjdą nas zobaczyć i myślę, że będzie nas to wystarczająco motywowało. Na pewno nie odpuścimy.
Celem są play-offy, ale większość klubów składa podobne deklaracje.
- Trzeba też być realistą. Oczywiście celem jest play-off. Każdy z nas przyjechał tutaj z takim celem natomiast liga bardzo się wyrówna. Myślę, że miejsca 5-13 będą mocno wyrównane i na razie ciężko powiedzieć, jak będą wyglądały nasze szanse. Trzeba być realistami, bo w ostatnim sezonie była tutaj walka do końca o utrzymanie. Trudno w ciągu kilku miesięcy przeskoczyć żeby od razu zagwarantować sobie play-off. Chcemy być jak najlepsi, a zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Dużo czasu potrzeba żebyście się zgrali?
- Zespół się buduje. Pewnie ktoś jeszcze dojdzie. Tydzień trenujemy wszyscy razem, od kiedy Ray dołączył. Daleka droga do tego, aby to wyglądało tak, jak chcemy. Zdecydowanie widać, że z każdym dniem jest coraz lepiej. Intensywność na treningach się poprawia. Miejmy nadzieję, że wszyscy będą zdrowi i będziemy mogli trenować w pełnym składzie.
Przygotowania do sezonu były trudne. W Poznaniu doznał pan kontuzji. Na szczęście nie było to tak poważne, jak zapowiadało się na początku.
- Dokładnie. Można powiedzieć, że kamień spadł z serca, bo pierwsze prognozy były fatalne. Chłopaki z innych drużyn, którzy to widzieli mówili mi, że naprawdę wyglądało to źle. Na szczęście silny organizm się obronił i noga wytrzymała. Cieszę się, że tak wyszło. Na razie jest jeszcze dyskomfort z tą nogą, ale to jest najmniejszy wymiar kary po tym, co się stało.
Następne mecze będą dla pana szczególne? Wyjazd do Polpharmy Starogard Gdański, a później Anwil Włocławek.
- Ciężko powiedzieć, czy jakieś szczególne. To jest już mój chyba piąty klub w ekstraklasie. Powoli się do tego przyzwyczajam, że często zmieniam kluby. Tak to się zgrywa, że często gram dobre mecze ze swoimi poprzednimi pracodawcami. Miejmy nadzieję, że tak będzie i tym razem.
Patryk Neumann: Jakie nastroje są w zespole PGE Spójni Stargard przed pierwszym meczem Energa Basket Ligi?
Kacper Młynarski: Bardzo dobre. Czekaliśmy na to całe przygotowania żeby do tego meczu doszło. Jesteśmy zwarci i gotowi.
Forma już jest?
- Miejmy nadzieję. Cały czas mamy jakieś problemy zdrowotne. Nie możemy potrenować wszyscy razem, ale damy z siebie wszystko.
PGE Spójnia Stargard nie będzie faworytem w meczu z Asseco Arką Gdynia. To o tyle dobre, że nie będzie dużej presji.
- Na pewno możemy powiedzieć, że faworytem jest Arka natomiast my bardziej sami nakładamy na siebie presję, która powinna świadczyć o tym, że chcemy wygrywać mecze. Zwłaszcza u siebie musimy dać z siebie wszystko. Kibice pierwszy raz przyjdą nas zobaczyć i myślę, że będzie nas to wystarczająco motywowało. Na pewno nie odpuścimy.
Celem są play-offy, ale większość klubów składa podobne deklaracje.
- Trzeba też być realistą. Oczywiście celem jest play-off. Każdy z nas przyjechał tutaj z takim celem natomiast liga bardzo się wyrówna. Myślę, że miejsca 5-13 będą mocno wyrównane i na razie ciężko powiedzieć, jak będą wyglądały nasze szanse. Trzeba być realistami, bo w ostatnim sezonie była tutaj walka do końca o utrzymanie. Trudno w ciągu kilku miesięcy przeskoczyć żeby od razu zagwarantować sobie play-off. Chcemy być jak najlepsi, a zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Dużo czasu potrzeba żebyście się zgrali?
- Zespół się buduje. Pewnie ktoś jeszcze dojdzie. Tydzień trenujemy wszyscy razem, od kiedy Ray dołączył. Daleka droga do tego, aby to wyglądało tak, jak chcemy. Zdecydowanie widać, że z każdym dniem jest coraz lepiej. Intensywność na treningach się poprawia. Miejmy nadzieję, że wszyscy będą zdrowi i będziemy mogli trenować w pełnym składzie.
Przygotowania do sezonu były trudne. W Poznaniu doznał pan kontuzji. Na szczęście nie było to tak poważne, jak zapowiadało się na początku.
- Dokładnie. Można powiedzieć, że kamień spadł z serca, bo pierwsze prognozy były fatalne. Chłopaki z innych drużyn, którzy to widzieli mówili mi, że naprawdę wyglądało to źle. Na szczęście silny organizm się obronił i noga wytrzymała. Cieszę się, że tak wyszło. Na razie jest jeszcze dyskomfort z tą nogą, ale to jest najmniejszy wymiar kary po tym, co się stało.
Następne mecze będą dla pana szczególne? Wyjazd do Polpharmy Starogard Gdański, a później Anwil Włocławek.
- Ciężko powiedzieć, czy jakieś szczególne. To jest już mój chyba piąty klub w ekstraklasie. Powoli się do tego przyzwyczajam, że często zmieniam kluby. Tak to się zgrywa, że często gram dobre mecze ze swoimi poprzednimi pracodawcami. Miejmy nadzieję, że tak będzie i tym razem.
Materiał sponsorowany