Materiał sponsorowany
To prawdopodobnie był najlepszy mecz naszej drużyny w sezonie. Stargardzianie nie ustrzegli się błędów i przestojów, ale pokonali wyżej notowany TBV Start Lublin aż 93:78. Znakomity był początek oraz koniec tego spotkania.
Stargardzianie od początku przejęli inicjatywę. Trener gospodarzy już w pierwszej kwarcie wykorzystał dwie przysługujące mu przerwy. David Dedek miał powody do niepokoju. Jego drużyna trafiła tylko 3/16 prób z gry, a do tego nie istniała również w defensywie. Spójnia prowadziła nawet 25:11, a po 10 minutach było 27:14. Gospodarze ponad połowę, bo osiem punktów zdobyli z linii rzutów wolnych.
W drugiej kwarcie gra się wyrównała. TBV Start od wyniku 18:32 zaczął odrabiać straty. Miejscowi byli blisko, bo przegrywali nawet 40:41, ale na przerwę schodzili ze stratą pięciu oczek. W trzeciej kwarcie udało im się wyjść na prowadzenie 52:49. Dobrze po obu stronach parkietu prezentował się Devonte Upson. Wcześniej pościg prowadzili James Washington (20 punktów i sześć asyst), Joe Thomasson (14 punktów, 5/15 z gry) i Marcin Dutkiewicz.
Spójnia wcale nie podłamała się po stracie prowadzenia. W końcu wyższy bieg wrzucił Rod Camphor i po 30 minutach przewaga wzrosła do sześciu punktów (66:60). W decydującej odsłonie gospodarze zdołali kilka razy doprowadzić do remisu. Ostatnie dwie minuty jednak totalnie należały do Biało-Bordowych, którzy zakończyli spotkanie serią 13:0 i zwycięstwem 93:78. Kluczowe rzuty trafili Camphor i Tweety Carter. Później TBV Start faulował, a Spójnia powiększała przewagę. Rezultat rzutem z dystansu ustalił Carter.
Nasza drużyna miała wyższą skuteczność, ale przede wszystkim jej bronią były rzuty trzypunktowe - 14/26 przy 6/21 gospodarzy. Beniaminek zdominował też zbiórki - 40:29. Jedynym poważnym mankamentem było 16 strat przy tylko siedmiu rywali. Przekładało się to na punkty, bo TBV Start zdobył 20 oczek po błędach Spójni tracąc cztery po własnych pomyłkach. Przy takiej różnicy tym większe wrażenie robi końcowy rezultat.
W końcu dużą cegiełkę do sukcesu dołożyli zmiennicy, którzy zdobyli 49 punktów (miejscowi 21). Podobnie, jak w sobotę z ławki zaczął Camphor, który rzucił 23 punkty (4/6 za trzy). Zdecydowanie bardziej zaskoczyli jednak dwaj inni koszykarze. Norbertas Giga zdobył 14 punktów (6/7 z gry), a dziewięć oczek i sześć zbiórek dołożył Shane Richards. Piotr Pamuła rzucił 13, a Jimmie Taylor i Carter po 12 oczek. Taylor trafił 4/5 prób z gry i co warte podkreślenia 4/5 rzutów wolnych. Miał też osiem zbiórek i dwa bloki.
Trener Kamil Piechucki po porażkach w Zielonej Górze i Gliwicach powtarzał, że w kolejnym meczu będzie lepiej. Mówił również, że mecz z Polpharmą nie jest spotkaniem ostatniej szansy. Okazały się to prorocze słowa. Spójnia odniosła dwa zwycięstwa z rzędu i z bilansem 8-20 jest już naprawdę blisko utrzymania. Jeżeli w środę przegrają Miasto Szkła oraz Trefl to utrzymanie Spójni w Energa Basket Lidze stanie się faktem. Obie te drużyny nie będą faworytem wyjazdowych spotkań.
Przed Spójnią jeszcze tylko dwa domowe mecze. W sobotę 20 kwietnia o godz. 15:00 pojedynek z Arged BMSlam Stalą Ostrów Wielkopolski. W niedzielę 28 kwietnia (17:45) natomiast spotkanie z Arką Gdynia.
TBV Start Lublin - Spójnia Stargard 78:93 (14:27, 26:18, 20:21, 18:27)
TBV Start: James Washington 20, Joe Thomasson 14, Devonte Upson 12, Anton Gaddefors 10, Marcin Dutkiewicz 9, Mateusz Dziemba 7, Michael Gospodarek 3, Kacper Borowski 2, Roman Szymański 1, Wojciech Czerlonko 0, Bartłomiej Pelczar 0, Uros Mirković 0.
Spójnia: Rod Camphor 23, Norbertas Giga 14, Piotr Pamuła 13, Tweety Carter 12, Jimmie Taylor 12, Shane Richards 9, Marcin Dymała 4, Dawid Bręk 3, Hubert Pabian 3, Wojciech Fraś 0.
Stargardzianie od początku przejęli inicjatywę. Trener gospodarzy już w pierwszej kwarcie wykorzystał dwie przysługujące mu przerwy. David Dedek miał powody do niepokoju. Jego drużyna trafiła tylko 3/16 prób z gry, a do tego nie istniała również w defensywie. Spójnia prowadziła nawet 25:11, a po 10 minutach było 27:14. Gospodarze ponad połowę, bo osiem punktów zdobyli z linii rzutów wolnych.
W drugiej kwarcie gra się wyrównała. TBV Start od wyniku 18:32 zaczął odrabiać straty. Miejscowi byli blisko, bo przegrywali nawet 40:41, ale na przerwę schodzili ze stratą pięciu oczek. W trzeciej kwarcie udało im się wyjść na prowadzenie 52:49. Dobrze po obu stronach parkietu prezentował się Devonte Upson. Wcześniej pościg prowadzili James Washington (20 punktów i sześć asyst), Joe Thomasson (14 punktów, 5/15 z gry) i Marcin Dutkiewicz.
Spójnia wcale nie podłamała się po stracie prowadzenia. W końcu wyższy bieg wrzucił Rod Camphor i po 30 minutach przewaga wzrosła do sześciu punktów (66:60). W decydującej odsłonie gospodarze zdołali kilka razy doprowadzić do remisu. Ostatnie dwie minuty jednak totalnie należały do Biało-Bordowych, którzy zakończyli spotkanie serią 13:0 i zwycięstwem 93:78. Kluczowe rzuty trafili Camphor i Tweety Carter. Później TBV Start faulował, a Spójnia powiększała przewagę. Rezultat rzutem z dystansu ustalił Carter.
Nasza drużyna miała wyższą skuteczność, ale przede wszystkim jej bronią były rzuty trzypunktowe - 14/26 przy 6/21 gospodarzy. Beniaminek zdominował też zbiórki - 40:29. Jedynym poważnym mankamentem było 16 strat przy tylko siedmiu rywali. Przekładało się to na punkty, bo TBV Start zdobył 20 oczek po błędach Spójni tracąc cztery po własnych pomyłkach. Przy takiej różnicy tym większe wrażenie robi końcowy rezultat.
W końcu dużą cegiełkę do sukcesu dołożyli zmiennicy, którzy zdobyli 49 punktów (miejscowi 21). Podobnie, jak w sobotę z ławki zaczął Camphor, który rzucił 23 punkty (4/6 za trzy). Zdecydowanie bardziej zaskoczyli jednak dwaj inni koszykarze. Norbertas Giga zdobył 14 punktów (6/7 z gry), a dziewięć oczek i sześć zbiórek dołożył Shane Richards. Piotr Pamuła rzucił 13, a Jimmie Taylor i Carter po 12 oczek. Taylor trafił 4/5 prób z gry i co warte podkreślenia 4/5 rzutów wolnych. Miał też osiem zbiórek i dwa bloki.
Trener Kamil Piechucki po porażkach w Zielonej Górze i Gliwicach powtarzał, że w kolejnym meczu będzie lepiej. Mówił również, że mecz z Polpharmą nie jest spotkaniem ostatniej szansy. Okazały się to prorocze słowa. Spójnia odniosła dwa zwycięstwa z rzędu i z bilansem 8-20 jest już naprawdę blisko utrzymania. Jeżeli w środę przegrają Miasto Szkła oraz Trefl to utrzymanie Spójni w Energa Basket Lidze stanie się faktem. Obie te drużyny nie będą faworytem wyjazdowych spotkań.
Przed Spójnią jeszcze tylko dwa domowe mecze. W sobotę 20 kwietnia o godz. 15:00 pojedynek z Arged BMSlam Stalą Ostrów Wielkopolski. W niedzielę 28 kwietnia (17:45) natomiast spotkanie z Arką Gdynia.
TBV Start Lublin - Spójnia Stargard 78:93 (14:27, 26:18, 20:21, 18:27)
TBV Start: James Washington 20, Joe Thomasson 14, Devonte Upson 12, Anton Gaddefors 10, Marcin Dutkiewicz 9, Mateusz Dziemba 7, Michael Gospodarek 3, Kacper Borowski 2, Roman Szymański 1, Wojciech Czerlonko 0, Bartłomiej Pelczar 0, Uros Mirković 0.
Spójnia: Rod Camphor 23, Norbertas Giga 14, Piotr Pamuła 13, Tweety Carter 12, Jimmie Taylor 12, Shane Richards 9, Marcin Dymała 4, Dawid Bręk 3, Hubert Pabian 3, Wojciech Fraś 0.