Materiał sponsorowany
Mecz z Polpharmą Starogard Gdański ocenił Marcin Dymała.
Spójnia Stargard wygrała w sobotę 72:65. Nasz rozmówca był trzecim strzelcem drużyny. Po dłuższej przerwie pojawił się w pierwszej piątce. Na parkiecie spędził 16 minut zdobywając 12 punktów (5/8 z gry).
Patryk Neumann: Bardzo ważny mecz. Wytrzymaliście presję, od początku dobrze prezentując się w tym spotkaniu.
Marcin Dymała: Wiedzieliśmy, że będzie to niesamowicie ciężkie spotkanie. Po porażkach w Dąbrowie Górniczej i Gliwicach była dużo większa presja na nas, ale udźwignęliśmy ciężar tego spotkania. Cieszymy się z dwóch punktów, bo myślę, że są to bardzo ważne punkty w kontekście walki o utrzymanie.
W końcu obrona zadziałała, bo szczególnie w dwóch wcześniejszych meczach było do was dużo uwag o defensywę.
- Byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu. Staraliśmy się dobrze egzekwować założenia taktyczne i spowalniać grę. Wiedzieliśmy, że Polpharma jest zespołem ataku. Kontry i rzuty w szybkim ataku napędzają ich. Mają dobrych strzelców i zawodników podkoszowych, którzy atakują zbiórkę. Jest to bardzo dobry zespół i cieszę się, że zagraliśmy takie spotkanie.
Wróciłeś do pierwszej piątki po dobrym meczu w Gliwicach i pomogło to drużynie w pojedynku z Polpharmą.
- Cieszę się, że trener mi zaufał. Jestem tutaj trzeci sezon. Jestem zżyty z chłopakami, którzy grają ze mną dłużej. Znam się też z kibicami. Z każdej strony czuję wsparcie w Stargardzie. Zależy mi bardzo na utrzymaniu ekstraklasy, bo wiem, że kibice na to zasługują, co pokazują na każdym meczu. Nie jest tak, że wygrywamy każde spotkanie i hala się zapełnia. Było dużo porażek i naprawdę wielki szacunek, że kibice tak szczelnie wypełniają halę w Stargardzie. Uważam, że to jest naprawdę duży wyczyn. Cały czas czujemy ich wsparcie. Chciałbym im podziękować. Ta publiczność rosła w siłę z każdym kolejnym meczem. Ludzie zaczęli się identyfikować ze Spójnią.
Odnieśliście siódme zwycięstwo. To oznacza, że utrzymanie jest już blisko. Naprawdę musielibyście mieć dużego pecha żeby spaść na ostatnie miejsce.
- Jeszcze nie ma co kalkulować. Cieszę się z tych dwóch punktów, bo to jest sprawa priorytetowa. Musimy patrzeć na siebie. Są zespoły, które są za nami w tabeli. Mecze, które te zespoły grają są dla nas ważne, ale musimy patrzeć na siebie. Mamy jeszcze trzy spotkania. Są to trudne mecze, ale jak już pokazaliśmy kilka razy takie mecze nam służą. Na pewno tanio skóry nie sprzedamy.
Po zmianach w zespole, kiedy dostawałeś tylko po kilka minut to był trudny moment?
- Na pewno był, bo wszyscy wiedzą, że jestem ambitny. Dużo pracuję sam nad sobą. W przerwie pomiędzy sezonami dużo czasu poświęcam na przygotowanie. Szczególnie mama w domu mówi żebym nie chodził tyle na salę, czy siłownię. Minut było mniej, ale tak, jak trener powiedział na konferencji, każdy akceptuje swoją rolę w zespole. Mimo że grałem mniej starałem się pomóc drużynie na tyle na ile mogłem. W ostatnich meczach minut było więcej. Jaka będzie decyzja, taką rolę zaakceptuję. Każdego celem w zespole jest to żeby Spójnia utrzymała się w ekstraklasie.
Spójnia Stargard wygrała w sobotę 72:65. Nasz rozmówca był trzecim strzelcem drużyny. Po dłuższej przerwie pojawił się w pierwszej piątce. Na parkiecie spędził 16 minut zdobywając 12 punktów (5/8 z gry).
Patryk Neumann: Bardzo ważny mecz. Wytrzymaliście presję, od początku dobrze prezentując się w tym spotkaniu.
Marcin Dymała: Wiedzieliśmy, że będzie to niesamowicie ciężkie spotkanie. Po porażkach w Dąbrowie Górniczej i Gliwicach była dużo większa presja na nas, ale udźwignęliśmy ciężar tego spotkania. Cieszymy się z dwóch punktów, bo myślę, że są to bardzo ważne punkty w kontekście walki o utrzymanie.
W końcu obrona zadziałała, bo szczególnie w dwóch wcześniejszych meczach było do was dużo uwag o defensywę.
- Byliśmy dobrze przygotowani do tego meczu. Staraliśmy się dobrze egzekwować założenia taktyczne i spowalniać grę. Wiedzieliśmy, że Polpharma jest zespołem ataku. Kontry i rzuty w szybkim ataku napędzają ich. Mają dobrych strzelców i zawodników podkoszowych, którzy atakują zbiórkę. Jest to bardzo dobry zespół i cieszę się, że zagraliśmy takie spotkanie.
Wróciłeś do pierwszej piątki po dobrym meczu w Gliwicach i pomogło to drużynie w pojedynku z Polpharmą.
- Cieszę się, że trener mi zaufał. Jestem tutaj trzeci sezon. Jestem zżyty z chłopakami, którzy grają ze mną dłużej. Znam się też z kibicami. Z każdej strony czuję wsparcie w Stargardzie. Zależy mi bardzo na utrzymaniu ekstraklasy, bo wiem, że kibice na to zasługują, co pokazują na każdym meczu. Nie jest tak, że wygrywamy każde spotkanie i hala się zapełnia. Było dużo porażek i naprawdę wielki szacunek, że kibice tak szczelnie wypełniają halę w Stargardzie. Uważam, że to jest naprawdę duży wyczyn. Cały czas czujemy ich wsparcie. Chciałbym im podziękować. Ta publiczność rosła w siłę z każdym kolejnym meczem. Ludzie zaczęli się identyfikować ze Spójnią.
Odnieśliście siódme zwycięstwo. To oznacza, że utrzymanie jest już blisko. Naprawdę musielibyście mieć dużego pecha żeby spaść na ostatnie miejsce.
- Jeszcze nie ma co kalkulować. Cieszę się z tych dwóch punktów, bo to jest sprawa priorytetowa. Musimy patrzeć na siebie. Są zespoły, które są za nami w tabeli. Mecze, które te zespoły grają są dla nas ważne, ale musimy patrzeć na siebie. Mamy jeszcze trzy spotkania. Są to trudne mecze, ale jak już pokazaliśmy kilka razy takie mecze nam służą. Na pewno tanio skóry nie sprzedamy.
Po zmianach w zespole, kiedy dostawałeś tylko po kilka minut to był trudny moment?
- Na pewno był, bo wszyscy wiedzą, że jestem ambitny. Dużo pracuję sam nad sobą. W przerwie pomiędzy sezonami dużo czasu poświęcam na przygotowanie. Szczególnie mama w domu mówi żebym nie chodził tyle na salę, czy siłownię. Minut było mniej, ale tak, jak trener powiedział na konferencji, każdy akceptuje swoją rolę w zespole. Mimo że grałem mniej starałem się pomóc drużynie na tyle na ile mogłem. W ostatnich meczach minut było więcej. Jaka będzie decyzja, taką rolę zaakceptuję. Każdego celem w zespole jest to żeby Spójnia utrzymała się w ekstraklasie.