Dzisiaj jest: 29.3.2024, imieniny: Marka, Wiktoryny, Zenona

Biega, by wywołać uśmiech

Dodano: 6 lat temu Autor:
Redakcja poleca!

27 maja minie dokładnie 100 dni od momentu, kiedy Mariusz Malec, członek Stargardzkiego Klubu Morsów Miedwianie, podjął wyzwanie codziennego biegu dla ciężko chorych dziewczynek- Milenki i Kornelki.

Biega, by wywołać uśmiech
Zapytaliśmy biegacza o jego plany i cele na dalszy etap charytatywnego wyzwania.

17 lutego rozpoczęła się akcja charytatywna zorganizowana przez Stargardzki Klub Morsów Miedwianie. Jeden z jego członków, Mariusz Malec, zobowiązał się biegać codziennie, przez 365 dni, dystans 10 km. Ma to zwrócić uwagę sponsorów, darczyńców indywidualnych i instytucji na cierpienie i problemy, z jakimi na co dzień borykają się dwie chore dziewczynki- 7-letnia Milenka i 2-letnia Kornelka oraz zachęcić ich do wpłaty pieniędzy na rehabilitację i leczenie dziewczynek. W dniu inauguracji akcji udało się zebrać ponad 8 tysięcy złotych.

Oprócz codziennego biegu na dystansie 10 km Mariusz Malec zamierza brać też udział w zawodach biegowych na dystansie ultra, co powinno zwiększyć ostateczny dystans zaplanowanych 3650 km. Zapytaliśmy biegacza o jego plany i cele, jakie zamierza zrealizować w najbliższym czasie.

Mariusz Łabędzki: Opowiedz swoje początki z bieganiem, kiedy to było, jak zacząłeś i od ilu lat biegasz?

Mariusz Malec: Może się trochę zdziwisz, ale biegam trzeci rok. Pamiętam, że trzy lata temu, jakoś w podobnym okresie, chyba we wrześniu był Dzikobieg i zadzwonił do mnie kolega i powiedział "Słuchaj, tworzymy drużynę, czy nie zechciałbyś z nami pobiec?". To był mój pierwszy bieg w zawodach. Wcześniej sobie truchtałem, ale to nie było żadne wyczynowe bieganie. Pobiegłem na dystansie 5 km przez las na Dzikobiegu. Bardzo mi się spodobało. Zobaczyłem ludzi z koszulkami Runmageddon, nie wiedziałem nawet co to jest, pytałem innych, co to jest Runmageddon. Zobaczyłem, ktoś mi wytłumaczył, że to taki bieg z przeszkodami. Wystartowałem potem w Runmaggedonie 12 km, w classicu, i tak złapałem bakcyla. Moim następnym dystansem to już był maraton.

Czyli od razu przeskok, półmaratonu nie zrobiłeś?

Zrobiłem raz w życiu półmaraton, ale to dlatego, że mi koleżanka oddała pakiet, bo  nie mogła wystartować. To był jeden jedyny raz, sam się nie zapisałem.

Później był ultramaraton. Kiedy?

Ultramaraton zrobiłem po roku biegania i to był ekstremalny Bieg Tygrysa w Orzyszu z plecakiem 10 kg, w opinaczach, w moro, czołganie, przeszkody. Zająłem tam drugie miejsce.

Czyli pierwsze sukcesy biegania były i są. A co Cię skłoniło do tego, że zostałeś wielbicielem zimnej wody?

Całe życie szukałem sposobu na siebie, jakiegoś hobby. Ciągnęło mnie zawsze do takich ekstremalnych historii od nurkowania, przez jazdę motorem. Morsowanie przeplatało się przez cały okres mojego sportowego życia. Zdarzyło mi się okazjonalnie w jakieś święta, Sylwestra, w morzu wykąpać i mi się to podobało. Nie sądziłem, że zawiązuje się u nas grupa. Potem się dowiedziałem, że jest chyba już 12 osób, ja byłem chyba 18, który się zapisał do klubu morsowego, więc to też były początki.

Zimą wolisz wykąpać się w jeziorze czy w morzu?

Szczerze mówiąc w morzu. Jest jakoś inaczej, tego się nie da opisać, po prostu jakoś inaczej się kąpie. Ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma.

Nie bez kozery mówimy o bieganiu i morsowaniu, bo akcja "Wybiegajmy dzieciom uśmiech", której jesteś liderem i jednym z pomysłodawców, została zapoczątkowana przez Stargardzki Klub Morsów Miedwianie.

Morsy pomagały Milence, dla której teraz zbieramy pieniądze w ramach akcji "Wybiegajmy dzieciom uśmiech" i od jakiegoś czasu staraliśmy się to kwestować, to zbierać korki od butelek dla Milenki, ale to było takie od okazji do okazji i bardzo rzadko. Pomyślałem któregoś dnia i wspólnie z Panią Prezes Morsów zainicjowaliśmy taki pomysł, żeby połączyć to moje bieganie. Ja lubię stawiać sobie cele, dlatego pomyślałem, że wyznaczę sobie jakiś cel, jakąś wysoką poprzeczkę, ale żeby nie stracić impetu i zapału, to żeby ten cel był połączony z wyzwaniem i pomocą. Wpadliśmy na pomysł, żeby zrobić taką akcję, która będzie polegała na moim całorocznym bieganiu, ale żeby to nie było bieganie dla biegania, żeby ktoś mógł na tym skorzystać, ja żebym się w czasie trwania roku nie wycofał z powodu pogody, kontuzji itd. Pomyślałem, że zrobimy coś takiego właśnie jak "Wybiegajmy dzieciom uśmiech". Będziemy pomagać, a ja będę biegał. Pani Prezes podchwyciła, potem podzieliliśmy się tym pomysłem z morsami, wszyscy chętnie wzięli się do roboty i mamy "Wybiegajmy dzieciom uśmiech".

"Wybiegajmy dzieciom uśmiech" to jest pomoc dla Milenki i Kornelki. Opowiedz o tym coś więcej.

Związana z tym jest wzruszająca historia, bo pierwszy instynktowny pomysł był dla Milenki, bo dla niej już wcześniej zbieraliśmy. My byśmy chcieli pomóc wszystkim dzieciom, ale wiem, że to jest niemożliwe. Trzeba wybrać sobie realny cel i pomyśleliśmy o Milence, która potrzebuje pomocy. Strażakowi z OSP w Żarowie, który nam pomagał w tej akcji zbiórki dla Milenki, urodziła się ciężko chora Kornelka. Mama Milenki sama zainicjowała, że ona czuje się zobowiązana, żeby ta akcja była nie tylko dla jej dziecka, ale i dla dziecka strażaka, aby zbierać pieniądze na rehabilitację jego córki. Jako że byliśmy na początku tej akcji, jeszcze nie wszystko było uregulowane, to podłapaliśmy to i zbieramy dla dwóch dziewczynek- Milenki i Kornelki.

Akcja polega na tym, że biegasz codziennie dystans minimum 10 km, ale zdarza się też maraton. Zdarzyło Ci się nawet przebiec ultramaraton w Zielonej Górze.  

To jest jeden z kilku ultra, które mam w tym roku. Ten ultramaraton w Zielonej Górze miał dystans 103 km i najciężej było następnego dnia przebiec te swoje 10 km. Ale skoro tu jestem to wychodzi na to, że mi się udało. Kolejny ultra, najważniejszy mój bieg w tym roku, to jest Bieg Rzeźnika w Bieszczadach na dystansie ultra 115 km lub 140 km. Na 106 km można się zdecydować czy się pobiegnie zaplanowane 115 km, czy jest zapas czasu i można pobiec 140 km. Ja się nastawiam na 115 km, bieg trwa 24 godziny.

Gdzie Cię można najczęściej spotkać?
Najczęściej biegam od początku ścieżki rowerowej na Żarowo, startuje przy parkingu samochodowym. Biegnę do Żarowa, czasami kawałek dalej i zawracam do centrum miasta. Ale co środa biegam ze "Stargard. Ja się nie ścigam", spotykamy się o godz. 19 przy fontannie i tam robię swoje 10 km.

Każdy może przebiec z Tobą te 10 km i tempo jest dostosowane do każdego, prawda?

Chciałem przeprosić wszystkich tych, którzy są zawiedzeni. Nie mogę dostosować tempa do wszystkich. Ja biegnę swoim tempem, mogę na jakimś krótkim odcinku zwolnić lub przyspieszyć, ale nie dam rady biegać codziennie tempem innych osób. To nie jest jakiś wyśrubowany wynik, wychodzi 5,4-5,5 minuty na kilometr.

Skoro biegacze przy fontannie dają radę to znaczy, że da radę. Ale można Ci towarzyszyć na rowerze, a nawet motorze. Będziesz biegał 365 dni, taki jest plan, a już niedługo mija pierwsza 100, która minie 27 maja. Z tego względu zostanie zorganizowana uroczystość z okazji 100 dnia biegania dla Kornelki i Milenki.

Mamy studniówkę, dzień 100 przypada 27 maja. Pomyśleliśmy, że może ludziom w Stargardzie zaprezentować, tym, którzy jeszcze nie wiedzą, o co chodzi w akcji "Wybiegajmy dzieciom uśmiech", zachęcić ich do ruchu i zebrać pieniądze na rehabilitację dla dziewczynek. 27 maja przy fontannie w Parku Chrobrego od godz. 12 do 15 będziemy razem z morsami i innymi osobami, które są przychylne akcji, promować ją i zbierać pieniądze. Polegać to będzie na zachęcaniu dzieci z rodzicami do zabawy i pomaganie przez zabawę.

Gdzie można znaleźć informacje o akcji?

Na fanpage "Wybiegajmy dzieciom uśmiech" na Facebooku można przeczytać o akcji, można przeczytać jak pomóc, jest tam też numer konta, bo można wpłacać pieniądze. Zachęcam darczyńców i firmy, bo na tej stronie można się reklamować za jakąkolwiek wpłatę pieniędzy na dzieci. Są tam też zdjęcia i trasa biegu każdego dnia. O akcji można też przeczytać na stronie morsów i teraz przed studniówką są ulotki i plakaty, staramy się dotrzeć do jak największej liczby osób w Stargardzie.

Jakie masz najbliższe cele?

Najbliższe cele są takie, żeby nie dostać kontuzji do 1 czerwca, czyli Biegu Rzeźnika. Później będą kolejne zawody, ale najważniejsza jest akcja i żeby 365 dni roku przebiec bez kontuzji i zebrać jak najwięcej pieniędzy.

Dziękuję za rozmowę.

Również dziękuję, do usłyszenia i zobaczenia na trasie.

Prowadzenie i opracowanie wywiadu: Mariusz Łabędzki, Michał Padiasek

 
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Śladami Gryfików - spacer historyczny. Fotorelacja