Dzisiaj jest: 6.5.2024, imieniny: Beniny, Filipa, Judyty

Spójnia Stargard bliżej pierwszego miejsca. Karol Pytyś: To byłoby miłym zwieńczeniem ciężkiej pracy

Dodano: 6 lat temu Autor:
Redakcja poleca!

W ostatnim tygodniu w koszykarskiej I lidze wydarzyło się więcej niż przez wiele wcześniejszych kolejek.

Spójnia Stargard bliżej pierwszego miejsca. Karol Pytyś: To byłoby miłym zwieńczeniem ciężkiej pracy

 Materiał sponsorowany
Punkty traciły dwie czołowe drużyny, które wcześniej wyraźnie odskoczyły pozostałym rywalom. O ile druga w tabeli Jamalex Polonia 1912 Leszno ma już tylko dwa punkty przewagi nad trzecim Polfarmexem Kutno, to prowadząca Spójnia może z dużym spokojem zakończyć rundę zasadniczą. Przewaga nad wiceliderem wzrosła do dwóch oczek. Oczywiście to niczego jeszcze nie gwarantuje, bo terminarz na ostatnie dwie kolejki jest trudny. Wcześniej również trzeba uważać. Rywale walczący o play-offy i spokojne utrzymanie będą bardzo zdeterminowani.
 
- Cały nasz zespół chciałby zająć pierwsze miejsce, ale tak naprawdę zabawa zacznie się w play-offach. To są trzy mecze w których trzeba pokonać jednego przeciwnika. To jest wyzwanie, a pierwsze miejsce byłoby miłym zwięczeniem naszej ciężkiej pracy przez cały rok - podkreśla środkowy Spójni, Karol Pytyś.
 
W sobotę przekonaliśmy się, jak może wyglądać końcówka rundy zasadniczej. Stargardzianie pokonali pewnie Noteć Inowrocław 81:68. Gospodarze nie mieli nic do stracenia i chcieli z dobrej strony pokazać się na tle lidera. Nawet, gdy wyraźnie przegrywali nie rezygnowali, dlatego do końca trzeba było zachować koncentrację. - Każdy chce z nami wygrać. Ostatni mecz pokazał, że niby można. Wracamy na swoje tory i idziemy do przodu. Trudny mecz, ale cały czas był pod naszą kontrolą - tłumaczy koszykarz, który w sobotę zdobył 13 punktów i dołożył siedem zbiórek.
 
Wszyscy podkoszowi w Inowrocławiu zagrali dobre zawody. To było bardzo ważne, bo ciężar gry przeniósł się bliżej kosza. Spójnia oddała tylko 18 rzutów z dystansu, a trafiła siedem. Zespół poradził sobie dobrze, choć na parkiecie brakowało jednego z liderów, Marcina Dymały. - Marcin wypadł tak naprawdę w ostatniej chwili. Spięły go plecy w autokarze. To dla nas było zaskoczenie. Cały tydzień normalnie trenował. Tak czasem jest - mówi Karol Pytyś.
 
Spójnia wróciła na zwycięską ścieżkę po wcześniejszej porażce z KK Warszawa. - Przeanalizowaliśmy ten mecz, ale znamy swoją wartość. Zobaczyliśmy, jakie były błędy. Specjalnie się nim nie przejmowaliśmy ani o nim nie myśleliśmy. Mamy taki komfort psychiczny. Wygraliśmy tyle meczów, że nie musimy walczyć o play-offy tylko możemy spokojnie grać - przekonuje nasz rozmówca.

 
Komentarze (Ilość: 1)
Rosnąco Standardowy
  • Wieniec, nie więniec
    2018-02-28 07:18:51 Zgłoś
    Poprawcie byka w tytule, bo się czytać nie chce.
Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Święto Konstytucji 3 Maja. Fotorelacja