Na jednym z blogów Pan Damian Maliszewski poruszył bardzo powszechny problem.
Cały wpis dotyczył solidaryzowania się naszego narodu z osobami pokrzywdzonymi. W tym przypadku chodzi o zbiórkę pieniędzy na nowe Seicento dla Sebastiana. Opisuje on jak nie dużo trzeba, aby ludzie popadli w skrajność.
Zarzuca darczyńcom, że w tej głośnej sprawie Sebastiana z Oświęcimia i jego rozbitego Seicento zagubili zdrowy rozsądek. Prawda jest taka, że w tym momencie nie chodzi już o to, żeby pomóc młodemu kierowcy, tylko o to, żeby zrobić drugiej osobie na złość. W tym przypadku chodzi o PiS. Oczywiście nikt nikomu nie będzie dyktował w jaki sposób i komu ma pomagać, tylko powinniśmy zastanowić się czy owa pomoc jest zawsze niezbędna.
Jak pisze Pan Damian na tej samej platformie pomocowej są też inni potrzebujący. Często bardzo chorzy i umierający ludzie, których akcje zbiórek wiszą tam tygodniami i nie przekroczyły nawet 50 procent. Dla porównania akcja zbiórki na Seicento przekroczyła już 2844 procent.
Autor bloga porusza temat głośnej sprawy między innymi Michała Włodarskiego dla którego sam zorganizował podobną zbiórkę. Michał jest geniuszem matematycznym, doktorantem Polskiej Akademii Nauk, który znajduje się obecnie w śpiączce po zatruciu dwutlenkiem węgla. Przy ogromnym wkładzie pracy rodziny, znajomych i obcych mu osób do tej pory udało się żebrać 11.318zł, a to tylko 18% potrzebnej kwoty na wybudzenie.
Są dziesiątki innych przykładów. Jest też wiele innych akcji dzięki którym ludzie starają się walczyć o zdrowie i życie bliźniego. Nie powinniśmy popadać w skrajności. Nie jesteśmy też w stanie pomóc każdemu, ale zanim pomożemy, zastanówmy się czy oby ta nasza pomoc jest naprawdę tej osobie potrzebna.
Czy pomagając drugiemu robimy to jedynie z myślą o pomocy czy tez chcemy zamanifestować przeciwko zuchwałość władzy.
Na odpowiedź nie musieliśmy długo czekać. Adwokat reprezentujący Sebastiana poinformował niedawno, że decyzja odnośnie spożytkowania zebranej kwoty jeszcze nie zapadła. Informuje przy tym, że na pewno jakaś jej część zostanie przekazana na szczytny cel. Nie chodzi jednak o same pieniądze, ale o niesamowitą psychiczną pomoc dla mojego klienta i fakt, że tylu ludzi się za nim ujęło i okazuje mu życzliwość - podkreśla adwokat.
Dobra karma wraca.
Cały wpis dotyczył solidaryzowania się naszego narodu z osobami pokrzywdzonymi. W tym przypadku chodzi o zbiórkę pieniędzy na nowe Seicento dla Sebastiana. Opisuje on jak nie dużo trzeba, aby ludzie popadli w skrajność.
Zarzuca darczyńcom, że w tej głośnej sprawie Sebastiana z Oświęcimia i jego rozbitego Seicento zagubili zdrowy rozsądek. Prawda jest taka, że w tym momencie nie chodzi już o to, żeby pomóc młodemu kierowcy, tylko o to, żeby zrobić drugiej osobie na złość. W tym przypadku chodzi o PiS. Oczywiście nikt nikomu nie będzie dyktował w jaki sposób i komu ma pomagać, tylko powinniśmy zastanowić się czy owa pomoc jest zawsze niezbędna.
Jak pisze Pan Damian na tej samej platformie pomocowej są też inni potrzebujący. Często bardzo chorzy i umierający ludzie, których akcje zbiórek wiszą tam tygodniami i nie przekroczyły nawet 50 procent. Dla porównania akcja zbiórki na Seicento przekroczyła już 2844 procent.
Autor bloga porusza temat głośnej sprawy między innymi Michała Włodarskiego dla którego sam zorganizował podobną zbiórkę. Michał jest geniuszem matematycznym, doktorantem Polskiej Akademii Nauk, który znajduje się obecnie w śpiączce po zatruciu dwutlenkiem węgla. Przy ogromnym wkładzie pracy rodziny, znajomych i obcych mu osób do tej pory udało się żebrać 11.318zł, a to tylko 18% potrzebnej kwoty na wybudzenie.
Są dziesiątki innych przykładów. Jest też wiele innych akcji dzięki którym ludzie starają się walczyć o zdrowie i życie bliźniego. Nie powinniśmy popadać w skrajności. Nie jesteśmy też w stanie pomóc każdemu, ale zanim pomożemy, zastanówmy się czy oby ta nasza pomoc jest naprawdę tej osobie potrzebna.
Czy pomagając drugiemu robimy to jedynie z myślą o pomocy czy tez chcemy zamanifestować przeciwko zuchwałość władzy.
Na odpowiedź nie musieliśmy długo czekać. Adwokat reprezentujący Sebastiana poinformował niedawno, że decyzja odnośnie spożytkowania zebranej kwoty jeszcze nie zapadła. Informuje przy tym, że na pewno jakaś jej część zostanie przekazana na szczytny cel. Nie chodzi jednak o same pieniądze, ale o niesamowitą psychiczną pomoc dla mojego klienta i fakt, że tylu ludzi się za nim ujęło i okazuje mu życzliwość - podkreśla adwokat.
Dobra karma wraca.