Wczoraj kolejny kierowca, który stracił panowanie nad pojazdem nie zdołał opuścić swojego pasa ruchu.
Liczne wypadki niejednokrotnie śmiertelne i kolizje, jakie miały miejsce na krajowej dziesiątce pomiędzy węzłem Motaniec, a Lipnik skłoniły do zmodernizowania tego odcinka. Zamontowane kilka tygodni temu stalowe liny oddzielające dwa pasy ruchu zmuszają kierowców do zaprzestania wyprzedzania, a tym samym osiągania nadmiernych prędkości. Tym samym zbudowane zabezpieczenia wszystkim, którzy utracą panowanie nad swoim pojazdem uniemożliwiają zjechanie na przeciwległy pas ruchu, gdzie zazwyczaj dochodziło do zderzeń czołowych.
Tak też było i wczoraj, kiedy to 58-letni kierowca kia picanto jadąc w kierunku Stargardu Szczecińskiego najprawdopodobniej z powodu zasłabnięcia stracił panowanie nad pojazdem i zatrzymał się właśnie na tej konstrukcji.
Wszystko wskazuje na to, że bariera ze stalowych lin zapobiegła kolejnemu czołowemu zderzeniu, które w najgorszym przypadku mogło zakończyć się śmiertelnie dla wielu osób. Na szczęście tym razem nikt nie doznał obrażeń ciała, a jedyne straty niewspółmierne do życia ludzkiego to uszkodzenia pojazdu oraz barierki, która spełniła swoje zadanie.
Podobne zdarzenie miało miejsce kilkanaście dni wcześniej, kiedy to panowanie nad pojazdem stracił kierowca samochodu ciężarowego. Wówczas tir jadący w kierunku Szczecina na odcinku kilku metrów załamał stalowe słupki, ale liny uniemożliwiły mu przedostanie się na przeciwległy pas ruchu. Wówczas również mogło dojść do poważnej tragedii.
Pamiętajmy, że bariery zamontowane zostały z myślą o życiu i zdrowiu ludzkim. Każdy z kierowców zachowując zdrowy rozsądek i dostosowując prędkość zarówno do obowiązujących przepisów jak i panujących na drodze warunków przyczynia się do poprawy bezpieczeństwa na drodze. W przeciwnym razie stajemy się śmiertelnym zagrożeniem dla wszystkich w naszym otoczeniu, a w tym i swoich bliskich.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Region
- Jest kolizja, a mogło być kilka ofiar śmiertelnych