O ile nikt nie ma wątpliwości, że zatopiony w morzu między innymi iperyt to tykająca bomba ekologiczna, to szansa na szybkie rozwiązanie problemu jest niewielka.
Czyste, szerokie plaże, latem tłum turystów – polskie wybrzeże także dzięki pieniądzom z Unii z roku na rok pięknieje. Ale tym co jest w głębi morza na razie nie ma się kto zająć. A chodzi o broń chemiczną Trzeciej Rzeszy zatopioną po drugiej wojnie światowej przez aliantów. Szacuje się, że na dnie Bałtyku zalega jej około czterdziestu tysięcy ton.
To problem nie tylko Polaków, ale także Duńczyków i Szwedów - ocenia Stanisław Gawłowski, wiceminister środowiska. Jego zdaniem byłaby nawet szansa na uzyskanie unijnej dotacji , ale projekt potrzebuje lidera.
Szacuje się , że w przypadku uwolnienia się tylko jednej szóstej zatopionych substancji - życie w Bałtyku i przy jego brzegach uległoby zniszczeniu nawet na sto lat.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Region
- Kto rozbroi ekobombę?