Na szczęście nic im się nie stało. W Koszalinie i Kołobrzegu sanepid zlikwidował dwa punkty sprzedaży dopalaczy, którymi zgodnie z prawem handlować nie wolno.
15- i 17-latek z ostrymi objawami zatrucia trafili do szczecińskiego szpitala, obaj po dopalaczach.
Prof. Andrzej Brodkiewicz, ordynator oddziału pediatrii i ostrych zatruć szpitala "Zdroje" w Szczecinie: - Byli agresywni, chamscy, niegrzeczni jak to zwykle bywa, wymagali zapiecia w pasy, dlatego też była wezwana policja.
Ich historie mogły zacząć się w takich sklepach jak ten, który kilkanaście dni temu zamknął sanepid w Kołobrzegu. Kolejny w Koszalinie. Informacje, że tu handluje się dopalaczami inspektorzy otrzymali od osób mieszkających tuż obok.
Handel i produkcja dopalaczy w Polsce od trzech lat są zakazane. Za złamanie prawa grozi grzywna nawet do miliona złotych. W internecie jednak handel kwitnie.
Nie wiadomo, co kryje się w opakowaniu. Skład dopalaczy najczęściej jest nieznany, co po zatruciu utrudnia leczenie. Na szczęście w przypadku tych dwóch nastolatków skończyło się jedynie na jednodniowej hospitalizacji. Czeka ich jeszcze wizyta u psychiatry.
Tu jesteś:
- Wiadomości
- Region
- Dopalacze jak bumerang