Siódma domowa porażka z rzędu koszykarzy PGE Spójni Stargard. Tym razem za mocny okazał się Tauron GTK Gliwice, który wygrał w hali OSiR 87:82. Goście odnieśli dopiero trzecie wyjazdowe zwycięstwo w sezonie 2024/2025. Obie drużyny są w zbliżonej sytuacji w tabeli Orlen Basket Ligi (bilans 8-15). Minimalnie lepiej wygląda to dla Biało-Bordowych, którzy mają lepszy o dziewięć punktów bilans bezpośrednich spotkań.
Goście z Gliwic zaczęli od mocnego uderzenia, bo po nieco ponad 2,5 minutach prowadzili 10:2. Podobnie, jak w wielu późniejszych fragmentach gospodarze mieli duże problemy w obronie. W całym meczu rywale trafili 14/32 "trójek". Nie można wszystkiego tłumaczyć ich świetną dyspozycją dnia, bo tak się składa, że wiele drużyn w tym sezonie akurat przeciwko PGE Spójni potrafi korzystać z tej broni. Stargardzianie nie mieli argumentów, żeby ofensywnie odpowiedzieć, bo trafili tylko 5/17 prób zza linii 6,75 metra.
Prowadzenie 10:2 było największą przewagą przyjezdnej ekipy. Później serią 14 "oczek" odpowiedziała PGE Spójnia. Gospodarze najlepiej radzili sobie w szybkim ataku (21:9). Gorzej było, kiedy musieli grać w ataku pozycyjnym. Sygnał do odrabiania strat dał Elijah McCadden, który w całym meczu z 19 punktami był najlepszym strzelcem PGE Spójni. Popełnił jednak cztery straty, a po zmianie stron trafił tylko 2/6 rzutów z gry. Wykorzystał też tylko 4/8 rzutów wolnych. Przede wszystkim miał jednak problemy z przewinieniami. Już w pierwszej kwarcie na dłużej musiał opuścić parkiet. Co z tego, że miał świetny moment w ataku, skoro szybko popełnił drugie przewinienie?
Na początku drugiej kwarty swoje najwyższe prowadzenie (26:19) po trafieniu Pawła Kikowskiego (14 punktów) uzyskała PGE Spójnia. Można było się spodziewać, że nawet nieudany początek nie przeszkodzi w przełamaniu. Było jednak zupełnie odwrotnie i to Tauron GTK powoli odrabiał straty, żeby jeszcze przed przerwą wyjść na prowadzenie, którego jak się okazało, nie oddał już do zakończenia niedzielnego pojedynku.
PGE Spójnia w drugiej połowie miała wiele szans, żeby odzyskać prowadzenie. Zawsze, jednak gdy rywale mieli problemy ze zdobywaniem punktów, gospodarze nie potrafili tego w żaden sposób wykorzystać. Przez cały czas byli blisko, ale tylko ras remisowali (60:60). W końcówce meczu nadzieje na skuteczny pościg dawały "trójki" Pawła Kikowskiego. Tauron GTK jednak ponownie odskoczył (85:78). Szybko cztery punkty zdobył Jayden Martinez, a "trójkę" na remis miał jeszcze Kikowski jednak tym razem nie trafił, a faulowany Michał Jodłowski wykorzystał dwa rzuty wolne i ustalił wynik meczu.
Tym razem zmiennicy PGE Spójni wywiązali się ze swojego zadania, zdobywając 32 punkty przy 22 "oczkach" rezerwowych rywala. Wartość stargardzkiej ławki podniósł Jayden Martinez, który do 12 punktów (5/7 z gry) dołożył sześć zbiórek. W pierwszej połowie osiem punktów (4/6) zdobył Yehonatan Yam. Gdy jednak rywale zmusili go do oddawania rzutów z dystansu, tak dobrze już nie było. Tylko w trzeciej kwarcie dziewięć punktów zdobył podstawowy rozgrywający, Malik Johnson. W całym meczu trafił 3/9 rzutów z gry. Rozdał też osiem asyst jednak w końcówce podobnie, jak w Toruniu już nie grał, bo popełnił pięć przewinień.
Tauron GTK wygrał również dlatego, że pozyskał nowego koszykarza, który świetnie przywitał się z Orlen Basket Ligą. Michael Oguine grał przez prawie 31,5 minuty i zdobył 21 punktów, trafiając 7/14 prób z gry i 4/6 rzutów wolnych. Miał też pięć zbiórek. Drugą kluczową postacią był Mario Ihring - 18 punktów (4/8 za trzy) i osiem asyst.
PGE Spójnia Stargard - Tauron GTK Gliwice 82:87 (24:19, 16:23, 23:22, 19:23)
PGE Spójnia: Elijah McCadden 19, Paweł Kikowski 14, Jayden Martinez 12, Malik Johnson 9, Yehonatan Yam 8, Sebastian Kowalczyk 6, Aleksandar Langović 6, Kacper Borowski 5, Wesley Gordon 3, Dawid Słupiński 0.
Tauron GTK: Michael Oguine 21, Mario Ihring 18, Martins Laksa 12, Łukasz Frąckiewicz 8, Chris Czerapowicz 6, Michał Jodłowski 6, Kuba Piśla 6, Malik Toppin 6, Kacper Gordon 4, Aleksander Busz 0.
Foto: Tomek Burakowski
Materiał sponsorowany