Dzisiaj jest: 22.1.2025, imieniny: Dominiki, Mateusza, Wincentego

Paweł Kikowski: Naszym najlepszym punktem na pewno byli kibice

Dodano: 3 dni temu Autor:
Redakcja poleca!

Koszykarze PGE Spójni Stargard przegrali z Dzikami Warszawa 66:84. Ten mecz oraz pierwszą część sezonu zasadniczego podsumował kapitan Biało-Bordowych.

Paweł Kikowski: Naszym najlepszym punktem na pewno byli kibice

Koszykarze PGE Spójni Stargard przegrali z Dzikami Warszawa 66:84. Ten mecz oraz pierwszą część sezonu zasadniczego podsumował kapitan Biało-Bordowych.

- Na pewno gratulacje dla Dzików, bo grali bardzo dojrzale, konsekwentnie. To jest drużyna, którą bardzo ciężko się goni, bo oni grają długie akcje, cierpliwie szukają tych najlepszych pozycji dla siebie. Mieliśmy plan, żeby poprzechwytywać troszeczkę i zaatakować mocno natomiast grali bardzo dobrze. Popełnili nie za dużo strat. Dodatkowo mieli 24 asysty natomiast jeżeli się trafia to też jest łatwiej - powiedział na pomeczowej konferencji prasowej Paweł Kikowski.

- Wesson zagrał prawdopodobnie swój mecz sezonu, a my skutecznością nie powaliliśmy. Praktycznie wszystkie statystyki są podobne oprócz asyst i skuteczności. Na pewno jeżeli się rzuca 66 punktów u siebie, to ciężko o zwycięstwo natomiast Dziki zagrały bardzo dobrze w obronie. Naszym najlepszym punktem na pewno byli kibice. Dziękujemy im za doping, za wsparcie w tym meczu, ale my nie dowieźliśmy tego. Sezon się nie skończył. Może w pucharze nie zagramy, ale mamy jeszcze całą drugą rundę i oby była dla nas lepsza niż ta pierwsza - dodał koszykarz, który na parkiecie spędził tylko 224 sekundy. W tym czasie oddał jeden niecelny rzut za trzy punkty.

Wcześniej skomentował sobotni mecz w rozmowie z naszym portalem. Poniżej prezentujemy zapis tej rozmowy.

Patryk Neumann, e-stargard.pl: Gdzie zgubiła się drużyna, która całkiem dobrze zakończyła 2024 rok?

Paweł Kikowski, kapitan PGE Spójni Stargard: Gdybyśmy wiedzieli to pewnie, by tak dzisiaj to nie wyglądało, ale na pewno Dziki grały bardzo dobrze, cierpliwie. My mieliśmy problemy w ataku. Wykorzystali moment i drużyna z Warszawy jest taką ekipą, która jak ma przewagę to bardzo ciężko ich dogonić. Oni grają cierpliwie, zwalniają tempo. To nie jest drużyna kontrataków, natomiast też przydarzyło nam się trochę strat i dzięki temu mieli kilka łatwych koszy, które pozwoliły im zdobyć 84 punkty. Oni tak często nie rzucają tyle. Na pewno dużo jest w nas, natomiast trzeba pochwalić Dziki, że grały bardzo dobrze.

Dziki to kolejny zespół, który trafiał "trójki" w Stargardzie. Przede wszystkim Andre Wesson, który zagrał mecz sezonu.

- Z tego, co pamiętam ze scoutingu wiedzieliśmy, że to gracz, który umie rzucać, natomiast to był gracz na mniej niż 30% za trzy punkty. Wiedzieliśmy, że może rzucić, natomiast nie jest to, nie wiadomo, jaki strzelec. To był jego dzień. Czasami tak się zdarza, że zawodnik ma ten dzień. Nie zostawialiśmy go zupełnie otwartego, tylko rzucał często przez ręce i trafiał. Brawa dla niego. Takie mecze w sezonie zdarzają się raz na jakiś czas. Chciałbym zobaczyć jego następny taki występ.

Scenariusz tych ostatnich meczów był podobny. Dobrze zaczęliście, pierwsza kwarta jeszcze niezła, a później coraz gorzej. Brakuje wam sił, czy nie szukałbyś tutaj przyczyny?

- Możliwe, kto wie? Ja też nie jestem trenerem, żeby szukać wszystkiego. Myślę, że na pewno będziemy pracować nad poprawieniem naszych błędów, bo trochę ich było w tym meczu. Na pewno to będziemy analizować. Musimy znaleźć lepszą skuteczność i trochę lepszy atak, bo jeżeli u siebie się rzuca 66 punktów, to bardzo ciężko wygrać spotkanie.

W meczu z Orlen Zastalem nie zagrałeś ze względu na kontuzję. W spotkaniu z Dzikami tylko na chwilę pojawiłeś się na parkiecie. Nie byłeś jeszcze w pełni gotowy do dłuższej gry?

- Na treningach byłem praktycznie na pełnych obciążeniach, więc byłem gotowy. Nie za długo pograłem, ale w następnym meczu będę na pewno bardziej gotowy. W tym spotkaniu byłem gotowy na 85-90%, żeby grać na Maksa. Z kostką jest coraz lepiej. Mam nadzieję, że będę w stanie pomóc drużynie, abyśmy odnosili sukcesy.

Odnieśliście tylko sześć zwycięstw i nie awansowaliście do turnieju o Pekao S.A. Puchar Polski. Duże jest rozczarowanie bilansem osiągniętym na półmetku rundy zasadniczej Orlen Basket Ligi?

- Na pewno mieliśmy większe apetyty. Dobrze zaczęliśmy sezon. Później mieliśmy przestój, ale wróciliśmy. Na pewno nie satysfakcjonuje nas ten bilans. Chcielibyśmy wygrać więcej spotkań tutaj u siebie, natomiast nie ma co ukrywać, że w tym roku chyba bardziej są przyjazne kosze dla przyjezdnych niż dla nas, bo chyba mamy lepszą skuteczność na wyjazdach niż u siebie, a kto przyjeżdża zawsze gra super mecz.

Jest się czego obawiać przed rundą rewanżową? Z terminarza wychodzi, że może być ona jeszcze trudniejsza.

- Jak będziemy wygrywać, to będzie łatwiejsza. Jak będziemy przegrywać, to będzie trudniejsza. Obyśmy wygrywali, oby była łatwiejsza. Trzeba pracować, dawać z siebie maksa, a to na pewno zaprocentuje.

 


 

Foto: Tomek Burakowski



 

Materiał sponsorowany

Zapisz się do newslettera:
Wyrażam zgodę na przetwarzanie moich danych osobowych w celach marketingu usług i produktów partnerów właściciela serwisów.
Wybudzenie dzwonów u Jana. Fotorelacja